Lubicie robić zakupy przez internet? Bo ja jestem wielką fanką takiej formy shoppingu. Niedość, że można robić zakupy siedząc wygodnie na kanapie z kubkiem herbaty, to także takie zakupy są dużo bardziej przemyślane i ceny są często niższe niż stacjonarnie. Niedawno odkryłam sklep internetowy bee.pl z szerokim asortymentem, gdzie znajdziemy m.in. kosmetyki naturalne, zdrową żywność, akcesoria dla mam, zabawki, książki, a nawet rzeczy przydatne w domu. Także za jednym zamachem i opłacając jedną przesyłkę możemy zamówić kilka rzeczy z różnych dziedzin. 

Od sklepu dostałam w prezencie do testów kilka produktów. W dzisiejszym poście chciałabym Wam zaprezentować moje wrażenia po dwóch tygodniach testów.


Większość paczki stanowią produkty laq, czyli marki, którą pokochałam dzięki Ani. Ania sprezentowała mi mus nawilżający, który niedługo pojawi się na blogu, i który niesamowicie mi spasował. Dlatego byłam zachwycona móc przetestować kolejną wersję musu do mycia twarzy i trzy wersje peelingów myjących.

Laq, Odprężający mus do mycia twarzy o zapachu pralinki

O panie, jaki to jest hicior! Po otwarciu opakowania byłam w szoku jak puszysta jest konsystencja tego produktu. Zaś w dotyku jest już dość zbita i wystarczy dosłownie odrobina na pokrycie całej twarzy. Kolejnym atutem po konsystencji jest zapach, który mi osobiście przypomina kinder bueno, ale słyszałam też porównanie do ptysiów i innych słodyczy. Aż by się chciało go zjeść :P. Kosmetyk w połączeniu z wodą zmienia się w emulsję, która łatwo rozprowadza się po buzi. Mus ten oczyszcza skórę z resztek makijażu, jest delikatny dla skóry, nawilża i łagodzi. Z tego co czytałam to wersja limitowana, bo była wypuszczona pod koniec 2020 roku, więc spieszcie się póki jeszcze można ją dostać!

Laq, cukrowy peeling myjący, dzikus z lasu

Od dłuższego czasu bardzo chciałam przetestować coś z serii teoretycznie dedykowanej mężczyznom - dzikus z lasu. A to dlatego, że jedna z nielicznych youtuberek jaki obserwuję - Wroobela bardzo zachwycała się zapachem przewodnim serii. I rzeczywiście, tak jak opisuje producent, jest to zapach ekskluzywnych, męskich perfum, który przez dłuższy czas pozostaje na skórze. Peeling ma ciekawą konsystencję, bo piankową, z dużymi i grubymi drobinkami cukru. Jest ich wystarczająca ilość by móc bez obaw korzystać z peelingu kilka razy w tygodniu i cieszyć się gładką, ale nie podrażnioną skórą.

Laq, peeling myjący, kozioł

Kozioł to także seria dedykowana mężczyznom. Jej zapach również przypomina perfumy dla panów, ale lżejsze i bardziej wypełnione świeżymi niż drzewnymi, jak w przypadku dzikusa nutami. Konsystencja peelingu jest identyczna jak w poprzednim recenzowanym produkcie - tak samo piankowa i pełna drobinek cukru. Kozioła używało mi się tak samo przyjemnie jak dzikusa. 

Laq, peeling myjący, melon

Jako ostatni przetestowałam peeling w owocowej wersji zapachowej, dlatego że pamiętałam recenzję Ani i jej obiekcje na temat zapachu. Niestety mnie też nie zachwycił. W pierwszej chwili czuć bardzo ładny - iście melonowy bukiet zapachowy, ale im dłużej się "wwąchuję", tym na wierzch wychodzą coraz bardziej jedzeniowe nuty typu imbir, papryka, a nawet cynamon. Nawet jeśli z tą konsystencją naprawdę dobrze mi się współpracuje to zapach nie do końca mi leży. Zużyję, ale raczej nie wrócę do tej serii. 

Wszystkie wersje łatwo zmywają się ze skóry i nie zostawiają na niej zbędnego filmu, także mimo skutecznego działania, balsam jest konieczny. Przy takim kombo pielęgnacyjnym (peeling i balsam), stosowanym kilka razy w tygodniu, moja skóra jest gotowa na wiosnę i odkrywanie nóg. Mam nadzieję, że pogoda niedługo pozwoli na wrzucenie rajstop i kurtek przejściowych głęboko do szafy.


4 szpaki, Naturalne mydło peelingujące Malina, Lipa, Mięta 

Pozostając w tematyce mycia i peelingu, miałam także okazję przetestować Naturalne mydło peelingujące Malina, Lipa, Mięta powstałe w kooperacji marki 4szpaki z sklepem bee.pl. Jak każdy kosmetyk z miętą w składzie ma tak intensywny zapach, że wypełnił paczkę od bee, a obecnie przypomina mi o sobie przy każdej wizycie w łazience. Wizualnie wygląda genialnie, jak coś do jedzenia, głównie przez dobrze widoczne kawałki pestek malin i na moje oko rodzynek... Podczas namydlania nabiera się zaledwie kilka takich drobinek peelingujących, ale są one bardzo ostre. Ja je sobie wybierałam na bok, bo bardziej podobało mi się działanie samego mydła, które zostawia skrzypiąco czystą skórę. Bardzo lubię taki efekt.

Diet food, gąbka konjac

W paczce dostałam moją pierwszą gąbkę typu konjac marki Diet food. Byłam mega podekscytowana testowaniem jej, bo uwielbiam urozmaicać wieczorne i poranne mycie buzi. Ulubiony żel, konjac i masaż na pobudzenie skóry, a poranek od razu staje się przyjemniejszy. Mam wrażenie, że mimo że używam jej dopiero dwa tygodnie widzę różnicę w stanie skóry, który swoją drogą i tak był bardzo dobry. Skóra jest jakby gładsza i pozbawiona suchych skórek. Gąbkę łatwo idzie namoczyć do miękkości, a dzięki załączonej gumce można ją zawiesić w łazience i wysycha do następnego użycia. Fajna sprawa!Fluff, matujące mleczko do twarzy

Ostatnim produktem jaki testowałam jest matujące mleczko do twarzy od Fluff. Czytając o jego właściwościach (regulowanie produkcji serum i niwelowanie widoczności porów) stwierdziłam, że będzie idealne pod makijaż. Mleczko ma iście zielony kolor i dość tępą, ale żelową konsystencję. Należy go nakładać minimalną ilość na skórę, ponieważ w przeciwnym razie lubi się rolować przy nakładaniu podkładu. Produkt lekko się lepi na skórze i samo w sobie ma satynowe wykończenie. Ale, ale! W połączeniu z podkładem jest dość suchy, aż do chwili gdy naprodukuje się trochę serum, wtedy skóra jest wciąż matowa, ale w zdrowy sposób. Zachwycił mnie tym jak skutecznie zniwelował widoczność porów. Totalnie ich nie widać od nałożenia aż do zmycia make upu. Swoją drogą trwałość makijażu także była lepsza. Myślę, że to może być bardzo fajny produkt dla osób z tłustą skórą. Sama wahałam się jak go ostatecznie ocenić, głównie przez suchy efekt o którym wspomniałam, ale po kilku godzinach jest z tym już dużo lepiej, a jednak niewiele kosmetyków skutecznie zmniejsza widoczność porów, więc jak najbardziej #femperiallyapproved :P.

Jeśli miałabym ocenić, co z tego zestawienia powinien przetestować absolutnie każdy czytający, byłby to pralinkowy mus do mycia twarzy. Przegenialny i przewyjątkowy produkt! Na pewno bliżej zapoznam się także z serią kozioł i marką fluff, bo ich przedstawiciele bardzo miło mnie zaskoczyli. Jedyną nieprzyjemną niespodzianką jest zapach melona, ale i tak nie ma tragedii, także jestem bardzo zadowolona z efektów testów.

Znacie któryś z tych produktów? 

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Zdecydowanie jest wart uwagi!

      Usuń
  2. W tym sklepie zamawiałam już kilka razy. Zaciekawiłaś mnie i mus pralinkowy chyba uwzględnię przy następnych zakupach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pralinkowy mus to mój największy hicior ostatnich miesięcy!

      Usuń
  3. Pralinka mnie nie kusi, ale peelingi do ciała oprócz melona owszem 😁 A zakupy online kocham 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. O stronie słyszałam, aczkolwiek nie miałam okazji zrobić zamówienia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znamy i korzystamy ze sklepu bee.pl, ponieważ znaleźć tam można mnóstwo naturalnych kosmetyków. Bardzo cenimy sobie sklep i często zamawiamy także produkty spożywcze, jak np. olej kokosowy czy mąkę migdałową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie rozmyślam nad zakupem tam kilku produktów spożywczych :)

      Usuń
  6. Lubię mydełka 4 szpaki i zamawiam zawsze z tego sklepu. Kusi mnie marka Laq i ostatnio często widzę ich produkty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marka laq to moje odkrycie tego roku, na pewno potestuję inne serie i produkty :)

      Usuń
  7. Zakupy online uwielbiam a kosmetyków stacjonarnie już praktycznie nie kupuje. Kusi mnie zakup tego mleczka Fluff ale w wersji pomarańczowej lub białej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam o istnieniu wersji malinowej, pomarańczowej ani białej jeszcze nie widziałam :D

      Usuń
  8. Cieszę się, że też pokochałaś te musy! :) Widzę, że mamy identyczne wręcz zdanie na temat produktów tej marki :D Peelingi myjące chyba lepsze są właśnie w męskich zapachach. Kiwi i winogrono brzmiało dla mnie baaaardzo kusząco, ale przez te warzywne nuty nie mam już specjalnie na nie ochoty :D Co do rety to zaciekawiłaś mnie mleczkiem fluff - jakoś mnie nie kusiło wcześniej, a brzmi super! Mnie kuszą z tej marki m.in musy właśnie tak do porównania z laq nawet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię kiwi w kosmetykach, ale no zrezygnuję z połączenia laq i owoco warzywa :P. Z fluff mam długą listę chciejstw, na szczycie jest właśnie mus i balsam :)

      Usuń
  9. ja też na pewno potestuję jeszcze inne produkty te marki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooo już drugi raz trafiam na recenzję sklepu Bee.pl :) Znam go i chętnie korzystam z zakupów. Można tam znaleźć dużo naturalnych produktów - zarówno kosmetycznych, jak i spożywczych

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.