Podkład Dermacol szczyt swojej popularności przeżywał jakieś dziesięć lat temu. Jeśli tak jak ja już jakiś czas interesujecie się makijażem, na pewno pamiętacie testy tego podkładu, podczas których dziewczyny zakrywały sobie tatuaże. Bo tak, podkład ten jest znany z swojego mocnego krycia, a producent wręcz określa go jako produkt do makijażu scenicznego.
Kiedy moja koleżanka zapytała czy chce go przetestować, bo dla niej zapach jest nie do przejścia, dosłownie piałam z zachwytu. Nie, nie dlatego, że jej się nie sprawdził. Po prostu przypomniała mi coś, czym kiedyś byłam zafascynowana. Wizja przetestowania aż tak kultowego produktu, była dla mnie więcej niż kusząca. Choć muszę przyznać, że nie nastawiałam się, że ten produkt okaże się dla mnie hitem. Z tego co pamiętałam wszyscy powtarzali, że to bardzo ciężki i suchy podkład... Jaki okazał się dla mnie? Zapraszam na recenzję.
Testowany dermatologicznie, ekstremalnie kryjący podkład został stworzony jako pierwszy tego typu produkt w Europie i jeden z pierwszych na świecie. Licencja na ten produkt została sprzedana do Hollywood. Zawiera 50 % pigmentów, co stanowi broń w walce z niedoskonałościami. DERMACOL MAKE-UP COVER pokrywa niedoskonałości oraz cienie pod oczami, plamy i przebarwienia. Doskonale kryje trądzik, blizny pooperacyjne, tatuaż etc. może być użyty zarówno na twarz jak i na ciało w celu przyciemnienia lub rozjaśnienia koloru cery. Znalazł zastosowanie podczas sesji zdjęciowych, kręcenia filmów oraz przy innych ważnych okazjach.*
Na stronie producenta w regularnej cenie kosztuje 71,19 zł
Podkład zamknięty jest w metalowej, miękkiej tubce. Ogólnie nie lubię tego typu opakowań, ale po części taka metalowa tubka ma swój urok. Kojarzy mi się z dawnymi klejami.
Kosmetyk ma bardzo gęstą formułę, dosłownie jak taki mus. W trakcie testów, za każdym razem aplikowałam go wilgotną gąbeczką, bo jest to moja ulubiona forma aplikacji i w ten sposób rozkładał się bardzo gładko i jednolicie. Oczywiście od pierwszego ruchu gąbeczki widać i czuć niesamowite krycie, ale za to wbrew moim oczekiwaniom nie jest aż tak ciężki na twarzy (ani od razu po nałożeniu, ani po przypudrowaniu). Podkład ma satynowe wykończenie i trzeba to powiedzieć głośno: daje efekt idealnej, wygładzonej skóry. Nosiłam go przez dwa tygodnie dzień w dzień i ani razu mnie nie zapchał. Wręcz nie mogłam napatrzeć się na to jak ładnie leży na skórze. Wiadomo, może nie jest to efekt jaki chcę uzyskać codziennie, ale na wielkie wyjścia to będzie podkład po który będę sięgać, tego jestem pewna.
Jestem ciekawa czy pamiętacie o tym podkładzie. A może kiedyś miałyście okazję testować?
Totalnie nie znam tego podkładu :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawy, czyż nie?
UsuńNigdy o nim nie słyszałam, ale dziękuję Ci za ten post :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mój kanał Youtube (tematyka kreatywno-rysunkowo-artystyczna), może akurat Ci się spodoba :)
https://www.youtube.com/@veronicalucyart/
Dzięki ;)
UsuńOglądałam jego testy na YT i jak piszesz robi wrażenie tym kryciem i to serio. Nigdy mnie jednak nie ciągnęło, aby go posiadać 😉
OdpowiedzUsuńObecnie jest bardzo dużo ciekawych podkładów, tym bardziej takich kryjących. Kiedyś to był ewenement, teraz już nie bardzo, czaję ;)
UsuńAle mnie zaskoczyłaś tym postem, serio! Jakoś się nie spodziewałam, tym bardziej, że wiem, że nie lubisz tubek :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie jest on kultowy, ale mnie jakoś nigdy nie kusił. Czytałam głównie, że jest mega ciężki i generalnie daje efekt na jakim mi totalnie nie zależy - nie potrzebuje takiego krycie. No i jakoś sama buteleczka, wygląd mnie nie przekonuje :D
Lubię zaskakiwać ;) właśnie według mnie nie jest aż taki ciężki. Był ciężki kiedyś, gdy był bardzo mały wybór i różnorodność podkładów. Teraz dobre krycie i trochę bardziej konkretny podkład nie jest już czymś aż tak zaskakującym :)
UsuńMam go i to nie w jednym odcieniu. Był czas, że stosowałam go codziennie. Potem każdy inny wydawał się nie spełniać moich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńWreszcie jakiś inny pozytywny komentarz na temat tego podkładu. Aż się zastanawiałam czy tylko ja na niego nie narzekam :D
UsuńZupełnie go nie kojarzę a mój blog w tym roku będzie miał 10 urodziny ;D ale faktycznie brzmi jak coś fajnego na ważne wyjścia.
OdpowiedzUsuńDoświadczona z Ciebie blogerka ;) u mnie w tym roku wybija 6 lat :D
Usuń