Lato to specyficzny pod względem kosmetycznym czas. Dlaczego? Skóra wymaga zupełnie odmiennej pielęgnacji, dużo się opalamy, stosujemy filtry, produkty łagodzące na poparzoną skórę, ciężko jest też utrzymać makijaż na twarzy dłużej niż kilka godzin... Można tak wymieniać i wymieniać. Nasze afrykańskie upały powodują, że ciężko jest znaleźć idealne produkty, które można określić mianem ulubieńców. Dlatego razem z kilkoma zaprzyjaźnionymi blogerkami wymyśliłyśmy, że każda z nas zaprezentuje Wam pięć swoich letnich perełek. Jest to początek naszego większego wspólnego projektu, który znajdziecie na instagramie pod hashtagiem #blogerkipolecaja. Poniżej zostawiam Wam linki do zestawień dziewczyn.
Zaczarowana:http://me-and-my-passions.blogspot.com/2019/07/blogerkipolecaja-kosmetyczne-must-have.html
Panizkropką:https://www.panizkropka.pl/
Koniecznie zajrzyjcie co zaprezentowały Wam dziewczyny. Ja już wpisałam na wishlistę kilka poleceń od nich :).
No dobrze, a teraz przejdźmy do mojego zestawienia.produktów bez których nie wyobrażam sobie, jakbym miała przeżyć tegoroczne lato.
Zacznijmy od najbardziej niepozornego produktu - żelu pod prysznic feel glamorous marki Palmolive. Jak wiecie lub jeszcze nie wiecie ten rodzaj produktów rzadko znajduje aż tak duże uznanie w moich oczach, by trafić do ulubieńców. Nie wymagam zbyt wiele od żeli, więc dlaczego akurat ten mnie zauroczył? Po pierwsze przepięknie pachnie owocami, czuć też wanilię. Mimo, że należy do grupy słodkich zapachów, nie jest mdlący, a wręcz energetyczny i taki pobudzający. Co więcej robi sporo piany, fajnie myje, a nawilżanie jest wystarczające na co dzień, by nie musieć każdego dnia nakładać balsamu. Plusem jest też duża pojemność, która pozwoli cieszyć się produktem nieco dłużej. Cena nie jest jakoś wygórowana. Spokojnie znajdziecie go do 10 zł.
Jest to moja perełka, bo czy w wakacje jest coś lepszego niż zimny prysznic w otoczeniu energetycznego zapachu? Dla mnie nie :).
No dobrze, więc gdy ciało mamy już schłodzone, czas na twarz. Gdy upały nie odpuszczały maksymalnie uprościłam swoją pielęgnację. Do oczyszczania i zmywania resztek makijażu twarzy służy mi żel peelingujący marki barwa. Ma intensywnie żółty kolor i dość intensywny zapach (może to być siarka, ale nie jestem pewna), jest on dość uciążliwy na początku, ale później idzie się przyzwyczaić. Żel ma niezbyt gęstą konsystencję i zawiera sporo drobinek peelingujących. Jego bardzo dużym plusem jest niepozostawianie filmu po zmyciu go z twarzy. Świetny produkt!
Idąc dalej szlakiem pielęgnacji w letnich must have'ach nie może zabraknąć czegoś łagodząco chłodzącego na bazie aloesu. Bo wiadomo, że aloes to najlepszy przyjaciel wakacji. Przez ostatnie dwa miesiące zdecydowanie nadużywałam aloesowej esencji AA. Stosowałam ją nie tylko po opalaniu, ale także wieczorem zamiast serum i kremu, które stosuję w pozostałych miesiącach roku. Jakoś nie kusi mnie wizja tłustej twarzy. Zdecydowanie przy wysokich temperaturach wolę efekt jaki daje produkt polskiej marki. Jest bardzo lejący i wystarczy niewielka ilość do pokrycia całej twarzy. Pachnie i nawilża jak aloes, ale dzięki lejącej konsystencji jest lżejszy i przyjemniejszy w używaniu. Super nawilża skórę. Polecam się zaopatrzyć ;).
Na koniec odkrycie ostatniego miesiąca, czyli bronzer beach cruiser od wibo. Dlaczego go polubiłam? Bo wygląda bardzo naturalnie na twarzy, mimo, że jest mocno napigmentowany. Bardzo dobrze mi się z nim pracuje. Teraz pomyślałam, że możeby zrobić post o trwałym makijażu na lato? Zainteresowane?
To już wszystko na dziś. Przedstawiłam Wam moje top of the top wakacji, produkty, które z czystym sercem mogę Wam polecić. Jeszcze sporo ciekawych produktów na wakacje mam w fazie testów, więc jeśli znajdę coś ciekawego na pewno dowiecie się o tym pierwsi.
Mam nadzieję że spodobał Wam się post i jesteście równie podekscytowani projektem moim i dziewczyn, co ja.
W komentarzach napiszcie proszę Wasze must have na lato, nie tylko kosmetyczne ;).
Zacznijmy od najbardziej niepozornego produktu - żelu pod prysznic feel glamorous marki Palmolive. Jak wiecie lub jeszcze nie wiecie ten rodzaj produktów rzadko znajduje aż tak duże uznanie w moich oczach, by trafić do ulubieńców. Nie wymagam zbyt wiele od żeli, więc dlaczego akurat ten mnie zauroczył? Po pierwsze przepięknie pachnie owocami, czuć też wanilię. Mimo, że należy do grupy słodkich zapachów, nie jest mdlący, a wręcz energetyczny i taki pobudzający. Co więcej robi sporo piany, fajnie myje, a nawilżanie jest wystarczające na co dzień, by nie musieć każdego dnia nakładać balsamu. Plusem jest też duża pojemność, która pozwoli cieszyć się produktem nieco dłużej. Cena nie jest jakoś wygórowana. Spokojnie znajdziecie go do 10 zł.
Jest to moja perełka, bo czy w wakacje jest coś lepszego niż zimny prysznic w otoczeniu energetycznego zapachu? Dla mnie nie :).
No dobrze, więc gdy ciało mamy już schłodzone, czas na twarz. Gdy upały nie odpuszczały maksymalnie uprościłam swoją pielęgnację. Do oczyszczania i zmywania resztek makijażu twarzy służy mi żel peelingujący marki barwa. Ma intensywnie żółty kolor i dość intensywny zapach (może to być siarka, ale nie jestem pewna), jest on dość uciążliwy na początku, ale później idzie się przyzwyczaić. Żel ma niezbyt gęstą konsystencję i zawiera sporo drobinek peelingujących. Jego bardzo dużym plusem jest niepozostawianie filmu po zmyciu go z twarzy. Świetny produkt!
Idąc dalej szlakiem pielęgnacji w letnich must have'ach nie może zabraknąć czegoś łagodząco chłodzącego na bazie aloesu. Bo wiadomo, że aloes to najlepszy przyjaciel wakacji. Przez ostatnie dwa miesiące zdecydowanie nadużywałam aloesowej esencji AA. Stosowałam ją nie tylko po opalaniu, ale także wieczorem zamiast serum i kremu, które stosuję w pozostałych miesiącach roku. Jakoś nie kusi mnie wizja tłustej twarzy. Zdecydowanie przy wysokich temperaturach wolę efekt jaki daje produkt polskiej marki. Jest bardzo lejący i wystarczy niewielka ilość do pokrycia całej twarzy. Pachnie i nawilża jak aloes, ale dzięki lejącej konsystencji jest lżejszy i przyjemniejszy w używaniu. Super nawilża skórę. Polecam się zaopatrzyć ;).
Wiecie, że kolorówkę kocham nieco bardziej niż pielęgnacje i nie wytrzymałabym nie malując się. Przez co nie wyobrażam sobie, żeby w moim zestawieniu zabrakło paru kosmetycznych perełek. Pierwszą którą chcę wyróżnić jest podkład Maybelline fit me. Już w tamte wakacje go bardzo lubiłam używać i nie wiedziałam czy mogę go tu umieścić, ale stwierdziłam, że to jest właśnie ten produkt bez którego nie przeżyłabym wakacji. Ma średnie krycie i matowe wykończenie, dlatego nie pudruję go,a i tak wygląda pięknie. Jego największą zaletą jest trwałość. Spokojnie wytrzyma kilka, a przy bardziej sprzyjających warunkach kilkanaście godzin. Jeśli jeszcze nie testowałyście to polecam ;).
Na koniec odkrycie ostatniego miesiąca, czyli bronzer beach cruiser od wibo. Dlaczego go polubiłam? Bo wygląda bardzo naturalnie na twarzy, mimo, że jest mocno napigmentowany. Bardzo dobrze mi się z nim pracuje. Teraz pomyślałam, że możeby zrobić post o trwałym makijażu na lato? Zainteresowane?
To już wszystko na dziś. Przedstawiłam Wam moje top of the top wakacji, produkty, które z czystym sercem mogę Wam polecić. Jeszcze sporo ciekawych produktów na wakacje mam w fazie testów, więc jeśli znajdę coś ciekawego na pewno dowiecie się o tym pierwsi.
Mam nadzieję że spodobał Wam się post i jesteście równie podekscytowani projektem moim i dziewczyn, co ja.
W komentarzach napiszcie proszę Wasze must have na lato, nie tylko kosmetyczne ;).
Zacznę od tego, że zdjęcia rzeczywiście wyszły bardzo ładnie! :)
OdpowiedzUsuńOgólnie widzę, że powtarza się nam jeden typ produktu - żel pod prysznic :D Ja akurat wybrałam coś bardziej świeżego, bo Twój miałam i on dla mnie jest taki bardziej słodki. Ja akurat nie jestem fanką słodkich woni, więc mi podobał się jedynie na początku, potem już mnie męczył. Ale fajne jest to, że posiada drobinki! :) No i też mogłabym mu coś zarzucić jeśli chodzi o wydajność :P
Żel peelingujący wygląda bardzo ciekawie, wgl jestem w szoku, że produkuje go barwa! Myślałam, że to jakiś wytwór typowo pod Rossmanna.
Esencją kusisz! Ale sama mam Bielendę, więc muszę ją najpierw skończyć, a to jak rozmawiałyśmy zejdzie.. :D Ale będę o nim pamiętać na przyszłość, bo już w zapowiedziach przyciągnął moją uwagę.
Podkład fit me to kolejny produkt, który znam i jego także mogę polecić! Na lato jest idealny moim zdaniem, ze względu na wykończenie. Na inne miesiące może być dla mnie nieco wysuszający, ale na lato jest moim nr 1!
Jeśli chodzi o bronzery to znasz moje zdanie, jestem antytalenciem makijażowym :D
Super, że udało nam się stworzyć tą serię, bo czytam ją z wielkim uśmiechem na twarzy! Fajne jest też to, że każda z nas podeszła do tematu zupełnie inaczej :)
A dziękuję bardzo :). Barwa jakoś nie rzuciła wielką nazwą marki na opakowaniu i sama się zmyliłam. Dopiero w domu wszystko doczytałam ;). Musimy wymyślić więcej tematów, bo mega mnie zainspirowała ta akcja :)
UsuńŻadnego z tych produktów poza żelem nie miałam :)
OdpowiedzUsuńIdę poczytać inne posty u dziewczyn z linków :)
I jak Ci się podobał żel? Na pewno Ci się spodobają ich wpisy :)
UsuńJa latem używam Maybelline affinitone :) Jak dla mnie idealnie sprawdza się na lato :D Jeszcze Rimmel wake me up :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Affinitone nie miałam i jeśli znowu nie wpadnie mi jakiś niespodziewany gagatek do testów, to przetestuję. Wake me up wycofali, a szkoda, ciekawe czy ta nowa wersja jest identyczna ;)
UsuńU mnie muszą być przede wszystkim kosmetyki z wysokim filtrem :)
OdpowiedzUsuńU dziewczyn znajdziesz ciekawe kosmetyki z filtrem :)
UsuńUwielbiam ten żel Palmolive, muszę go kupić ponownie :)
OdpowiedzUsuńJa teżm bo już mam pustki :)
UsuńOd jakiegoś czasu prawie w ogóle nie używam żeli po prysznic, ale kiedyś bardzo lubiłam Palmolive, mają piękne i bardzo żywe zapachy :) Aloesowa esencja od AA bardzo mnie kusi, moje pielęgnacyjne życie to aloes love :D Na pewno jej spróbuję, zwłaszcza, że polecasz. Produktów Barwy się boję, pozostały mi wspomnienia o starym kremie z siarką, który wysuszył mnie na wiór... Ale to było jakieś 10 lat temu, więc może jeszcze do nich wrócę. A ten bronzer jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam starą barwę, ale wtedy stosowała ją moja mama. Produkt jest tak dyskretnie oznaczony marką, że w sklepie szczerze mówiąc nie zwróciłam na to uwagi :)
UsuńPamiętam ten podkład - sama bardzo go lubiłam, bo naprawdę nieźle się trzymał i dawał radę niezależnie od warunków pogodowych :D czuję się kuszona aloesową esencją, także zapisuję ją sobie na przyszłość, jak już się nieco odkopię z zapasów :D
OdpowiedzUsuńP. S. Zdjęcia naprawdę pięknie Ci wyszły!
Dziękuję bardzo <3
UsuńO kurcze..ja nie miałam jeszcze żadnego z tych kosmetyków! Ale po żel peelingujący i bronzer z Wibo na pewno sięgne :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNie znam nic z tej listy. :) Moja lista byłaby nieco inna :)
OdpowiedzUsuńJak każdej innej dziewczyny :)
UsuńNie testowałam zaprezentowanych produktów.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawiła mnie esencja aloesowa, nic dziwnego - jestem wielką fanką aloesu w pielęgnacji :)
Pozdrawiam serdecznie!
lublins.blogspot.com
Aloes i wakacje to połączenie idealne :D. Pozdrawiam :)
UsuńTen podkład mnie ciekawi. Na razie kupiłam sobie puder Fit Me. ;) U mnie latem muszą mnie otaczać cytrusowe zapachy. ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zapachu iście wakacyjnego nie mam, a aż się prosiło żeby do takiego zestawienia go umieścić. Puder fit me też mnie ciekawi. Zastanawiam się czy to coś podobnego do rimmel stay matte :)
UsuńZainteresował mnie ten żel pod prysznic z Palmolive!Zarówno podkład jak i żel peelingujący wyglądają bardzo ciekawie :) Ja jestem antytalentem jeśli chodzi o bronzery więc mnie nie kusi :D Zdjęcia są boskie nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie da się nauczyć kogoś telepatycznie, bo już tyle znajomych uczyłam używania bronzera że i Tobie bym dała radę :D. Bardzo, bardzo dziękuję <3
Usuń