Dużo się działo w ostatnim czasie, niekoniecznie dobrych rzeczy i tak jak większość twórców, nie czułam motywacji do wypuszczenia nawet tego jednego posta w minionych jedenastu dniach. Zasiadłam do pisania posta dopiero, gdy poczułam, że potrzebuję zająć głowę czymś innym i tak dziś podsumowałam denko z minionych dwóch miesięcy. A było co podsumowywać, bo zużycia jak na mój gust są bardzo zacne. Sporo produktów nie miała swojej premiery na blogu, ze względu na moją mniejszą aktywność od początku roku, spowodowaną standardowo brakiem czasu, więc pojawi się kilka mini recenzji. Do dzieła ;).
Herbal Care, szampon do włosów przetłuszczających, pokrzywa - bardzo lubiłam wersję z łopianem i miałam nadzieję, że ta będzie dawać podobny efekt. Szampon z pokrzywą dobrze oczyszczał, nie dawał efektu spuszonych włosów i nie powodował problemów z rozczesywaniem. Teoretycznie spełniał więc wszystkie moje oczekiwania, ale nie przebił szamponu z łopianu.
Head & shoulders, szampon przeciwłupieżowy z odżywką - jak lubię szampony h&s i od czasu do czasu używam je dla mocnego oczyszczenia, tak totalnie nie widzę różnicy między poszczególnymi wersjami. A w tej dwa w jednym z odżywką to już w ogóle... Działa tak jak zawsze, mega mocno oczyszcza i wymaga użycia maski, bądź odżywki na końce.
Eveline, hair 2 love, proteinowa i humektantowa odżywka do włosów - są identyczne pod względem opakowań, bananowego zapachu i znikomego działania. Totalnie nie dają rady z dociążeniem włosów, w zasadzie pierwszy raz spotykam się z aż tak złymi odżywkami. Dosłownie siebie i je wymęczyłam, żeby dobić dna.
Seyo, mellow yellow, kremowy żel pod prysznic - skusiłam się pod wpływem Pań ekspedientek z natury do której chodzę i rzeczywiście, nie zawiodłam się. Standardowo wybrałam wersję z brzoskwinią, mango i marakują, choć dominującą nutą jest tutaj brzoskwinia i to w takiej perfumeryjnej wersji. Żel ma płynną konsystencję, ale dzięki 500 ml pojemności jest bardzo wydajny. Fajnie sprawdzał się zarówno jako płyn do kąpieli do robienia piany, jak i do mycia.
Farmona, tutti frutti, olejek do kąpieli i pod prysznic, gruszka & żurawina - z reguły nie piszę oddzielnych postów o żelach pod prysznic, ale tu częściowo zrobię wyjątek i w następnej kolejności planuję opublikować post o tutti frutti, więc nie będę się nad nim tu za mocno rozpisywać. Powiem jedynie, że odstępstwo od reguły, czyli fakt, że wrzucę jego recenzję, nie jest bez powodu 😉.
Soraya plante, naturalnie wygładzający scrub do ciała, drobinki cukru i olejek z czarnej porzeczki - kupiłam z polecenia Ani i totalnie się w nim zakochałam. Peeling ma specyficzną konsystencję, przypominającą mi surowe kruche ciasto (też się da z niego robić kulki 😁) i równie specyficzny zapach przywodzący na myśl liście czarnej porzeczki. Dodatkowo świetnie radzi sobie z martwym naskórkiem. Uwielbiam!
Yope, naturalny żel do higieny intymnej, żurawina - mój pierwszy produkt Yope. Byłam z niego bardzo zadowolona. Fajnie odświeżał, był delikatny dla skóry i pięknie pachniał. Duże prawdopodobieństwo, że do niego wrócę.
Nutka, antybakteryjny żel do rąk - na początku pandemii wszyscy rzuciliśmy się na żele antybakteryjne, ja też kupiłam kilka... Niestety trafiłam na niewypał, który ciężko zdenkować, bo nawet nie mam ochoty na niego patrzeć. Nie mówiąc już, że bardzo przeciętnie pachnie to po użyciu ręce się tak kleją, że dosłownie wymagają umycia wodą i mydłem, bo nie da się nic zrobić takimi rękoma, a już broń boże dotknąć jakiegoś jedzenia, czy owoca. Zdecydowanie nie polecam!
Nivea, black & white invisible, antyperspirant - x zużyte opakowanie. Nadal uważam go za najlepszy produkt do ochrony przed poceniem.
Oriflame, eclat femme weekend - piękny, elegancki i świeży zapach. Mega lubiłam go używać na codzień.
Bielenda, fresh juice, płyn micelarny z bioaktywną wodą cytrusową - świetny płyn - delikatny dla oczu i skutecznie zmywający makijaż, o ciekawym pomarańczowym zapachu. Z pewnością kupię refill, może w wersji limonkowej, albo cytrynowej, żeby trochę sobie urozmaicić testowanie 🤷🏻♀️.
Love your body, hydrolat róża - mieliśmy taką like & hate relationship (love to za duże słowo). Podobał mi się atomizer, który dawał bardzo delikatną i drobną mgiełkę oraz różano-babciny zapach. Jeśli chodzi o efekt to testowałam ten hydrolat solo i z różnymi serami (bo podobno tak jest poprawnie) i nie za bardzo je widziałam. Chyba po prostu nie umiem używać hydrolatów...
Bebeauty, płatki kosmetyczne x 2 - jedno opakowanie na miesiąc. Nie jestem dumna, że zużywam aż tyle wacików, ale nie mogę znaleźć żadnego innego rozwiązania, które by mnie w pełni usatysfakcjonwało... Macie jakieś pomysły poza rękawicami do demakijażu?
Jestem zadowolona z tego denka, same konkretne produkty, kilka hitów i kilka porażek. Nie ukrywam, że najbardziej cieszy mnie pozbycie się odżywek eveline, żelu antybakteryjnego i hydrolatu. W końcu mam miejsce na coś nowego i mam nadzieję, lepszego.
Znacie produkty z dzisiejszego denka?
Znam kilka produktów
OdpowiedzUsuńFajnie ;)
UsuńBardzo lubię tą Nive i też często do niej wracam :D
OdpowiedzUsuńMój must have ;)
UsuńŁadne denko! Płyn micelarny i peeling Soraya to moje hity! Cieszę się, że Ci się sprawdziły. Miałam też jakiś olejek Tutti frutti, ale w większej wersji. W sumie go nie pamiętam, ale chyba był poprawny :P Za to pamiętam ten zapach gruszkowy z peelingu - booooski! Mam w planach sprawdzić żele z Natury - jestem ciekawa ich jakości, ale to jak zużyję roczne zapasy :D haha
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć roczne zapasy, żele pod prysznic dość szybko mi schodzą, a bardzo lubię je testować :D
UsuńZnam kilka produktów o dziwo. Mam aktualnie końcówkę tego szamponu z pokrzywą. Fajny, ale nie wyróżnia się niczym specjalnie. Szamponu HS i całkiem je lubię. Przyjemny powrót do typowych rypaczy, które bardzo lubię. Żel do higieny intymnej Yope naprawdę polubiłam i aktualnie się z nim już nie rozstaje. Z farmony miałam kiedyś olejek o zapachu kiwi miło wspominam. A co do wacików może spróbuj kupić takie wielorazowego użytku można je dostać w Rossmannie na przykład :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o tych wielorazowych, choć nie wiedziałam, że są też w rossmannie. Tutaj problem polega na tym, że musiałabym kupić ich dość sporo, żeby wystarczały mi pomiędzy jednym a drugim praniem. Nie wiem... może kupię na początek kilka czy w ogóle zdałoby to u mnie egzamin, a potem się będę martwić :D
UsuńBardzo ładne denko! Kilka z produktów, które się tutaj znajdują... nawet znam :)
OdpowiedzUsuńTo super :)
UsuńZnam tylko micel, ale miałam wersję limonkową. Bardzo fajny był :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie sprawię i limonkową wersję. Butelka czeka na refill ;)
UsuńJak dla spora lista. Produkty do włosów są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńTym razem powiedziałabym, że nic specjalnego w kategorii włosowej. Są lepsze produkty ;)
UsuńU mnie dobrze się sprawdził szampon Herbal pokrzywa. Kiedyś miałam wersje dziegieć i chmiel, równie dobre. Łopian też kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńDziegdzieć i chmiel chyba są bardziej polecane niż pokrzywa. Muszę spróbować ;)
UsuńTe hydrolaty są bardzo fajne. Szampon z pokrzywy będę musiała sobie kupić
OdpowiedzUsuń👍🏻
UsuńU mnie dobrze sprawdzają się hydrolaty, a różany to mój ulubiony. Po dłuższym czasie widzę poprawę w stanie cery. Kulkę Nivea też stale używam. :)
OdpowiedzUsuńWidzę poprawę, ale według mnie zadziałał tu krem, a nie hydrolat ;)
UsuńZapachy Oriflame z serii Eclat kocham bezgranicznie, sama mam chyba ze dwie butelki weekendowca. Są eleganckie, a jednocześnie świeże i takie...miejskie. Co do Nutki - na początku pandemii moja (była już) firma rozdawała je obowiązkowo każdemu pracownikowi. Mam do tej pory i właściwie nie wiem co z nim zrobię, bo absolutnie zgadzam się z każdym Twoim zdaniem.
OdpowiedzUsuńCo do płynu do higieny intymnej - za Yope ogromny plus (wiesz, że ja kocham kosmetyki tej marki), ale koniecznie sprawdź też Biotaniqe lipowy (kosmetyki firmy są w Rosskach). Doradziła mi go kiedyś czytelniczka, po moim wpisie o kosmetykach z Biotaniqe, i powiem Ci, że lepszego chyba nie miałam do tej pory.
Czyli nie trafiłam na felerną partię Nutki.. Masakra, co z tym teraz zrobić to nie wiem. Dzięki za polecajkę, chętnie kupię, bo w zasadzie nie znam się co warto kupić w tej kategorii. Starzy ulubieńcy mi podpadli i muszę szukać nowych :D
UsuńOd dłuższego czasu trzymam się zasady, że skoro nie uzywam myjadeł z mocnymi detergentami do twarzy i ciała, do unikam też ich w płynach do higieny intymnej...I zdecydowanie odkryłam różnicę :D Biotaniqe pomyliłam- lipowy to jest płyn micelarny (który też mam i jest boski), a płyn to aloesowy jest :D Jest super. Bardzo tez lubię płyny do higieny intymnej z Farmony z serii Herbal Care. Te zdecydowanie polecam. Lactacyd uważam za bardzo przehypowany, tak samo jak i Biały Jeleń.
UsuńLactacyd i Biały jeleń sprawdzały mi się, ale świadomie zrezygnowałam z nich z innych względów...
Usuń