Po przetestowaniu perfum Zary i zawodzie jak bardzo są nietrwałe, nadeszła kolej na Stradivariusa. Odkąd pamiętam, sklep ten ma bardzo charakterystyczny zapach, który podobno można „kupić” w formie perfum. Zapomniałam, który to był numer, ale na pewno nie były dostępne stacjonarnie. Przez to, że wybór zapachów w tym sklepie był o wiele mniejszy niż w zarze, powąchałam wszystkie kompozycje. najciekawsze rozpyliłam na nadgarstkach. Miałam dwóch faworytów, a ostatecznie zdecydowałam się na Cosy Vanilla. Swoją drogą po drugi zapach, którym się spryskałam wróciłam, bo zrobił na mnie piorunujące wrażenie w trakcie noszenia.
Woda toaletowa Cosy Vanilla nr 34
Po nazwie i nutach zapachowych, podejrzewam, że nie zdecydowałabym się na ten zapach. Połączenie wanilii, kakaa i bergamotki to nie jest mieszanka na którą normalnie zwróciłabym uwagę. Do tej pory nie przepadałam za słodkimi zapachami. Zdecydowanie bardziej skłaniałam się ku szyprowym i ciepłym nutom w perfumach. To chyba karby jesieni i chęci otulenia się swetrem i ładnym zapachem.
Bo cosy vanilla bez wątpienia otula. Otula słodyczą wanilii i kakaa, z lekką dozą kwiatów. Jest słodko, ale nie mdło.
Jeśli chodzi o trwałość to jest o wiele lepiej niż w perfumach zary. Czuć je w ciągu dnia zarówno na ciele, jak i na ubraniach. Może nie jest to trwałość wysokopółkowych perfum, ale biją na głowę większość drogeryjnych i sieciówkowych zapachów, a także tych inspirowanych kultowymi aromatami.
Dajcie znać czy miałyście kiedyś okazję używać perfum z stradivariusa?
Brak komentarzy
Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.