Moja kolekcja klasycznych lakierów do paznokci jest całkiem okazała. Posiadam 48 lakierów z 15 różnych marek. Skoro mam ich sporo, pomyślałam, że to dobry pomysł, by zrobić przegląd zarówno pod względem jakości, jak i kolorów.

Na wstępie dodam, że moje przygotowanie paznokci do malowania wygląda tak, że najpierw odsuwam skórki, matowię płytkę za pomocą bloczka, odtłuszczam, a na koniec nakładam utwardzacz z Wibo. Wspominam o tym, ponieważ zdaję sobie sprawę, że przygotowanie płytki i odpowiedni top (w moim przypadku niezmiennie jest to seche vite) wpływają na trwałość lakierów. Jednak dla bycia jak najbardziej obiektywnym, wszystkie poniższe lakiery testowałam także "na sucho", bez żadnego przygotowania i bez użycia top coatu.




organizer - DIY




Rimmel

Zachęcona pozytywnymi recenzjami i pięknymi kolorami, kupiłam 3 lakiery Rimmela - 2 z serii 60 seconds Super Shine i 1 z serii Rita Ora (koszt każdego: 11.29 zł). Wybrałam lakiery o nazwach: Breakfast in bed, Ring a ring o'roses, oraz Sweet rebreak. O ile kolory bardzo mi się podobają, tak jakość lakierów pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie przeszkadza mi, że lakiery w ogóle nie zastygają na paznokciach, nawet gdy położę na wierzch mój ukochany top coat Seche Vite. Niezależnie czy czekam 2 minuty, 10, czy 30 lakiery nadal mają taką samą, lepką konsystencje. Po zużyciu widać że wiele razy próbowałam dać szansę wszystkim kolorom, jednak za każdym razem było tak samo. Jak dla mnie buble. Koniecznie napiszcie mi jak Wam sprawdzają się te lakiery. Może macie na nie jakiś patent. 


Safari

Lakiery Safari charakteryzuje bardzo niska cena - 3 zł - oraz to, że możemy je spotkać na każdym kroku, w praktycznie każdym małym sklepiku. Ich gama kolorystyczna powala - znajdziemy tam chyba wszystkie możliwe kolory i odcienie, jakie tylko sobie wymarzymy. Jak dla mnie cena nie jest adekwatna do jakości. Co rzadko się zdarza, myślę, że spokojnie mogłyby być droższe. Wszystkie kolory jakie widzicie poniżej idealnie pokrywają płytkę, są dobrze napigmentowane i o dziwo mega trwałe. O dziwo, bo rzadko się zdarza, żeby te na prawdę tanie lakiery nie odpryskiwały tuż po pomalowaniu.

No name

W swojej kolekcji mam także tanie lakiery, niewiadomych marek i niewiadomego pochodzenia 😉, które nie spełniają żadnych oczekiwań. Nie są warte uwagi ze względu na fakt, że długo zastygają i szybko się odpryskują. Nie polecam.

Baza/Top coat/odżywka

Na poniższym zdjęciu, pierwszy z lewej to lakier utwardzający z Wibo. Jest to  stara wersja opakowania, bo z tego co widzę, aktualnie do kupienia jest już w nieco innej szacie graficznej. Lubię używać tego produktu jako bazy, ponieważ czuję jakby utwardzał płytkę. 
W środku widzicie odżywkę Nail Tek II. Kupiłam ją na promocji i się pomyliłam, bo w rzeczywistości chciałam wybrać białą wersję, która według wizażanek świetnie sprawdza się pod kolorowe lakiery, podbijając ich odcień. Przy regularnym użytkowaniu odżywki nail tek II można zauważyć różnicę, w stanie płytki. Z mojej strony mogę Wam doradzić, że lepiej stosować ją pod lakier niż dokładać codziennie warstwę (jak to zaleca producent), ponieważ po którejś warstwie z kolei, odżywka roluje się na paznokciu i wygląda to co najmniej nieestetycznie. 
Z prawej znajduje się mój kochany Seche Vite o którym pisałam Wam w ulubieńcach maja. Jeśli jeszcze nie czytałyście, zachęcam do powrócenia do tamtego posta.

Essence

Kolejne lakiery to produkty Essence. Posiadam kolory: 13 forgive me i 37 serendipity. Lakiery mają fajne buteleczki, szerokie pędzelki ułatwiające aplikacje i dużą gamę kolorystyczną. Podoba mi się także to jak ładnie kryją i jak błyszczą nawet bez użycia topu. To zdecydowanie jedne z moich ulubionych lakierów.

Eveline

Lakiery i odżywki z Eveline są dość sławne i polecane. Jednak ja mam zaledwie jeden - taki z serii miniMAX, który służy mi jedynie do malowania paznokci u stóp. Głównie ze względu na to, że u rąk szybko się ściera, a jak to bywa z klasycznymi lakierami, na stopach utrzymują się o wiele lepiej.


Mysecret

Te piękne maleństwa  z Mysecret są bardzo przyjemne - łatwo się nimi maluje, dobrze się utrzymują, szybko schną. Jedynie zawiódł mnie ten top ze środka, więcej w nim bezbarwnego lakieru niż brokatu.

Golden Rose 

Jest to aktualnie moja ulubiona marka, a i ich lakiery są szczególnie godne uwagi. Uważam, że każda lakieromaniaczka powinna je mieć w swojej kolekcji, ponieważ są bardzo wytrzymałe i mają jeszcze większą gamę kolorystyczną od Safarii (myślałam że się nie da 😂). 

Niestety jak wiadomo każda marka musi mieć jakiś bubel, w tej to zdecydowanie Quick Dry Top Coat. Jest to totalny nie wypał, ponieważ rozrzedza nawet zastygnięty lakier, zlewa się na boki. Po prostu tragedia!


Astor 

Jest to tajemnicza dla mnie marka, bo nie posiadam żadnych produktów tej firmy oprócz lakierów, które swoją drogą dostałam bodajże na któreś urodziny. Po przetestowaniu ich, wcale nie chce sięgać po ich inne produkty. Nie przekonują mnie jakością, głównie tym, że się słabo utrzymują. Z tego co się zorientowałam z internecie, gama kolorystyczna też nie robi szału, więc wiecie...

Wet n wild

Uwielbiam lakiery tej marki! Szczególnie ten fioletowy odcień jest cudowny i niczym nie odbiega od Golden Rose. Ten jasno rózowy trochę prześwituje płytkę, ale jeszcze nie trafiłam na idealnego nudziaka. Za to ten brokat to istne cudo - ma sporo bezbarwnego lakieru ale równie dużo drobinek, dzięki czemu płytka jest równomiernie pokryta (efekt podobny do tego po użyciu pyłku).

Bebeauty

Lakier z Bebeauty jest okropny - perłowy (w sklepowym oświetleniu nie widziałam drobinek), nie da się go równomiernie nałożyć i szybko się ściera. Zdecydowanie jestem na nie.

Essie

Lakiery z Essie mają tytuł KWC i są uwielbiane przez wizażanki. W zasadzie chyba nie widziałam negatywnych opinii na ich temat. Głównie dlatego musiałam je przetestować. Kupiłam kolor tying the knotie. Nie wiem czy trafił mi się jakiś felerny egzemplarz, czy to wina koloru, ale nie dość że nie da się go równomiernie położyć (z każdym pociągnięciem powstają jeszcze gorsze smugi), to także wcale nie chce zaschnąć (nawet po godzinie lakier odchodzi bez problemu z paznokcia, wystarczy dotknąć czegokolwiek). Na pewno kupię inny kolor żeby przekonać się czy tylko ten okazał się porażką czy ta firma mi nie podchodzi.

Sally Hansen 

Ostatni już lakier to egzemplarz od Sally Hansen. Śliczny błękitny kolor jest jedynym plusem. Od początku nie polubiłam się z tym lakierem, mimo kilku podejść. Przy malowaniu powstają smugi i bardzo szybko odpryskuje, co przy dość wysokiej cenie jaką płacimy za produkt, nie powinno mieć miejsca.

To już tyle na dzisiaj. Napiszcie mi co uważacie o poszczególnych markach, może moje buble to wasi ulubieńcy? 

2 komentarze:

  1. Spora ta kolekcja 😁 Ja lubię te z Golden Rose 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się uzbierało. Ja też je bardzo lubię :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.