Często w wyniku niefortunnego wypadku zdarza się tak, że nasze cudowne kosmetyki nagle znajdują się w stanie drobnego pyłu i są wszędzie tylko nie w opakowaniu. Co w takim razie zdziałać?

Po sieci krąży sposób jak za pomocą spirytusu scalić kosmetyk. Jako, że w ostatnim miesiącu zepsułam aż 2 moje ulubione kosmetyki, to świetna okazja przetestować ten trik. 

Czego będziecie potrzebować? Nie wiele, bo tylko spirytusu, łyżeczki i papieru ręcznikowego.

Aby test był wiarygodny pokażę Wam swatche produktów przed łączeniem ze spirytusem.

Zaczęłam od rozdrobnienia pokruszonych kosmetyków w drobny pył.

Radzę obłożyć wszystko dookoła papierem ręcznikowym lub przełożyć produkt do innego pojemniczka. Te były tak małe, że troszkę powysypywało mi się w okół.

Następnie dodałam do rozdrobnionych kosmetyków kilka kropli spirytusu.



Na koniec wystarczy odcisnąć nadmiar spirytusu za pomocą ręcznika papierowego. Przy okazji uzyskujemy całkiem ładne wytłoczenie.



Konsystencja różu nie zmieniła się, pigmentacja też nie. Niestety cień do brwi stracił pigmentację i dodatkowo stał się dużo twardszy. Myślę, że dodałam za dużo kropli spirytusu. Naprawiając swoje kosmetyki zwróćcie uwagę ile go dodajecie.

Próbowałyście tego sposobu? A może znacie jakiś inny?

Brak komentarzy

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.