Powiedzieć Wam sekret? Puder to jedna z niewielu rzeczy do makijażu, które średnio lubię testować. Możliwe że przez to, że mam określone wymagania co do pudrów - mimo mieszanej skóry, lubię takie, które są satynowe, wyglądające ładnie i świeżo przez cały dzień. Nie trudno mi je znaleźć, wystarczy że przeczytam etykietkę. Zawsze też staram się mieć w kosmetyczce jakiś typowo matujący na moją wymagającą strefę T. Wbrew pozorom nietrudno spełnić te wymagania i rzadko kiedy narzekam na puder. 

Dzisiaj zaprezentuję Wam moje opinie o dwóch pudrach - miętowym z miyo i do pieczenia z Lovely. Jak myślicie, będę dzisiaj narzekać?

Lovely, cooking time powder
Transparentny puder do bakingu o lekko żółtawej barwie. Zawiera kolagen, który nawilża skórą i dba o jej dobrą kondycję. Sypka formuła oraz drobno zmikronizowane pigmenty dbają o efekt gładkiej skóry i nie podkreślają zmarszczek mimicznych.
Skład: Talc, Zinc Stearate, Lauroyl Lysine, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Stearate, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, CI 19140, CI 77491,
Cena: 16,59 zł

Pojemność: 6g

Moja opinia: Nim się obejrzałam, zużyłam cały produkt , więc czas wreszcie coś o nim dla Was napisać. Żebym nie była gołosłowna mówiąc, że nim się nie obejrzałam to muszę zaznaczyć, że produkt ten zużyłam w ciągu miesiąca, używając go 5 dni w tygodniu (tylko rano, nie używałam go do poprawek ;)). Miałam kilka opakowań wersji hd, z niebieskim wieczkiem i też mi szybko wychodziła z toaletki, ale wystarczała chociaż na jakieś 2 miesiące. W tym przypadku miałam wrażenie, że puder gdzieś magicznie ucieka. Na szczęście nie kosztuje aż tak wiele, więc szło by to przecierpieć jeśli efekt byłby zadowalający.
Żeby to stwierdzić musimy rozbić jego cechy na czynniki pierwsze.
Wiemy już że nie jest wydajny. Ale po pierwsze nadrabia wyglądem, zauroczyło mnie to opakowanie, mimo że nie ma w sobie nic nadzwyczajnego. Jedyne na co muszę w nim ponarzekać to sitko. Najprawdopodobniej mi się zapchało i gdzieś w połowie nic mi przez nie, nie leciało. Na szczęście dało się je podważyć nożem i zdjąć. Kolor pudru, jak możecie zobaczyć poniżej jest dość intensywnie żółty, ale nie widać tego na twarzy. Nie zmienia koloru, ani tonacji podkładu. Jego wykończenie określiłabym jako satynowo - matowe. Nie jest to typowa satyna, bo nie odbija w żaden, nawet najsubtelniejszy sposób światła, ale nie jest to też taki suchy, tępy mat. Leży ładnie zarówno pod oczami, jak i na twarzy. Nie ma mowy o podkreślaniu suchych skórek (których ostatnio mam wysyp), czy meszku na twarzy. Standardowo wyświecał się mi tylko na nosie, ale jeszcze nie znalazłam ani podkładu, ani pudru któryby mi tego nie robił. A, no i oczywiście nadaje się do bakingu. Podsumowując to wszystko chyba wychodzi mi, że jest to fajny puder. Nie jestem jakoś wybitnie zachwycona, bo ogólnie uważam, że lovely i wibo robią dobre pudry, ale na pewno będę go miło wspominała.

Miyo, I feel mint, mineral powder
Poczuj miętę!
Lekki puder mineralny z drobinkami bambusa, ekstraktem z mięty i aloesu. Idealnie wykańcza makijaż absorbując nadmiar sebum, nadaje trwały matowy efekt z subtelną nutą mięty. Zawartość naturalnych składników sprawia, że skóra wygląda naturalnie, świeżo i zdrowo.
Nie zawiera konserwantów, barwników oraz talku.
Cena: 21,99 zł

Pojemność: 12 g

Moja opinia:Puder ten kupiłam skuszona przez Anię z bloga me-and-my-passions. A było to tak: poszłam do kontigo w poszukiwaniu pudru, doszłam do szafy miyo, zobaczyłam "miętkę" jak okrzyknęła ten kosmetyk moja współlokatorka i pomyślałam, że skoro Ania pisała, że spoko to biorę :). Wygląd zewnętrzny mnie nie powala, ale doceniam większą pojemność niż standardowo. Używam go już jakiś miesiąc i nie widzę większego zużycia. Zapach rzeczywiście jest mocno miętowy, nieco chemiczny. Puder jest drobnozmielony i ma biały kolor, który troszeczkę widać na twarzy. Na szczęście po chwili dopasowuje się do naszej karnacji. Wykończenie jest zdecydowanie matowe. Po kilku godzinach wyświeca się w strefie T, więc nie jest to mat na mur beton. Zazwyczaj nie lubię nakładać matujących pudrów na boki twarzy, ale ten nawet w tej strefie wygląda ładnie. Co więcej utrzymuje makijaż przez cały dzień.
Z obydwu pudrów jestem zadowolona. Może bez fajerwerków, ale są to produkty do których bez problemu mogłabym wrócić. Jestem bardzo ciekawa co sądzicie o tych produktach. Jakie obecnie pudry stosujecie?

30 komentarzy:

  1. Nie miałam do tej pory ani jednego ani drugiego z tych pudrów, chociaż jakiś czas temu przymierzałam się do Lovely. Tylko ogrom zapasów mnie powstrzymał..ale nie mówię, że nie sprawdzę i nie wypróbuje..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o pudry Lovely to nigdy nie miałam żadnego, raczej marka Wibo była mi bliższa w tej kategorii. Obecnie używam pudru sypkiego marki Celia i AA wings of color , które uwielbiam za satynowe wykończenie i na razie nie ciągnie mnie do nowości 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AA mam w domu rodzinnym, już mam końcówkę i siatka już nie działa tak dobrze ;)

      Usuń
  3. Ten puder od Lovely wiem, że cieszy się wielką sławą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też o nim słyszałam sporo dobrych rzeczy :)

      Usuń
  4. W sumie to nie miałam ani jednego ani drugiego :( Może się jednak skuszę, posuzkuję coś lekkiego na co dzień

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten z Lovely i bardzo lubię, powoli mi się jednak kończy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze mega mi miło, że kupiłaś coś z mojego polecenia, a tym bardziej, że się sprawdziło! :) Ogólnie określenie spoko na miętkę jest idealne moim zdaniem! Nie jest wybitny, ale sprawuje się całkiem dobrze. Ładnie wygląda na twarzy i ma ciekawy zapach :) Ten z lovely z kolei wiele osób poleca, że siłą rzeczy jestem go ciekawa :D Chociaż obawiam się i zapachu i koloru nieco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie jak go używam to śmieję się w duchu z określenia miętka :D. Zapach jest ładny i nie uciążliwy, a kolor nie ma znaczenia dla podkładu także nie masz się czego obawiać :)

      Usuń
  7. Mam oba (Lovely w sumie już zużyłam...) i wolę jednak ten z Lovely ;) Ale jestem posiadaczką suchej cery, więc nie potrzebuję długiego zmatowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzaj cery w miyo jest kluczowy. Tylko mieszana i tłusta mogą się z nim polubić :)

      Usuń
  8. Ogólnie nie lubię pudrów-dziwne, nie? :D Ale ponieważ "wszyscy" używają i jest to ponoć podstawa i must have w makijażu,dlatego mam kilka i...leżą :D O ile lubię na buzi mat, to puder uważam za zbędny bo po pierwsze-nie lubię kolejnej warstwy na twarzy, po drugie-lubią mi się warzyć w ciągu dnia. A teraz dodatkowo podkreślają mi zmarszczki (wiesz, mam swoje lata :D ) dlatego bardzo sporadycznie machnę takim czoło czy linię T ale to dosłownie od święta :) Na policzki nie lubię bo potem mi się róż i rozświetlacz gorzej trzymają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pudry Ci się warzą w ciągu dnia? A jesteś pewna że to nie wina podkładu albo bazy? Pudry się raczej ciastkują . Na zmarszczki pod oczy radziłabym satynowe lub rozświetlające pudry, da się odzwyczaić od matu ;). Ja nie umiem modelować policzków na nie przypudrowanym podkładzie. Wtedy wszystko mi się robi w plamy ;)

      Usuń
    2. Nom, o ciastkowanie mi chodzi, nie wiem jaka jest różnica między warzeniem a ciastkowaniem :D Ostatnio podkłady lubię bardziej satynowe więc lekko odchodzę od matu, no i nie chcę już jednak kolejnej warstwy na twarzy więc z pudrów rezygnuję :)

      Usuń
    3. Ja na swojej twarzy widzę różnicę czy to wina podkładu czy korektora czy tam pudru ;)

      Usuń
  9. Ja zaraz kupię trzecie opakowanie Bell HD, bo to jedyny puder, który mnie nie zawodzi. Leży u mnie Bourjois, Kryolan, Affect, Pierre Rene...i do wszystkim mam jakieś ale. Głównie to, ze nie zgadzają mi się z żadnym podkładem Bourjois, nie wiem czemu. Albo może to kwestia moich kosmetyków pielęgnacyjnych...Ten jedyny trzyma się w opór i ładnie wygładza skórę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te pudry testowałam z bourjois always fabulous. Wspomniany przez Ciebie bell średnio mi się podobał, więc w pudrach się chyba nie zgadzamy :D

      Usuń
  10. Teraz mam puder jęczmienny z ekocery i jestem nim po prostu zauroczona - moja strefa t też jest problematyczna, więc musiałam polubić się z tego rodzaju pudrami;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie zapomniałam o tym jęczmiennym, za dużo nowości jest na rynku :)

      Usuń
  11. Ten miętowy właśnie kilka dni temu do mnie dotarł i również go kupiłam z polecenia Ani :D A co do słabej wydajności tego pudru z Lovely to mam tak samo z pudrami z Eveline :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Żadnego nie miałam jeszcze okazji używać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam tych pudrów,póki co mam dwa z alverde i ryżowy z ecocery,który od lat jest moim ulubionym.

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam puder Miyo i już zużyłam. Całkiem przyjemny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.