Z tego co zauważyłam pod moimi recenzjami marki Nivea, nie jesteście wielkimi fankami tej firmy. Ja raczej też nie, bo ulubieńców spod skrzydeł nivea jestem w stanie policzyć na palcach jednej ręki. Jednak jako, że dość często jestem zmuszona robić zakupy kosmetyczne w biedronce, to i nie mam wielkiego wyboru wśród marek. Los tak chce, że najczęściej jak coś potrzebuję na szybko to z danej kategorii jest dostępne tylko nivea. I w sumie tak częściowo powstał pomysł na dzisiejszy post.





Z zupełnego przypadku przyszło mi testować różany żel micelarny. Pech tak chciał, że nie zauważyłam, że w zapasie nie mam nic oczyszczającego i musiałam nadrobić zaległości w biedronce. Od początku wiedziałam, że konsystencja produktu na pewno mi się nie spodoba, ale liczyłam na skuteczne działanie. Jak wyszło?

Nivea, micellair skin breathe, różany żel micelarny

Skutecznie usuwa wodoodporny makijaż, łagodnie oczyszcza i usuwa zanieczyszczenia, bez wysuszania skóry. Formuła z wodą różaną delikatnie odświeża skórę. Po użyciu skóra jest czysta oraz oraz wygląda pięknie.

Skład: Aqua, Glycerin, Coco-Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Glucoside, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Benzoate, Trisodium EDTA, Rosa Damascena Flower Water, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, Methyl Benzoate, BHT, Parfum*

Żel micelarny zapakowany jest w miękkie, plastikowe opakowanie stojące na głowie. Jest to bardzo skutecznie dobrana forma co do konsystencji, ze względu na dużą gęstość kosmetyku. Ja nie jestem fanką gęstych żeli, ponieważ na ogół tępo się rozprowadzają i topornie zmywają. Tak też było i w tym przypadku. Tak jak wcześniej wspomniałam, liczyłam że róża z którą moja skóra bardzo się lubi wynagrodzi mi wszelkie niedogodności. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, skóra owszem była mięciutka, ale także usypana małymi krostkami. Jestem w stu procentach pewna, że to właśnie ten żel mnie uczulił, bo w tamtym czasie nie testowałam nic innego nowego. To już kolejny raz, gdy wysypuje mnie po żelach nivea, więc pewnie nie pasuje mi jakiś składnik, którego notorycznie używają. W najbliższej przyszłości nie planuję kupować nic do twarzy od Nivea. Tego jestem pewna choćby nie wiem co ;).
Na szczęście, kolejne zakupy były dużo bardziej przemyślane. Przechodząc się alejkami mignęły mi peelingi ryżowe. Pamiętałam że Sabina, o nich pisała, tylko nie do końca pamiętałam co, bo było to już pół roku temu. Tak czy siak postanowiłam porównać nasze opinie. Oto moja:

Nivea, smooth rice scrub, peeling ryżowy z bio borówkami

Formuła peelingująca zawiera naturalny składnik złuszczający: organiczny ryż oraz bio borówki. To wyjątkowe połączenie wspiera naturalną odnowę skóry, dzięki czemu Twoja cera jest gładka i świeża.

Aqua, Coco-Glucoside, Glycerin, Microcrystalline Cellulose, Disodium Cocoyl Glutamate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Oryza Sativa Powder, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Panthenol, Ethylhexylglycerin, Propylene Glycol, Cocamidopropyl Betaine, Poloxamer 124, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Sodium Chloride, Trisodium EDTA, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Sodium Sulfate, Benzyl Alcohol, Linalool, Parfum*

Dostępne są trzy wersje, o różnym stopniu ścierania. Ja wybrałam drugi stopień i akurat była to wersja borówkowa. Liczyłam na równie piękny zapach co w Lirene, niestety się przeliczyłam. Tutaj jest coś co prawda owocowego, ale dużo bardziej słodkiego i przypominającego gumy rozpuszczalne niż prawdziwe owoce. Konsystencja peelingu jest żelowa i dość płynna. W środku zatopiona jest średnia ilość ziarenek ryżu, które bardziej masują niż peelingują skórę, dlatego można używać tego produktu nawet codziennie i nie zrobimy sobie nim krzywdy. Co prawda skóra jest po nim miękka i wygładzona, ale to nie jest nic spektakularnego. 
Na koniec zostawiłam prawdziwy hit. Osoby, które mnie regularnie czytają na pewno wiedzą o mojej lekkiej miłości do kosmetyków z mango. Wrzucam do koszyka wszystko co zawiera ten owoc, więc nie mogłam przepuścic okazji i nie kupić:

Nivea,  fresh blends, owocowy żel pod prysznic, morela i mango 

Odświeżający żel ze składnikami naturalnego pochodzenia, z ekstraktami z mango, moreli oraz z mlekiem ryżowym do codziennej pielęgnacji, by Twoja skóra była miękka i jędrna

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Mangifera Indica Juice, Prunus Armeniaca Juice, Oryza Sativa Extract, Glycerin, Bisabolol, Propylene Glycol, Sorbitol, Citric Acid, Glycol Distearate, Laureth-4, Sodium Hydroxide, Xanthan Gum, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate SE, Trideceth-9, Sodium Sulfate, Denatonium Benzoate, Sodium Benzoate, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Ethylhexylglycerin, Geraniol, Linalool, Parfum, CI 15985*

Opakowanie jest raczej typowe dla Nivea, ale już grafika została idealnie przemyślana i zapowiada magię we wnętrzu butelki. Wystarczy otworzyć zatyczkę i w powietrzu unosi się zapach świeżego mango. Nie przesadzam ani odrobinkę. Przetestowałam już masę żeli pod prysznic, ale tak apetycznego i idealnie oddającego swój główny składnik jeszcze nigdy. Może ten zapach nie zostaje za długo na skórze i żel mógłby się lepiej pienić, ale nic nie zaburzy tego jak niesamowicie można się zrelaksować w wannie dzięki prawdziwemu aromatowi mango. Polecam wszystkim fankom tego owocu.

Także w dzisiejszym rozrachunku mamy słaby produkt, przeciętny i bardzo fajny. I w sumie, w szerokim pojęciu mam tak z całą marką Nivea. Mam kilka produktów, które lubię (krem do loków, piankę do włosów, antyperspirant), ale też kilka bubli. Ewidentnie mojej skórze nie leżą ich żele do twarzy, bo to już któryś z kolei po którym widzę, że moja skóra jest w gorszej kondycji. Także póki co odpuszczę sobie pielęgnację twarzy z Nivea. 

Myślę, że większość z Was opowie się negatywnie za tą marką, ale może macie jakiś ulubieńców z ich asortymentu?

30 komentarzy:

  1. Ja z Nivea najbardziej lubię niebieski żel pod prysznic i kulkę dry comfort. Kultowy krem do twarzy też mam, ale on jest najlepszy na łokcie 😁 Z twojej trójki a, pewno skuszę się na żel mango 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na łokcie może i jest dobry, bo jak kiedyś o zgrozo spróbowałam nałożyć na bardzo suche fragmenty twarzy to niesamowicie mnie uczulił :O

      Usuń
  2. Ja nie mam żadnego ulubieńca tej firmy, jak się pewnie domyślasz :D Ale dwa z trzech kosmetyków jakie pokazałaś mnie ciekawią/ciekawiły. Zacznę jednak od tego nie ciekawego, czyli żelu do twarzy. Ogólnie rzadko mnie tu kusi, a tym bardziej nivea :P Peelingi chciałam wypróbować, ale lubię mocne zdzieraki, więc wiedziałam, że raczej nie będą mi odpowiadać. Zwłaszcza po recenzji Sabiny. Natomiast żele rzeczywiście są kuszące. Sprawdzałam nawet wersje i oczywiście najbardziej spodobał mi się arbuzowy, bo jak chyba wiesz kocham ten owoc. Z kolei mango nie za bardzo, za słodkie dla mnie jest i tu było podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten peeling na pewno Ci się nie spodoba. Ja lubię delikatne, ale nawet dla mnie ten za mało ściera. Bardzo dobrze pamiętam że lubisz arbuza. Wąchałam w sklepie obie pozostałe wersje i akurat dla mnie mango było najlepiej odwzorowane ;)

      Usuń
    2. To jak u Cb nie daje rady to co dopiero u mnie :D

      Usuń
  3. Ten żel o dokładnie tym wariancie zapachowym kusi mnie odkąd wszedł do sprzedaży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z Nivea mam tylko zwykły krem, więc nie mam jak sie wypowiedzieć, ale wydawało mi się zawsze, że to spoko firma była

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w poście, u mnie zależy to od przeznaczenia. Do twarzy jeszcze nie znalazłam nic fajnego, a testowałam baardzo dużo ;)

      Usuń
  5. Nie miałam żadnego z tych produktów, w sumie to dawno nic nie miałam z Nivea ale markę Lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jedna się wreszcie znalazła kochana istota <3

      Usuń
  6. Ja mam właśnie wszystkie trzy wersje zapachowe Fresh Blends i planuję zbiorczy post o nich (ale nie ukrywam, że mango wymiata) :D Żel micelarny z wodą różaną miałam może z tydzień tylko i tak jak Ciebie mnie wysypało po nim (a tylko jego wprowadziłam do pielęgnacji) także powędrował do teściowej i u niej sprawdza się ok, więc pewnie coś w składzie jest nie tak no i za różą moją skórą średnio przepada (chociaż już kiedyś tak miałam z serią Urban Skin Detox)...Co do peelingu ryżowego borówka to dla mnie jest to bardziej żel do mycia twarzy z drobinkami peelingującymi o nieco sztucznym i słodkim owocowym zapachu, który można bez obaw używać codziennie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na Twój wpis o fresh blends. Wąchałam wszystkie wersje i jest moc ;). Ja też się wcześniej już uczuliłam nivea, więc najprawdopodobniej to ich jeden ze stałych składników żeli. Peeling zaczęłam używać codziennie żeby szybko skończyć i kupić jakiś porządniejszy peeling ;)

      Usuń
  7. Ja bardzo lubię Nivea, ale od dawna nic nowego nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też mam słabość do kosmetyków z mango :D Ten żel pod prysznic chodzi już za mną od jakiegoś czasu, ale staram się wytrwać w postanowieniu, że nie kupię go, dopóki nie zużyję zapasów, ale coraz ciężej mi wytrwać XD
    Swoją drogą świetne zdjęcia Ci wyszły *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, żele pod prysznic bardzo szybko schodzą. Ja też mam kilka w zapasie, ale musiałam ten jak najszybciej otworzyć ;). A dziękuję <3

      Usuń
  9. Moim zdaniem Nivea nie taka zła, nie raz używam różnych produktów. Wiadomo są lepsze i gorsze, Twój post idealnie to ukazał :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że pierwszym produkt nie spełnił Twoich oczekiwań. Ciekawe, który ze składników powoduje u Ciebie powstawanie niedoskonałości.
    Ostatnia propozycja zaciekawiła mnie najbardziej :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia który to składnik, nie za bardzo znam się na składach ;)

      Usuń
  11. Mango i dla mnie jest zawsze kuszące :) Jeśli chodzi o markę Nivea to dawno już nic od nich nie kupowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh so nice products of Nivea darling
    xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiedziałam że nivea ma tyle nowości ;) ciekawe produkty!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak jak napisałaś na początku ja do grupy fanek tej marki również nie należę. Natomìast ten żel pod prysznic (Uwielbiam zapach mango ) bardzo chętnie wypróbuję, nawet nie wiedziałam że mają takie nowości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda że nie reklamują tych żeli, bo wiele osób byłoby zachwyconych zapachami :D

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.