Jakoś zawsze wychodzi tak, że testuję na swojej skórze wszystkie "dziwne" konsystencje... Przez moje ręce przeszło już sporo nietypowych kosmetyków, ale wciąż rynek kosmetyczny jest w stanie mnie czymś zaskoczyć. Dzisiaj zaprezentuję Wam przykład. 

Na urodziny dostałam łagodzący płyn micelarny od tołpy. Typów produktów do zmywania makijażu jest mnóstwo - miałam zwykłe płyny, olejki, balsamy, emulsje, dwufazówki czy mleczka. I właśnie na mleczko zapowiadał się produkt, który otrzymałam. One też zawsze miały mleczny kolor i gęstszą konsystencję. Po wylaniu na wacik okazało się, że to żel. 

Tołpa, pure trends, orient, płyn micelarny łagodzący

Nasz kosmetyk:
wykorzystuje potencjał naturalnych składników aktywnych, by dbać o skórę.
łączy skuteczność oczyszczania i delikatność dla skóry – dociera do 100% zanieczyszczeń, oczyszcza twarz, szyję, okolice oczu i ust z sebum i potu oraz usuwa makijaż, nawet wodoodporny Łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia, również delikatnej skóry powiek. Nawilża i wygładza skórę, pozostawia ją miękką w dotyku. Eliminuje uczucie ściągnięcia i przywraca komfort*.

Szczerze mówiąc byłam sceptycznie nastawiona mimo, że dzięki bogu ten produkt nie okazał się mleczkiem (miałam kilka i zawsze masakrycznie piekły mnie po nich oczy). Jakoś nie czułam flow z zmywaniem makijażu, zwłaszcza oczu żelem. Nie wiem, może to przez moje nastawienie, ale sprawy od początku szły kiepsko. Po pierwsze żel ten ma dość płynną konsystencję, która potrafi skapnąć z wacika. Po drugie do zmywania oczu należy używać maksymalnie minimalnej ilości, ponieważ kosmetyk je podrażnia. Co więcej zauważyłam znaczny wzrost liczby zużywanych wacików. Jeśli chodzi o efekty to owszem, makijaż jest zmyty, ale skóra dość mocno ściągnięta. Najgorzej uczucie przejawia się na cienkiej skórze pod oczami. Chyba nikt nie lubi ściągnięcia (nie mylić z napięciem) w tej strefie. Dawałam mu szansę przez trzy tygodnie, zużyłam prawie pół butelki i nadszedł dzień, gdy tuż po zmyciu zaczęła mnie szczypać i rumienić się cała skóra wokół ust. Jak się później okazało to był pierwszy objaw alergii skórnej. Co prawda była spowodowana innym czynnikiem, ale micel tołpy był jedynym kosmetykiem, który wówczas stosowałam i który negatywnie wpłynął na moją skórę. Na razie go odstawiłam i wróciłam do normalnego płynu micelarnego. Jednak po każdym takim alergicznym incydencie staram się na jakiś czas przystopować z intensywnym testowaniem nowości, zwłaszcza tych o większym prawdopodobieństwie uczulenia.

Miałyście okazję testować ten produkt? Tołpa i ich łagodzący płyn micelarny przypomniała mi o mleczkach, które swego czasu były bardzo popularne. Nie zwróciłam uwagi czy sporo jest ich jeszcze dostępnych. Wiecie coś na ten temat?

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że okazał się totalnym rozczarowaniem :( Podrażnienie oczu i dość mocno ściągnięta skóra totalnie go u mnie skreślają :(. A co do mleczek do twarzy z tego co się orientuje jeszcze kilka marek ma je w swojej ofercie :) Chociaż Ja zaliczam się do antyfanek mleczek do twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie przypomina mleczko do demakijażu. Ja ich nienawidzę - powodują mgłę, podrażniają oczy chociaż ogólnie nie mam z tym problemu i jakoś tempo suną po skórze. Dlatego pewnie widząc samą formułę nie skusiłabym się na ten produkt. Zresztą ja zbytnio nie testuję kosmetyków tego typu jak kiedyś wspominałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten chociaż normalnie sie rozprowadzał, bo miał w sobie więcej żelu niż mleczka.

      Usuń
  3. Faktycznie przypomina mleczko, których nie jestem wielką fanką. Zwykle są zbyt tłuste i tradycyjnie pieką po nich oczy. Owszem lubię zmieniać produkty do demakijażu i ostatnio najbardziej odpowiadają mi naturalne kosmetyki lub te z jak najprostszym skladem, bo moja skóra i oczy dobrze na nie reagują 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to odkryć co nam pasuje. Wtedy już z górki :D

      Usuń
  4. Ja dopiero niedawno przekonałam się do kosmetyków Tołpy i muszę przyznać,że są naprawdę fajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość mi również się sprawdziła, ten tak średnio ;)

      Usuń
  5. No, takie konsystencje i u mnie są niezbyt skuteczne. Pieką, ściągają, itd... Najbardziej lubię tłuste, kojące masełka i olejki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też. Nawet teraz wróciłam do masełek <3

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.