Teoretycznie latem miałam przerzucić się na lżejsze konsystencje jeśli chodzi o produkty do zmywania makijażu. Teoretycznie, bo w praktyce wyszło tak, że przetestowałam dwa żele i gdy poszłam do drogerii po zamiennik nie znalazłam nic co by mnie zainteresowało. Nic poza masełkami oczywiście 😅. Także nie broniłam się, po prostu sięgnęłam na co miałam ochotę. Tym razem było to masełko marki stars from the stars. Jest to stosunkowo nowa marka, która swoją działalnosć rozpoczęła dokładnie rok temu. W jej asortymencie znajdziemy produkty z zakresu pielęgnacji włosów, twarzy oraz lakiery hybrydowe. Stylistyka kosmetyków utrzymana jest w kosmicznym vibe - królują odcienie niebieskiego, holo i gwiazdki. 

Stars from the Stars Space Face Cloudless Sky Magiczne masełko do demakijażu 

Wyrusz w iście magiczną podróż, w której pozostałości makijażu znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niezastąpiony kosmetyk pielęgnacyjny nie tylko zwolenniczek make-upu. Dzięki niemu zmyjesz filtr SPF, a nawet woodoodporne kosmetyki kolorowe z twarzy, ust i okolic oczu. Ponadto doskonale oczyszcza i nie narusza bariery hydrolipidowej oraz nie powoduje uczucia ściągnięcia skóry. W efekcie będzie ona czysta i lśniąca niczym najjaśniejsza z gwiazd.
21,99 zł za 40 ml
Opakowanie produktu wykonane jest z cienkiego plastiku i ma standardowy kształt, jaki jest wykorzystywany w masłach do demakijażu. Bardzo podoba mi się jego kolor - taki odcień różu jest jednym z moich ulubionych. Etykieta na wieczku, jak i słoiczku jest niebieska, z gwiazdkami, czyli nawiązująca do reszty asortymentu. Jeśli dobrze pamiętam masło zabezpieczono srebrną folią. Gdy otwierałam je pierwszy raz miałam małe obawy. Głównie dlatego, że słyszałam o nim różne opinie, a w takiej najsurowszej padło podsumowanie, że pachnie jak domestos. Niezbyt zachęcające, ale po pierwsze w tamtym momencie miałam je już w szufladzie z zapasami, a po drugie zapachy są tak indywidualną kwestią, że zostawiłam sobie dużą lukę pod tytułem "nie wszystko dla wszystkich" - mi może się spodobać. I rzeczywiście. Uważam, że to bardzo ładny zapach. Jest mocno perfumowany i powiedziałabym, że kwiatowy. Rozumiem, że może się kojarzyć z detergentami, którym nadaje się intensywne zapachy, ale na pewno nie jest to domestos. Masełko ma pudrowo różowy kolor i miękką konsystencję, która bez problemu wydobywa się palcami. Porównałabym ją do masełka fluff z malinami i migdałami. Już niewielka ilość produktu wystarczy na pokrycie całej twarzy. Ja omijam oczy, ponieważ są bardzo wrażliwe i wolę je zmywać micelem. Magiczne masełko w mgnieniu oka dokładnie zmywa makijaż, łatwo się wymywa i pozostawia skórę bez żadnej zbędnej warstwy. Spełnia wszystkie moje oczekiwania i mogę go postawić na równi z masłem fluff czy faceboom.  


Kilka średnich opinii trochę mnie do niego uprzedziło, a zupełnie niepotrzebnie, bo to bardzo fajny produkt. Absolutnie nie mam się do czego doczepić. Jeśli nie używałyście jeszcze nigdy maseł to może to być fajny wstęp do przygody z nimi, ponieważ produkt stars from the stars jest totalnie bezproblemowy.

Jaka forma zmywania makijażu jest Waszą ulubioną?

7 komentarzy:

  1. Brzmi super! Zwłaszcza, że nie znam jeszcze tej linii do twarzy, co koniecznie muszę zmienić! Tak samo jak i nie znam marki, tzn. mam maskę do olejowania, ale jeszcze nie użyłam.
    Masełka wolę zimą, więc wtedy pomyślę nad kupnem. Ale ogólnie mam wrażenie, że płynne olejki lepiej u mnie wypadają. Teraz mam olejek redblocker z pudła pure - niedługo o nim napiszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię płynne olejki tyle, że nigdy nie wpadły mi w oko przy stacjonarnych zakupach. Następnym razem muszę lepiej poszukać ;)

      Usuń
  2. Ja się do masełek do demakijażu jakoś nie mogę przekonać. Nie ciągnie mnie chyba go takich kosmetyków. Ostatnio jestem zakochana w olejkach i kończę właśnie swój pierwszy produkt z ten kategorii marki vianek, a w zapasie mam kolejny olejek 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzyłam na jego skład i jakoś mnie nie przekonał. Teraz używam masełko Faceboom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam się na składach 🙈 ale nie wyrządził mi krzywdy, więc dla mnie nie jest źle 😁. Faceboom też już testowałam 😉

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.