Odkąd zaczęłam interesować się kosmetykami, od zawsze miałam problem z dobraniem pielęgnacji latem. Wszystko mnie zapychało i zmuszało do stosowania mało skomplikowanego rytuału. W te wakacje nastąpił przełom i znalazłam coś co świetnie się sprawdza przy obecnych upałach. Co to takiego? Trzy produkty marki bielenda z serii blue matcha o których chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć.

Bardzo podoba mi się stylistyka opakowań serii BLUE MATCHA - baby blue i chmury niesamowicie zainspirowały mnie by wyjść ze zdjęciami w plener. Akurat udało się osiągnąć zamierzony efekt, bo to był jeden z nielicznych dni, gdy na niebie ujrzałam jakąkolwiek chmurkę. Co jak co, ale pogoda przez ostatnie dwa tygodnie dopisuje. 

To co łączy serię to piękny i intensywny zapach kosmetyków. Ciężko mi określić co dokładnie mi przypomina. Może trochę aloes... Ciekawa jestem czy miałyście te kosmetyki i może podpowiecie 😉.

W całej serii zastosowano także dość innowacyjne rozwiązania - serum w sztyfcie, połączenie kremu i toniku w formie mgiełki... Na początku byłam sceptyczna, ale okazało się, że niektóre rzeczy mają sens 😁.

BLUE MATCHA blue mist essence – esencja tonizująca w mgiełce

Esencja tonizująca w mgiełce o orzeźwiającej, wegańskiej formule. Esencja działa odświeżająco, nawilża i koi skórę, przywraca jej naturalne pH, doskonale przygotowuje naskórek do dalszej pielęgnacji.*
21,99 zł / 100 ml

Esencja kupiła moje serce już od pierwszego użycia. Przede wszystkim cenię ją za drobną mgiełkę, której próżno szukać w innych tego typu produktach w drogerii. Esencja niesamowicie odświeża i koi skórę, do tego świetnie przygotowuje skórę pod dalszą pielęgnację. Szczerze mówiąc mogłabym jej używać non stop, zwłaszcza podczas upałów, gdy potrzymam ją chwilę w lodówce. 

BLUE MATCHA blue coctail serum – serum nawilżająco-kojące

Serum nawilżająco-kojące o bogatej, wegańskiej formule, które skutecznie pielęgnuje skłonny do przesuszania naskórek.*
30,50 zł/ 30 g 

Okazuje się, że umieszczając serum w formie sztyftu powstaje produkt nie do zużycia 😁. Wydobyłam go dopiero raz, a używam go bardzo regularnie od kilku miesięcy. Aplikuję go bezpośrednio z opakowania i to jest bardzo wygodne i przyjemne, przy okazji można trochę pomasować skórę. Serum jest bardzo lekkie - nie smuży się, nawadnia skórę, koi, a trzymając je w lodówce także przyjemnie chłodzi. W wykończeniu serum jest lepkie, gotowe na przyjęcie kremu.

BLUE MATCHA blue water cream – krem – tonik 2w1 nawilżająco tonizujący

Krem -tonik nawilżająco tonizujący o super lekkiej, wegańskiej formule. Krem-tonik optymalnie nawilża i tonizuje, a dzięki formule mgiełki natychmiastowo orzeźwia.*
28,50 zł / 75 ml

Jak rozwiązanie serum i sztyftu według mnie się sprawdza, tak zamknięcie kremu w mgiełce już nie bardzo. Nie bardzo da się go nakładać bezpośrednio z opakowania na twarz, bo atomizer pluje produktem i to dość nieprecyzyjnie. Także wydobywam go najpierw na dłoń, a później nakładam na skórę twarzy. Krem ma wodnistą konsystencję i świetnie uzupełnia serum. Bezproblemowo się aplikuje, nie smuży i bardzo szybko wchłania. Przy mojej mieszanej skórze bardzo lubię nakładać dwa lekkie, nawilżające produkty, ponieważ dzięki temu moja skóra nie jest nadmiernie obciążona. Używając tych produktów od dobrych kilku miesięcy nic mnie nie zapchało, a moja skóra wygląda bardzo dobrze. 

Więc jeśli szukacie czegoś lekkiego, nawadniającego skórę, serdecznie polecam serię Blue Matcha.

Testowałyście coś z tej serii?

5 komentarzy:

  1. Szczerze, to ja skusiłam się na serum-czeka w zapasach ale prawdopodobnie już niedługo wyjmę, bo obecny krem na dzień mi średnio odpowiada :) Trochę się boję tej lepkości, ale zobaczymy, może nie będzie tak źle :)
    ps. zdjęcie z niebem przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta seria jest świetna także na dzień. Po treningu takie schłodzone serum wchodzi jak złoto. Dziękuję ❤

      Usuń
  2. Cudne zdjęcie!!
    Ja z tej serii teraz używam krem piankę i też ma ciekawą formułe. Bielenda postawiła tu na coś innego w każdym niemal produkcie :D Zapach jest cudny! Mega mi się podoba, a jak pachnie? Dla mnie trochę kojarzy się z serią face boom różową, to jeden producent więc w sumie możliwe :) Jest niby świeżo, ale też lekko słodko.
    Z Twoich produktów kusi mnie przede wszystkim esencja, ale mam teraz inne produkty do zużycia. Serum sztyfcie no nie wiem, ta aplikacja przy moim typie cery mnie nie przekonuje do końca. A krem - tonik ciekawe, gdybym nie miała zapasów kremów i toników :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤ Krem też mnie bardzo ciekawił i nie przekreślam możliwości kupienia go na jesień do porannej pielęgnacji. Jego konsystencja już na zdjęciach robi wrażenie. A przecież zdjęcia nie oddają nawet 10% puszystości 😅. Mgiełka jest baaaardzo dobra i już żałuję, że dzisiaj zapewne pójdzie to siaty z zużyciami. Możliwe że przeleję do niej inną mgiełkę żeby zobaczyć czy atomizer sprawdzi się przy innych formulacjach. Gdyby tak było przelewałabym do niej wszystko. Co do serum to ja mam mieszaną skórę i też miałam obawy czy ta aplikacja będzie dobra dla mojej skóry.W trakcie testowania miałam kilka wyprysków i zwyczajnie je omijałam, żeby nie roznosić tego po całej twarzy. W każdym razie nie było tak źle 😉

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.