Z reguły nie mam ulubionych marek. Nie mam tak, że wyczekuje nowości danej marki, że testuję większość jej asortymentu... Z małym wyjątkiem - Glam Shop! Kiedyś bardzo lubiłam też Bielendę, ale raczej ze względu na ich dobrą jakość produkowanych kosmetyków i dominację na ówczesnym rynku. Teraz w zakresie pielęgnacji można znaleźć więcej marek, które zadowalają swoją jakością.
Do glam shopu mam specjalne uczucia, ponieważ obserwuję tę markę od początku jej istnienia. Z dumą i radością patrzę jak imponująco się rozwija. Do tej pory miałam okazję przetestować różne wykończenia cieni, podkład klasyk, korektor, kremowy bronzer oraz gąbeczkę, które wyszły spod pióra Hani.
W ostatnim zamówieniu, które poczyniłam z okazji wielkiej urodzinowej promocji marki, skusiłam się na próbkę podkładu rozświetlającego, róż, rozświetlacz i pomadkę. Dzisiaj czas na recenzję!
PRÓBKA PODKŁADU Glam "ROZŚWIETLAJĄCY" - odcień CIEPŁY 1,25
Rozświetlający podkład o średnim kryciu. Idealny dla wszystkich, którzy lubią efekt naturalnego GLOW.
Po pierwsze doceńmy fakt, że Glam, jako jedna z nielicznych marek udostępnia do sprzedaży próbki podkładów! Można na spokojnie przetestować produkt i zdecydować czy jego cechy nam odpowiadają. Fajne jest także to, że płacąc niewiele można zamówić kilka różnych kolorów i przyjrzeć się im w domu, w normalnym świetle i warunkach, a nawet porównać do podkładów, które już się posiada. Nie ukrywajmy, że wybór idealnego koloru to naprawdę trudna sprawa, a choćby najlepsze patenty i tipy co do nakładania swatche przed zakupem, nie sprawdzą się przy fatalnych warunkach oświetleniowych w drogeriach. Klasyk też testowałam w formie próbki i daję słowo, że próbki spokojnie wystarcza na kilka użyć i porządne przetestowanie.
Z jednej strony byłam bardz ciekawa rozświetlającej wersji, bo lubię naturalne wykończenia, a z drugiej strony bałam się drobinek. Dzięki bogu podkład nie ma drobinek, ale dość mocno odbija światło. Powiedziałabym, że w pozostałych aspektach ma podobne cechy co klasyk - lejącą konsystencję, średnie krycie, bezproblemową aplikację, dobrą trwałość i utrzymywanie matu. Tak! Choć jest to rozświetlający podkład, przypudrowany matem trwa w tym stanie przez wiele godzin.
Jestem bardzo zadowolona z wyników testów testu tego podkładu i co najlepsze odcień 1.25 ciepły jest obecnie idealnym kolorem mojej skóry (niesamowity fart, bo wzięłam bodajże jedyny dostępny wtedy kolor), a teraz jestem w zawieszeniu między letnią opalenizną a moim bladym, zwyczajnym kolorem. Czuję się mocno zachęcona zakupem pełnowymiarowego opakowania. W zasadzie klasyk też chciałabym mieć w swojej kolekcji. I tak pisząc tego posta zastanawiałam się, czemu nie kupiłam sobie tego drugiego podczas promocji... Intensywnie szukałam podkładu a nie wpadłam, że przecież ten z glamu był świetny... Trzeba będzie go nabyć przy najbliższej okazji 😉.
MINI róż do policzków GlamCHEEK "PANNA MŁODA"
Matowy, róż o miękkim wykończeniu w brzoskwini z domieszką różu. Neutralny. Pięknie ożywia każdy makijaż - idealny odcień do makijaży ślubnych.
Mam niewielkie doświadczenie z różami. Testowałam ich niewiele, bo też długo nie mogłam przekonać się czy róż na policzkach mi odpowiada. Najbardziej zadowolona byłam z brzoskwiniowego różu z alterry, który miał świetną jakość i delikatny kolor. Gdy wykończyłam całe opakowanie jakoś nie kwapiłam się do poszukiwań następcy (ten z alterry teraz jest praktycznie nie do kupienia, zwłaszcza dlatego, że poleciło go kilka sławnych youtuberek). Aż do momentu, gdy zobaczyłam na instagramie kilka prac makijażystki, której cechą charakterystyczną jest używanie w swoich pracach sporej ilości różu. Jej makijaże zawsze cechują się niesamowitą świeżością, co bardzo mi się spodobało. Dlatego też sama postanowiłam się przekonać czy mocniejsze i bardziej wyraziste kolory różu pozwolą mi uzyskać podobny efekt.
Choć kolor "Panna młoda" opisany jest jako brzoskwinia z domieszką różu, ja bym powiedziała, że to typowy barbie róż. Powyższe zdjęcie bardzo dobrze oddaje rzeczywisty kolor i same musicie przyznać, że ciężko tam znaleźć brzoskwiniowe tony. Jeśli chodzi o jakość to róż lekko się pyli, ale nie jest to jakaś zatrważająca ilość. Róż dobrze łapie się pędzla, a następnie transferuje na skórę. Jego pigmentacja jest bardzo dobra, trzeba mieć do niego ciut lżejszą rękę, ale za to bardzo łatwo się blenduje. Jak to róż w miarę upływu dnia traci na swojej intensywności, ale to normalne. Przyznam się, że mam ochotę kupić jeszcze parę innych kolorów. Odkąd zaczęłam testować róż 'panna młoda' nie mam ochoty się z nim rozstać i chętnie sięgam po niego w codziennym makijażu.
TURBO rozświetlacz - ROZŚWIETLICA fi 36
Rozświetlacz z nowej serii TURBO, odcień rozświetlica dający efekt mokrej, lekko szampańskiej skóry. Rozświetlacz ma konsystencje sprasowanego kremu, idealny do nakładaniam niewielkim pędzlem z włosia syntetycznego lub palcami.
Nie wiem czy to nie jedna z najbardziej kultowych rzeczy z glamu. O rozświetlicy słyszałam ogrom zachwytów. Liczyłam na piękną taflę bez drobinek. Trochę się przeliczyłam. Używając syntetycznego pędzla jestem w stanie uzyskać mocne glow, z widoczną jasną bazą (jeszcze jestem za ciemna by się nie wybijała) i drobinkami. Coś mi to przypomniało, więc poszperałam w swoich kosmetykach, porównałam i znalazłam. Rozświetlica daje identyczny efekt co bouncy rozświetlacz z kolekcji Katosu dla Wibo. Na swatche'ach nie jestem w stanie rozróżnić, który to który. Także jeśli tęsknicie za limitką wydaną przez Kasię, może rozświetlica coś na to zaradzi. W każdym razie, przetestowałam także drugą zalecaną metodę aplikacji, czyli palce. Przy wklepywaniu błysku palcem efekt podoba mi się milion razy bardziej! Tu już drobinki się tak nie wybijają, a i efekt jest bardziej subtelny. Będę używać (oczywiście palcami), ale jakiegoś wielkiego zachwytu nie czuję.
Matowa szminka w płynie - PERFEKTO
Matowa szminka w płynie. Bardzo lekka, komfortowa i bardzo mocno napigmentowana i trwała formulacja. Pozwala na uzyskanie efektu welurowych ust. Nakładać minimalną ilość (zebrać nadmiar z aplikatora przed nałożeniem na usta).
Najcięższy orzech do zgryzienia na koniec. Szukam pomadek, a najlepiej serii, która odpowiadałyby mi jakością i miała ciut większą gamę kolorystyczną niż Maybelline matte ink. Do tej pory nie znalazłam lepszej serii, ale niestety nie ma tam wszystkich kolorów, jakie potrzebuję do codziennego użytku. Ogromna gama Glamu zachęciła mnie do przetestowania formuły. Wybór jednego koloru był bardzo trudny, bo miałam aż czterech faworytów. Ostatecznie padło na perfecto - wydawałoby sie po swatchach neutralny nudziak. Pomadka była najbardziej ekscytującym punktem zamówienia i gdy tylko odebrałam paczkę od kuriera, dosłownie pierwsze co zrobiłam to pomalowałam usta kolorem Perfekto i się załamałam... Kolor okazał się bardzo jasny i bardzo chłodny. Myślałam, że jak zejdzie mi opalenizna to kolor lepiej będzie na mnie wyglądał, ale niestety nie. Wyglądam w nim strasznie. Mniejsza z tym, każdemu zdarza się wybrać zły odcień pomadki. Tym bardziej przez internet. Najważniejsza jest formuła, ale i tu szału nie ma. Po pierwsze trzeba być na maksa precyzyjnym i oszczędnym w ilości nakładanej pomadki. Im więcej, tym bardziej nieestetycznie to wygląda. Po drugie mam wrażenie, że pomadka lekko wchodzi w załamania. Nie podoba mi się także to, że się klei. Z trwałością też nie ma szału. Lekkie posiłki i napoje ścierają ją od środka, a po obiedzie, po pomadce nie ma śladu. Jestem zawiedziona, bo bardzo liczyłam, że w końcu znajdę serię, która odpowiadałaby mi jakością i kolorami. Niestety to nie jest to.
Choć dzisiejsza recenzja może wydawać się średnio optymistyczna, bo w ogólnym rozrachunku dostałam dwa bardzo fajne produkty, jeden fajny, bo rozświetlacz bez wątpienia jest fajny i nie mogę go skreślić tylko dlatego, że miałam nadzieję na nieco inne wykończenie i jeden niewypał, tak ja uważam, że to zupełnie normalne, że nawet w ulubionej marce zdarzają się produkty, które nam nie pasują.
Glam shop słynie przede wszystkim z niesamowitej jakości cieni. Ja do tego dodałabym im plusa za produkty do konturowania twarzy i podkłady. Chcę przetestować także pudry, bo podobno są boskie. Wszystko przede mną 😉.
A Wy lubicie Glam Shop? Czy miałyście już okazję coś od nich testować?
Mam rozświetlacz Rozświetlica i właśnie najlepiej sprawdza się u mnie jeśli aplikuję go palcami. :)
OdpowiedzUsuńCzyli coś w tym jest, że najlepiej wygląda nakładany palcami ;)
UsuńPrzyznaję, że ja z kolei nie śledzę totalnie tej marki, nawet nie wiem jak wypada cenowo.. Chyba nie najtaniej? :D
OdpowiedzUsuńPo zobaczeniu produktów najbardziej zainteresował mnie podkład - lubię je testować, więc zawsze nowości mile widziane i rozświetlacz - jakoś rok temu się do nich przekonałam. Jestem ciekawa czy byłabym z niego zadowolona, bo w sumie to wolę aplikować rozświetlacz palcami :D
Róże mnie wciąż mnie przerażają, zwłaszcza takie barbie odcienie :D
Pomadki ciężko kupić fajne w kolorze nude - przynajmniej ja się ich najbardziej obawiam. Raczej celuję w ciemniejsze, bo wydaje mi się, że jasne wyglądają przy mojej karnacji trupio lub zlewają się z nią.
Cudne zdjęcia, powiedziałabym, że takie w moim zimowym stylu ;D
Cenowo? Zależy co, są rzeczy co wypadają drożej niż np. w rossmannie a są tańsze. Z drugiej strony jakość jest super i często są promocje i to takie porządne promocje. Podkład wydaje się świetny. Co do rozświetlacza to sama jestem ciekawa co byś o nim powiedziała i jaki ogólnie masz gust co do rozświetlaczy. Roże nie są przerażające. Wystarczy poeksperymentować i znaleźć swój idealny odcień. Co do pomadek nude to mam kilka fajnych, ulubionych odcieni, jednak wciąż lubię szukać i grzebać dalej, ale coś nie mam szczęścia. Dziękuję <3. Rzeczywiście trochę zalatuje zimą :D
UsuńPrzyznam, że z Glam Shopem się nie polubiłam... Zamówiłam kilka cieni i: jeden się ciągle zbryla, więcej zostaje go na palcu niż na powiece, inny przy minimalnym dotknięciu pędzlem pyli na cały pokój, jakby miał rozpaść się na proszek - są absolutnie "nierówne", nie wiadomo na co się trafi ;)
OdpowiedzUsuńHmm dziwna sprawa. Mi się udało trafić na same fajne a mam dwadzieścia pare sztuk.
Usuń