Swoje zakupy zrobiłam w dwóch miejscach - stacjonarnie w rossmannie i online w drogerii makeup.pl.
Do rossmanna zajrzałam po uzupełnienie najpilniejszych braków to jest żelu pod prysznic, kremu do twarzy na dzień i płatków pod oczy, które zdążyłam zużyć zanim zrobiłam zdjęcia.
Żel pod prysznic na jaki się zdecydowałam to Isana, Kleine Auszeit. Zapewne jak każdy wypatruję już wiosny i wyższych temperatur, dlatego wybrałam trochę wakacyjną wersję zapachową. Według producenta zapach malin, truskawki i czarnej porzeczki ma przywoływać ciepłe dni na plaży. Jak dla mnie produkt pachnie cukierkami, a może trochę kiślem o smaku owoców leśnych... W każdym razie jest bardzo przyjemny. Jeśli chodzi o jakość to jak za tak niską cenę jest okej. Żele Isany nie są moimi ulubionymi, bo wolałabym, żeby się lepiej pieniły, ale i tak nie jest źle.
Jako, że krem z uzdrovisca, jaki obecnie testuję, okazał się absolutnie nieodpowiedni pod makijaż, musiałam na szybko poszukać czegoś innego i niestety ten pośpiech mnie zgubił. Wbiłam sobie do głowy, że chcę krem z ziai, bo kiedyś je bardzo lubiłam. Gdy zajrzałam do rossmanna to jedyne kremy z ziai jakie były dostępne to te z zieloną oliwką (dedykowany dla skóry suchej). Co prawda wolałam jakiś przeznaczony do skóry mieszanej, bądź tłutej, bo są lżejsze i bardziej odpowiednie do mojej, ale niestety takowych nie było i stwierdziłam, że nie mam czasu, biorę co jest. Kosmetyk okazał się bardzo treściwy i aż za dobrze nawilżający jak na moje potrzeby. Na szczęście trzyma mi makijaż, więc może jakoś się z nim dotrę. Zobaczymy.
Płatki pod oczy, które nie doczekały obfocenia pochodziły z biotaniqe. Jak tylko jestem gdzieś w drogerii zawsze wrzucam do koszyka jakieś hydrożelowe płatki pod oczy, czy to efektimy, eveline czy właśnie biotaniqe. Moim zdaniem wszystkie są takie same. Bardzo lubię rano na opuchniętą okolicę pod oczami nałożyć schłodzone płatki i stało się to moją ulubioną czynnością pielęgnacyjną. Rozważam zakup jakiegoś większego opakowania z płatkami, ale nie mam nic konkretnego upatrzonego.
Do złożenia zamówienia na stronie makeup.pl skłoniła mnie promocja w hebe. Tak wiem, brzmi to co najmniej dziwnie, ale chodziło mi o to, że w hebe była, a może dalej jest wielka promocja na kosmetyki i ja szybko zapełniłam koszyk, ale niestety za długo zwlekałam z realizacją i większość tego co mnie interesowało się wyprzedało. A że narobiłam już sobie chrapkę na te kosmetyki poszukałam gdzie indziej znajdę w jednym miejscu wszystko co upatrzyłam i padło na makeup.pl.
Pierwsze co wpadło do koszyka to mus laq o zapachu niezapominajki i to w dwóch sztukach, bo jedną podarowałam siostrze. Odkąd mi przyszedł używam codziennie i stwierdzam, że jakością nie różni się od pozostałych musów, które testowałam, ale za to jego zapach nie do końca mi odpowiada, jest trochę chemiczny. Mimo wszystko zużyję co do okruszka, bo nie znam nic tak puszystego i niepowtarzalnego jak mus laq.
Już jakiś czas bujałam sie bez kremu pod oczy i stwierdziłam, że wreszcie przetestuję płynne płatki pod oczy eveline, o których swego czasu dosłownie huczało w internecie. Pare razy zdążyłam je już zaaplikować i zapowiadają się ciekawie.
Powoli kończy mi się podkład z Catrice (true skin) i stwierdziłam, że kupię sobie jakiś inny podkład na co dzień. Padło na claresę doll up, ale trochę przestrzeliłam z odcieniem i będzie musiał poczekać do wiosny, gdy choć trochę moja skóra złapie słońca. Już w buteleczce wygląda na bardzo ciemny, a na swatchach w necie wcale się taki nie wydawał.
Mój tusz z catrice, który do tej pory używałam zdecydowanie już przysechł, a ja lubię mokre tusze, takie od razu po otwarciu, więc przy okazji zamówienia wzięłąm i tusz. W necie bombardują mnie reklamy 30-lecia tuszu 2000 calorie lax factora i uległam mu. Chciałam zobaczyć o co tyle szumu.
Ostatnie trzy produkty to takie moje typowe zachcianki. Po pierwsze wzięłam eveliner w pisaku od eveline, żeby pocwiczyć kreski. W zamyśle był to cudowny plan, w praktyce ten eyeliner coś mi się przycina na powiece, nie sunie tak gładko jak na czystej dłoni i się lekko zniechęciłam. Mimo wszystko będę próbować dalej. A ostatnie dwa produkty są do ust - sławny błyszczyk claresy gloss is my boss w odcieniu 08 oraz czerwona konturówka nyx. Błyszczyk wzięłam w celach eksperymentalnych, ponieważ czuję jakby mnie jedyną nie ogarnął szał na błyszczące usta i ostatnia na świecie trzymam się matowych i trwałych ust... Pomyślałam, że może do tej pory trafiałam na nieodpowiednie, a raczej niedopasowane do moich potrzeb błyszczyki? Nie wiem, sprawdzę claresę i zobaczę. A jeśli chodzi o konturówkę z nyxa to bardzo mi ię przyda, bo ostatnio jak już maluję usta to właśnie na czerwono. A kto także lubi ten kolor, wie że bez konturówki ciężko wyrysować ładny kształt i ogólnie ujarzmić czerwoną pomadkę.
I to takie lutowe zakupy. Dajcie znać czy coś mieliście i co o tym sądzicie 😘
Fajne zakupy. Jak ja dawno nie miałam żadnego żelu z Isany! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też, dlatego jak je zobaczyłam to stwierdziłam, że czas nadrobić zaległości :)
UsuńUwielbiam konsystencję musów LaQ <3 Zainteresowałaś mnie tymi płatkami w płynie Eveline i przypomniałaś, że zapomniałam kupić krem pod oczy...
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam musy laq. Płatki eveline są bardzo spoko ;)
Usuńświetne nowości :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńMam nadzieję, że będziesz regularnie publikować takie haule (nawet z kilku miesięcy), bo bardzo fajnie mi się je czytało! :)
OdpowiedzUsuńJak wspominałam Ci na ig ostatnio wpadły mi w oko żele isany, ale arbuzowy i kokos papaja. O dziwo zapachy bardzo mi się spodobały, bo ostatnio isana miała te żele zapachowo takie meeh nic szczególnego. Te letnie zazwyczaj ma fajne :) Ten Twój też chyba wąchałam, ale wydawał mi się taki słodki cukierkowy właśnie. Ogólnie powinnam się wstrzymać z kupnem żeli bo mam ich trochę, więc chyba nie kupię jednak. Chyba, że będzie mi brakować letnich zapachów, bo w sumie sporo mam takich bardziej słodkich, czy neutralnych powiedzmy - tak mi się przynajmniej wydaje.
(O kurde ale się rozpisałam, a to nie jest nawet połowa rzeczy, które chcę skomentować :D).
Co do musu laq to konsystencje i działanie są super, ogólnie zgadzam się, że działają podobnie. Ale zapachy trochę nie do końca mi leżą. Nie zachwycają mnie i nie mogę powiedzieć, że w 100% jestem z nich zadowolona. O ile te owocowe choć chemiczne są fajne, tak te perfumowane pozostałe mi jakoś nie podchodzą. A mam wrażenie, że tych owocowych to nie ma już - zostały wycofane z oferty.
Jeśli chodzi o krem to jak Ci pisałam tą serię kupuje tacie :D Ale ostatnio kupiłam mu taką lżejszą wersję nivea i był bardziej zadowolony. Ja sama po obie marki bym już raczej nie sięgnęła.
Co do płynnych płatków to słyszałam że na ogół (nie te konkretne) są bardzo lekkie. Wydaje mi się, że ja nie byłabym zadowolona z takiej formuły, bo wolę treściwe konsystencje. Co do zwykłych płatków w większym opakowaniu to może z hebe purederm? Sama nie miałam, ale kupiłam Sabince :) Ogólnie kuszą mnie, ale mam takie coś, że choć teraz mam np 2 opakowania płatków to wydaje mi się, że to jeszcze nie ten moment na ich użycie - czekam na kryzys :D Głupie myślenie, wiem :P W Biedrze czasami się pojawiają też takie opakowania z wieloma parami - ostatnio były jakieś takie a'la koreańskie, ale chyba już ich nie ma.
O i na ig nie zauważyłam tuszu wcale :D Miałaś go kiedyś ogólnie? Ja miałam 2 opakowania w sumie - przy pierwszym miałam wow i okrzyknęłam go hitem, a jak wróciłam to takie meeh. Jakbym miała jakiś wadliwy egzemplarz :D Nie był zły może, ale bez zachwytu.
Ciekawi mnie też podkład - ta marka jest ostatnio popularna. Tak więc czekam na recenzje :)
Postaram się częściej realizować haule ;). Właśnie uświadomiłaś mi że niezbyt dokładnie się im przyjrzałam. Nie widziałam arbuza ani papai bo pewnie to je bym wzięła do domu. Z laq jak dla mnie najlepszy zapach ma pralinka - dosłownie jak kinder bueno. Reszta jest po prostu okej i jestem w stanie je przeżyć dzięki konsystencji i działaniu. Tak, ten krem pod oczy jest bardzo lekki. Taki bardziej na dzień, pod makijaż niż na noc. W biedrze przegapiłąm, a o purederm słyszałam. One wszystkie są bardzo podobne, więc pewnie będę się kierować ceną, które i gdzie złapię najtaniej. Nie miałam jeszcze nigdy max factora, ale że używam go już jakiś czas to mogę powiedzieć, że jest bardzo fajny. Recenzja podkładu będzie, jak tylko się do niego opalę :D. Dziękuję za ciekawy komentarz <3
UsuńJakim cudem udało Ci się dorwać błyszczyk Claresy w tym odcieniu? :D Pod względem zakupowym ostatnio poszalałam na stronie Eveline, bo chyba wszystkie kosmetyki były w promocji, a do tego dodawali drugie tyle gratisów ;)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzałam to na stronie makeup.pl cały czas był i nadal jest dostępny ;). Właśnie też miałam już w koszyku na stronie eveline sporo rzeczy, ale znalazłam je taniej w innych drogeriach online i dlatego zrezygnowałam ;)
UsuńKusi mnie ten musi do mycia twarzy :)
OdpowiedzUsuńA serdecznie polecam. Musy laq mają wyjątkową konsystencję ;)
Usuń