Lubię makijaż, sprawia mi więcej frajdy niż pielęgnacja. Choć i tą drugą potrafię docenić i wiem, że  poniekąd stanowi etap makijażu. W tych czasach już raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Świetnie patrzeć jak społeczeństwo staje się świadome, a podstawową wiedzę jak dbać o skórę mają nie tylko wytrawne kosmetykomaniaczki. 

Zaraz stuknie sześć lat odkąd zaczęłam sie bawić w blogowanie, co jednocześnie jest rocznicą od kiedy tak na serio zaczęłam się uczyć sztuki makijażu i racjonalnej pielęgnacji. Wiele się zmieniło przez ten czas, już nawet nie mówię o sobie, ale ogólnie - i to pod każdym możliwym względem - zmieniają się nasze preferencje, panujące trendy i zmieniają się kosmetyki, których producenci starają się za tym wszystkim nadążyć.

Cofnęłam się trochę w archiwum postów by zobaczyć przez jakie korektory przeszłam - na początku testowałam kultowy kamuflaż Catrice, do którego nigdy nie pałałam aż taką miłością, co inni, potem było lovely jumbo, były korektory makeup revolution.. We wszystkich szukałam krycia i niezbyt obciążającej formuły. Jedne lubiłam bardziej, inne mniej, ale zawsze chętnie testowałam kolejne. 

W dzisiejszym poście, chciałabym porównać trzy według mnie gorące korektory ostatnich miesięcy - Loreal more than concealer, Rimmel multi tasker oraz Maybelline Active wear.

L'Oreal Paris Infaillible More Than Concealer

Pojemność: 11 ml
Cena: 34,93 zł
Kolor jaki posiadam: 322 ivory

More than concealer to najstarszy korektor z wszystkich, o których dzisiaj Wam opowiem. Najstarszy zarówno pod względem daty wypuszczenia na rynek, jak i pod względem obecności w mojej kosmetyczce. Z tego co kojarzę, to jeden z pierwszych drogeryjnych korektorów o aż tak mocnym kryciu. Owszem było wcześniej kilka takich, które kryły na zadowalającym poziomie, ale ten otworzył nowy rozdział w jakości korektorów w drogeriach. Oczywiście to wybitne krycie wiąże się z tym, że widać go na skórze, ale z fajnym, wygładzającym pudrem całość prezentuje się naprawdę dobrze i co najważniejsze jest piekielnie trwała. 

Rimmel The Multi-Tasker Concealer

Pojemność: 10 ml
Cena: 24,79 zł
Kolor jaki posiadam: 030 Light

W zasadzie Multi-Tasker jest podobny do More Than Concealer. Równie dobrze kryje, jest trwały i w połączeniu z wygładzającym pudrem daje efekt idealnej skóry, dosłownie jak u lalki. To co je różni to to, że Loreal daje bardziej suchy efekt. Jednak Rimmel lepiej dopracowano pod tym względem.

Maybelline New York Super Stay Active Wear 30H

Pojemność: 10 ml
Cena: 38 zł
Kolor jaki posiadam: 11 nude

Korektor najbardziej odróżniający się od reszty zostawiłam na koniec. Jest to Maybelline super stay active wear. Różni się nie tylko wizualnie (swoją drogą według mnie ma najładniejsze opakowanie), ale i działaniem. Kryje ciut słabiej, ale za to można go dokładać bez ograniczeń i wyglada bardzo lekko. Powiedziałabym, że dwa poprzednie lepiej sprawdzą się na szczególne okazje, gdy z reguły robimy cięższy i trwały makijaż, a ten pokochacie do użytku na co dzień. 
Jeśli chodzi o aplikatory - korektory Rimmela i Loreala wyposażone są w duże, włochate patyczki. Maybelline zaś wykorzystał mniejszy, wyprofiowany aplikator przypominający błyszczyk


Najatrakcyjniej cenowo wychodzi Mutli Tasker, ale według mnie warto dołożyć te kilkanaście złotych do active wear. Wiadomo, że każdy ma różne preferencje i różny stan skóry pod oczami, ale myślę, że to właśnie maybelline stworzył najbardziej uniweralny korektor, który spodoba się najszerszemu gronu odbiorców. 

Testowałyście któryś z tych korektorów? Jak wrażenia? Jaki jest Wasz ulubiony korektor?

8 komentarzy:

  1. Słyszałam o tych korektorach, ale nie testowałam żadnego jakoś przy kolorówce lubię się przywiązać na dłużej do jednego korektora 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie ta 3 jest bardzo popularna, najbardziej chyba L'Oreal. Swego czasu chciałam go wypróbować, teraz mam Rimmela i widzę, że nie muszę już nadrabiać z Lorealem. Wychodzi, że Rimmel nieco lepszy? :) Ten Maybelline zapamiętam, kilka osób go poleca, więc będę zwracać uwagę na promocję. Ja jakoś nie lubię przepłacać w korektorach i najchętniej wracam do lovely jumbo, który mega lubię. Rimmel ma podobny aplikator - taki jak lubię najbardziej, więc mega wygodnie mi się go aplikuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydaje mi się, że jest ciut lepszy. Myślę, że będziesz zadowolona z Rimmela. Maybelline kupiłam na promocji na stronie empika. W regularnej cenie jest rzeczywiście dość drogi. Właśnie po tych wszystkich wielkich aplikatorach, bardzo wygodnie pracuje mi się maybellinem :D

      Usuń
  3. Bardzo fajne porównanie. Niestety nie znam żadnego 😅

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj kusisz mnie teraz Maybelline Active Wear, bo wcześniej na swojej liście miałam właśnie ten z Rimmela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba warto przetestować. Jeśli zależy Ci na trochę bardziej lekkiej konsystencji, maybelline będzie lepszym wyborem. Rimmel mimo że jest cięższy przepięknie uzupełnia mocniejsze makijaże ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.