No i w kwietniu blogowanie wyszło mi średnio. W tym miesiącu doba była zdecydowanie za krótka, a lista rzeczy do zrobienia o wiele za długa. Nie mniej denka sobie nie odpuszczę. To mój ulubiony rodzaj postów! Pod względem zużywania ostatnie dwa miesiące były bardzo owocne. Udało mi się zużyć 37 opakowań różnych produktów. Oto one:

1. ISANA Sensitiv, szampon do włosów normalnych i wrażliwej skóry głowy, Kwiat Bawełny i Chaber Bławatek - Był to mój ulubieniec 2020 roku. Teraz do niego wróciłam i o ile zmieniła się jego szata graficzna, tak zawartość pozostała niezmiennie zachwycająca. Przyznam się, że chyba kupię kolejne opakowanie - super oczyszczał, przy czym nie podrażniał mojej skóry głowy. Dla mnie bomba!

2. Herbal care, szampon do włosów przetłuszczających się, pokrzywa - do tego produktu wracam regularnie. Bardzo lubię go za to jaki jest wyważony i jednocześnie oczyszcza, ale nie jest to rypacz, który podrażnia. Na pewno wrócę do niego jeszcze nie raz.

3. Hair queen, szampon do skóry głowy i włosów niskoporowatych - ten szampon miał być ratunkiem dla mega podrażnionej skóry głowy i w tym celu sprawdził się świetnie. Uratował mnie, gdy przesadziłam z szamponem rypaczem. Dostałam go w spadku, mniej więcej jedną trzecią butelki i rozważam zakup pełnego opakowania, bo używało mi się go naprawdę dobrze. 



4. Joanna, żel pod prysznic, mango i papaja - na wyjazd potrzebowałam żelu pod prysznic o małej pojemności, a jednocześnie przyjemnym zapachu. Praktycznie od razu, w drogerii, wpadła mi w oko 100 mililitrowa miniatura z Joanny. Ogólnie produkty do mycia ciała joanny znam, więc wiedziałam, że będę z niego zadowolona. Jednak nie myślałam, że aż tak. Piękny zapach mango i papai, który było czuć na skórze długo po wyjściu z łazienki. To był dobry wybór!

5. Zielone laboratorium, krem do mycia ujędrniająco-regenerujący, aloes i olejek pomarańczowy - mimo, że zużyłam całe opakowanie nadal mam co do niego embiwalentne uczucia. O ile pod względem konsystencji i działania był super, tak zapach nie do końca mi pasował.

6. Balea, Rasiergel, pianka do depilacji, soft feeling - To nie jest moja pierwsza pianka do golenia balea, ale z tego co pamiętam poprzednia nie spisała się na tyle dobrze co ta. Pianka ma ładne opakowanie - aluminiowe z różowymi grafikami. W środku znajduje się różowy żel, który tuż po wydobyciu zmienia się w gęstą i puszystą pianę. Wystarczy odrobina by pokryć całe nogi. Pianka nie znika po chwili, za to bardzo dobrze nadaje sie jako poślizg do maszynki. Byłam z niej bardzo zadowolona.

7. Tołpa, dermo body, enzyme., enzymatyczny żel-peeling pod prysznic - tego produktu pojawi się jeszcze osobna recenzja, bo uważam, że jest bardzo ciekawy. Póki co mogę powiedzieć, że byłam z niego bardzo zadowolona.

8. Zara, perfumy apple juice - na te perfumy zary skusiłam się, ponieważ miały być zamiennikiem perfum Chanel. Na mój nos nie są, ale i tak ładnie pachniały. Jedynie co to życzyłabym sobie, żeby były choć trochę trwalsze.

9. Chloe, nomade - stu mililitrowe opakowanie tych perfum prawie mnie wykończyło 🤣. Miałam je bardzo długo. Nie mniej był to fajny produkt o ładnym zapachu i dobrej trwałości.

10. 4 x płatki kosmetyczne bebeauty - jak wyjęłam z denkowej torby cztery puste opakowania tych płatków to się zdziwiłam skąd aż taka ilość. Chyba po prostu więcej się malowałam ostatnio 🤭.

11. Unpa, Lacto cica soothing toner - ten produkt też bardzo długo zużywałam. Tonik miał postać mętnej wody i był dość tłusty w odczuciu. Tonik nie wchłaniał się w stu procentach, zostawiał na twarzy lepką warstwę która dobrze przyjmowała serum. Nie widziałam po nim większych efektów. 

12. Garnier, płyn micelarny do skóry wrażliwej - kupiłam miniaturę na wyjazd, bo nie było zbyt wielkiego wyboru w tej dziedzinie, ale też dlatego, że bardzo lubię ten produkt. Jak zawsze okazał się niezawodny.

13. Lirene, power of plant, olejek - pianka do demakijażu - szczerze mówiąc, ten produkt nie powalił mnie na kolana. Nie był zły, ale oczekiwałam czegoś więcej po opisie na butelce. Dodatkowo słabiej się zmywał niż wersja żel - pianka, dlatego jeśli miałabym wybierać to zdecydowanie bardziej polecam tę drugą opcję.

14. Isana, łagodny krem peelingujący z ekstraktem z moreli i olejem migdałowym - tak jak wskazuje to nazwa, bardzo delikatny krem w którym zatopiono drobinki peelingujące. Przez zimę moja skóra była ultra wrażliwa i wtedy ten produkt sprawdzał się idealnie.

15. ChitoneCare, soothing cream, mocznik + masło shea - był to bardzo treściwy i gęsty krem. Tak jak wspomniałam, zimą męczyłam się z nadwrażliwością skóry i wtedy go uwielbiałam. Nie zapychał mnie, ładnie się wchłaniał i na prawdę mocno nawilżał.

16. Eveline, beauty & glow, dragon blood, serum złuszczające - kolejny bardzo fajny kosmetyk! Nakłada się go dosłownie na chwilę na twarz, a działa cuda. Sprawia, że skóra ma ujednolicony kolor, a jej kondycja po prostu z każdym użyciem jest coraz lepsza. 

17. Veet, plastry do depilacji twarzy, skóra wrażliwa - choć przetestowałam już wiele plastrów do depilacji twarzy, nie ma na rynku lepszych niż veet. Kolejne opakowanie już w użyciu.

18. Clavier, maska przeciwzmarszczkowa, odnowa & elastyczność

19. Clavier, maska nawilżająca, wygładzenie & nawilżenie

20. Clavier, maska rozświetlająca, blask & rozświetlenie

Wypowiem się o nich zbiorczo, bo w zasadzie są do siebie bardzo podobne - to takie same płachty, nasączone taką samą, solidną ilością esencji, które pięknie nawilżają i odświeżają skórę. W sam raz do nałożenia przed wielkim wyjściem.

21. Isana, płatki pod oczy, hydrożelowe, intensywnie nawilżające 

22. Isana, płatki pod oczy, hydrożelowe, rewitalizujące działanie witaminy C i ekstraktu z malin

Po płatki isany sięgam w ciemno. Są po prostu genialne. Nie za cienkie, nie za grube, nasączone akuratną ilością esencji i działające cuda na zmęczoną skórę pod okiem.



23. Bourjois, healthy mix, podkład do twarzy - wróciłam do niego po latach. Już nawet nie wiem, która to wersja z kolei tyle razy był "udoskonalany". Owszem był fajny, ale nie zrobił już na mnie aż takiego wrażenia jak na początku. Na pewno trochę się zmienił (nie jest już taki rozświetlający i leciutki), ale też zmieniły się inne podkłady i to co idzie dostać na rynku. Umówmy się, teraz ma dużo większą konkurencję niż kiedyś.

24. Rimmel, multi tasker, korektor do twarzy - przez jego super mocne krycie był naprawdę wydajny. Sprawiał, że skóra była gładka i pozbawiona wszelkich zmienionych kolorytów czy też cieni pod oczami. Jednocześnie czuć jego moc i zwyczajnie widać go pod okiem, nie mniej nie można mu zarzucić ani suchości, ani ciastkowania. Jeśli szukacie piekielnie mocno kryjącego korektora, polecam się nim zainteresować.

25. Claresa, blur super pow(d)er, wygładzający puder do twarzy - moje czwarte bądź piąte opakowanie tego produktu. Lepszej rekomendacji być nie może. Jeden z moich ulubionych pudrów ever. Na pewno sięgnę po jeszcze nie jedno opakowanie.

26. Glam shop, brązer w kremie, piaskowy - co prawda tego produktu nie udało mi się do końca zużyć, ale w kwietniu minęła jego data ważności i wydawało mi się, że zaczął zmieniać swój zapach. Ogólnie bardzo go lubiłam za piękny odcień, to jak łatwo się nim pracowało i fakt, że pięknie wyglądał na skórze. Jedyny minimalny minus to pojemność. Gdyby był trochę mniejszy byłaby większa szansa na zużycie go do końca przed upływem terminu ważności.

27. Wibo, chrome drops, rozświetlacz w płynie - przepięknie prezentuje się na skórze, ponieważ bardzo mocno odbijał światło. Uwielbiałam go stosować do rozświetlania ciała latem. Pozbywam się go także ze względu na to, że jest już ze mną o wiele za długo.

28. Ingrid, Pina, sypki rozświetlacz - kolejna rzecz, której nie zdążyłam zużyć, ale wymaga już pożegnania się. Sypki rozświetlacz ingrid dawał boski blask widoczny z kosmosu. Podobnie jak wibo, nadużywałam go do rozświetlania ciała latem.

29. Lovely, neon, kredka do oczu - była bardzo fajna do kolorowych akcentów w makijażu oka. Niestety już się zaschła i nie maluje, więc musi wylądować  koszu.

30. Lovely x Magda Wołosewicz, pastel tropics, kredka do oczu - z tą kredką powinnam się rozstać wieki temu, ale strasznie mi było jej szkoda. I tak podczas kolejnych porządków tylko przekładałam ją z miejsca na miejsce. Lecz nic to nie zmieni i nagle nie sprawi, że znowu będzie mięciutka. To była świetna jakościowo kredka o boskim, brzoskwiniowym kolorze.

31. Maybelline, sky high, tusz do rzęs - przegenialny tusz! Na moich rzęsach działa cuda. Aktualnie używam kolejnego opakowania.

32. Bell by Marcelina Zawadzka, matowa pomadka w płynie - to też jest mega staroć. Wróciłam do regularnego malowania ust i jak to otworzyłam chcąc zaaplikować to od razu poczułam, że lata świetności ma za sobą. A szkoda, bo miała bardzo ładny, różowy kolor i była mega komfortowa w noszeniu.

33. Golden rose, crayon, 08

34. Golden rose, crayon, 10

Na koniec największy sentyment - crayony z golden rose. Fajnie się je nosi na co dzień. Muszę sobie odkupić zwłaszcza nr 08, bo ma mega unikatowy kolor.



I to by było na tyle. Znalazło się tu wiele fajnych produktów, jakieś małe wpadki i trochę staroci, które wylądowały tu po jednym z bardziej bezwzględnych porządków. Koniec końców wyszła całkiem niezła gromadka.

Dajcie znać, które produkty mieliście już okazję używać, a które Was ciekawią.

8 komentarzy:

  1. Faktycznie spore zużycia i wyrzutki - swoją drogą też powinnam zrobić sobie przegląd, bo na pewno coś by się znalazło, choć nie tak dużo :D Co nieco znam i co zaskakujące również z kolorówki. Puder claresa - znasz moją opinię, ale teraz denkuję prasowany ryżowy (choć w nazwie nie ma takiego określenia) i podoba mi się. Korektor Rimmel - faktycznie zabójczo wydajny, miałam go cały rok! Ale dla mnie za mocno kryjący, za bardzo widoczny pod okiem.. Kredkę GR o numerze 08 mam aktualnie nawet i kocham ten kolor :) Z pielęgnacji bardzo chciałam kiedyś wypróbować te szampony z biedronki, w sumie ogólnie tą serię hair queen, czy face lub body queen. Z isany miałam zielony szampon i polecam też Ci jak nie znasz. Płatki Isany - fajne, płatki do demakijażu i płyn Garnier - klasyki. Ale osobiście wolę żółtą wersję płynu, dla mnie jest bardziej charakterystyczna. Miałam żel Joanny i pamiętam, że zapach był świetny - mocno owocowy i intensywny. Ja miałam akurat wiśnię. Piankę balea miałam inną, ale zdecydowanie wolę żele. Peelingu Eveline nie miałam, ale podobne innych firm tak i to zdecydowanie nie dla mnie.. Miałam kilka podejść, ale zawsze sam sposób aplikacji mnie drażnił :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże wyrzutki tego denka to efekt, że mi było szkoda ich wyrzucić wcześniej 😂. W końcu się zebrałam i wyrzuciłam bez sentymentów. Właśnie co do pudrów to mamy totalnie inne preferencje. Ja ani ryżowych, ani prasowanych nie lubię 🙈. Fakt, rimmel to killer dla bardzo wymagających krycia. Crayon 08 jest kultowy. Mega dużo go nosiłam. Teraz już czułam, że się zmieniła konsystencja niestety. Właśnie przez ten szampon czuję się zainteresowana tymi seriami z biedronki. Gdy dodałam post o isanie to dostałam mnóstwo poleceń zielonego i różowego szamponu, więc na pewno sprawdzę oba.

      Usuń
    2. No ja w takich czystkach nie jestem niestety dobra.. Co do pudrów prasowanych to też nie mogę powiedzieć, że je lubię :D Ten kupiłam przy kupnie innego sypkiego claresy i była promo 1+1 minus ileś i trochę z braku laku go wzięłam a okazał się fajny :D Co do szamponu z Isany to zielony jestem przekonana, że Ci się sprawdzi :) A różowy nie ma silikonów czasami? Nie wiem czemu ale kojarzę go z taką perłową konsystencją, a taka to u mnie znak, że szampon nie jest dla mnie :D Aczkolwiek nie wiem czy się nie mylę - bardzo możliwe, że mogę :)

      Usuń
    3. Jak byłam ostatnio w rossmannie to nie widziałam żadnego szamponu isany, więc jeszcze nie jestem w ich posiadaniu, ale będę, więc dam znać co i jak ;)

      Usuń
  2. Znam piankę do depilacji z Balea, krem z ChitoneCare (mnie niestety rozczarował :() i podkład Bourjois :) A w zapasach mam tusz do rzęs z Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przetestujesz tusz to daj znać czy Tobie też się tak dobrze sprawdził 😉

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.