Gdy Maxineczka wyszła ze swoją kolekcją kosmetyków, bardzo się ucieszyłam. Podzielam jej styl makijażu - upiększający, w klasycznych odcieniach i o satynowych wykończeniach.
Praktycznie od razu pobiegłam do sklepu i zaopatrzyłam się w najbardziej interesujące mnie rzeczy - pudry, mgiełkę oraz combo do ust. Swoją drogą praktycznie wszystkie z nich wylądowały w ulubieńcach.
Długo zostanawiałam się czy brać paletę czy nie. Cieni używam stosunkowo rzadko, nie wiedziałam którą wersję kolorystyczną wybrać a i pierwotna cena palety była dość wysoka (aktualnie idzie złapać ją na promocji). Ostatecznie nie zdecydowałam się na zakup, ale chyba byłyśmy sobie przeznaczone bo dostałam ją w prezencie urodzinowym.
Brush up x Maxineczka, paleta Dusk Lover
Paletę otrzymujemy w kartonowym opakowaniu z motywem marmuru i napisami w kolorze różowego złota. Taki wybór designu mnie nie dziwi, totalnie widzę w tym Maxineczkę. Nie mniej podzielam pojawiące się w Internecie opinię, że mogłoby to wszystko wyglądać trochę bardziej nowocześnie.
W środku znajduje się sporej wielkości oraz dobrej jakości lusterko.
Paleta zawiera trzy produkty do konturowania, pięć matowych cieni oraz trzy błyszczące.
Bronzer ma według mnie neutralny kolor z odrobiną ciepłoty. Jest także dobrze napigmentowany, ale i bez problemu da się go rozetrzeć.
Róż ma boski kolor - różowy, ale przełamany ciepłą brzoskwinią. Jest też jeszcze lepiej napigmentowany niż bronzer i trzeba z nim uważać, żeby nie zrobić sobie nim krzywdy 😉.
Rozświetlacz za to ma jasną, chłodną bazę i złoto brzoskwiniowe drobinki. Aktualnie jako że jestem lekko opalona, muszę go nakładać bardzo lekką ręką, bo przy mocniejszej aplikacji przez tą jasną bazę, mocno wybija się na skórze.
Przyznam szczerze, że już gdy po raz pierwszy nałożyłam ten rozświetlacz pomyślałam, że coś mi przypomina i z każdą kolejną aplikacją utwierdzałam się w przekonaniu, że już się spotkałam z takim wykończeniem. Wydaje mi się, że jest podobny do mary lou manizer, ale jako, że wykończyłam już swoją Mary, nie mogę ich porównać jeden do jednego. Może Wy macie i potwierdzicie bądź zanegujecie moje spostrzeżenia?
Jeśli chodzi o część z cieniami to jest najbardziej podstawowa jak tylko się da. Mamy tu matowy beż, średni brąz, średni róż, ciemny brąz i czerń oraz biały, złoty i brązowy błysk. Mamy tu wszystko czego potrzebujemy do wykonturowania oka, zrobienia typowego dzienniaczka, ale i spokojnie dzięki ciemniejszym cieniom można poszaleć i pokusić się o makijaż wieczorowy. Bardzo spasowała mi ta kolorystyka. Jako że moja ulubiona dotychczas paleta z Glam shopu jest dość kolorowa to świetnie się uzupełniają.
Cienie Maxineczki są dość pylące, ale i mają w sobie dużo pigmentu. Można je także budować, dobrze się rozcierają i ze sobą łączą. To co warto także odnotować to fakt, że ładnie się rozkładają bez ryzyka dziur. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć swatche matów oraz u góry są produkty do makijażu twarzy. Nakładałam je na suchą rękę , bez żadnej bazy, a i tak pigment robi wrażenie.
Jeśli chodzi o błyski to najjaśniejszy ma najmocniejszą bazę, która jest chłodna, a mieni się na różowo i złoto. Dalej mamy złotko, które ma delikatną bazę i dużo w nim różowych drobinek. Najbardziej sie obawiałam czy będę używać brązowego błysku, ale nie ma ciemnej bazy, jest przyjemnie ciepły i przepięknie wygląda gdy nakładam go na ciemny brąz jako bazę. Poniżej zostawiam Wam swatche.
Wszystkie produkty dobrze utrzymują się na skórze i nie tracą na intensywności w miarę noszenia.
Jakie mam odczucia wobec tej palety? Bronzer zrobił na mnie najmniejsze wrażenie. Nie jest zły, ale obecnie wolę bronzery o bardziej miękkim wykończeniu. Róż ma ładny kolor, a rozświetlacz jest przepiękny i z chęcią poczekam z nim do jesieni by móc korzystać z jego pełnego potencjału. Cienie okazały się świetne i dzięki ich kolorystyce chętnie ich używam, nawet na co dzień. Mimo, że ogólnie dość pozytywnie oceniam paletę, czegoś mi w niej brakuje. Osiemdziesiąt złotych za tę paletę bym nie dała, ale za sześćdziesiąt bodajże cztery ile kosztuje aktualnie w promocji już bardziej bym się na nią skusiła.
A Wy co o niej sądzicie?
Faktycznie fajna paleta do takich dzienniaków i klasyków :) W oko osobiście wpadł mi najjaśniejszy cień - matowy i rozświetlacz. Reszty bym nie używała, więc u mnie kupowanie palety (w sumie jakiejkolwiek :D) mija się z celem :D
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście się nie opłaca 🙈
UsuńTeż ją niedawno kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
UsuńJa z jednej strony miałam ochotę na tą paletę, ale w mojej kolekcji znajduje się wiele podobnych, z których jestem mega zadowolona. Dlatego u mnie wpadły zestawy do ust :)
OdpowiedzUsuńZestaw do ust też mam. Też jest bardzo fajny 😁
UsuńMoj portfel na szczęście odetchnął :D
OdpowiedzUsuńNa pewno się cieszy 🤣🤣🤣
Usuń