Rok temu pojawił się pierwszy post z serii projekt pan. Pamiętam jak Ania zaciekawiła mnie tym projektem i jak zaszczepiła we mnie chęć oczyszczenia swojej najbliższej przestrzeni. Przez ostatni rok poważniej podeszłam do kosmetyków, szanowania tego co mam, zakupów, robienia zapasów. Dzisiaj trochę Wam o tym opowiem. Rzadko widnieją u mnie takie przegadane, a raczej przepisane posty, ale dzisiejszy jest konieczny, bo jest dla mnie zamknięciem projektu.
Zdecydowałam się skończyć udział w projekcie, ponieważ po pierwsze pozbyłam się z toaletki kosmetyków, które w niektórych przypadkach zalegały mi latami i moja kosmetyczna przestrzeń wygląda już na prawdę nieźle. Po drugie nauczyłam się, że nie warto męczyć się z produktem który mi się nie sprawdza. Owszem warto dać kilka szans jednemu kosmetykowi, ale jeśli po dwóch czy trzech podejściach nadal nam nie podchodzi to lepiej go puścić w świat niż zamęczać się zużywaniem. Zyskały na tym kobiety z mojego otoczenia, z którymi z chęcią dzielę się zawartością mojej toaletki.
Jak uporządkować swoją toaletkę?
1. Wyciągnąć wszystko z toaletki, ułożyć w jednym miejscu i podliczyć ile ma się kosmetyków z każdej kategorii. W kilku przypadkach zapewne tak jak ja zdziwicie się jakie liczby osiągnęłyście. Jeszcze bardziej skuteczne jest podliczenie sumy jaką na te kosmetyki wydałyśmy.
2. Wyrzucić kosmetyki stare, przeterminowane i te które zmieniły swoje konsystencje.
3. Wybrać te produkty, które nam nie do końca pasują i dać im ostatnią szansę. Ważne żeby je jeszcze raz przetestować pod różnymi kątami starając się znaleźć ich nowe zastosowanie, jeśli to podane przez producenta nie działa. W razie bubli lepiej je komuś oddać lub sprzedać.
4. Nie warto oszczędzać drogich kosmetyków tylko na specjalne okazje. Zanim się obejrzycie będą już za stare żeby je używać, a się okaże że wyglądają jak nowe.
Przez rok stosowałam się do tych zasad i wreszcie jestem zadowolona z tego jak wygląda moja toaletka. Racjonalnie myślę podczas zakupów i mimo, że posiadam bloga nie podążam ślepo za nowościami. W przeciwnym wypadku pływałabym w plastiku :P.
A jak tam u Was? Jesteście zadowolone z tego jak wyglądają Wasze toaletki?
Dla przypomnienia sobie i Wam poniżej zamieszczam podpunkty, które zawierają moje postanowienia z pierwszego posta o tym projekcie. A także odniosę się do tego, jak wyglądało to w rzeczywistości.
1. Co kwartał wybieram zestaw kosmetyków, którę planuję w tym czasie wykorzystać.
Przez dwa kwartały wybierałam nowe zestawy. Większość produktów zużywałam, niektóre, te cięższe do zużycia jak np. palety przechodziły na następne miesiące. Później obrałam sobie większy zestaw kosmetyków, które po prostu chciałam żeby wyszły z mojej toaletki i je sukcesywnie wyciągałam.
2. Co jakiś czas piszę aktualizacje na blogu.
Pojawiły się dwie, bo wydawało mi się, że nie jest to do końca ulubiona tematyka moich czytelników. Za to na moim instagramie możecie zobaczyć kilka historii zużywania produktu, tak jak ta na dole ;).
3. Ograniczam zakupy do minimum.
Zdecydowanie spełniłam to założenie, nie było łatwo widząc tyle nowości na rynku, ale się udało ;). Trochę pomogło mi z tym życie. Klasa maturalna nie pozwoliła mi na testowanie dużej ilości produktów. Na prawdę kupowałam tylko to co mi się skończyło, rzadko pozwalałam sobie na kosmetyczne nowości. Odbiło się to także na ilości postów, ale chyba już widać, że wróciłam ;). Posty są co 3 dni i czuję się mocno zainspirowana choćby nawet blogosferą. Im więcej czytam innych blogów, tym mam ciekawsze pomysły. Liczę na to, że i Wy je za takie uznajecie ;).
73 - 59
Na początku września ubiegłego roku miałam 73 sztuki produktów do makijażu. Obecnie jest to
Moim największym sukcesem jest redukcja liczby pomadek. Miałam ich 33, a teraz 21. I tyle co teraz mam w zupełności mi wystarcza ;).
Zdecydowałam się skończyć udział w projekcie, ponieważ po pierwsze pozbyłam się z toaletki kosmetyków, które w niektórych przypadkach zalegały mi latami i moja kosmetyczna przestrzeń wygląda już na prawdę nieźle. Po drugie nauczyłam się, że nie warto męczyć się z produktem który mi się nie sprawdza. Owszem warto dać kilka szans jednemu kosmetykowi, ale jeśli po dwóch czy trzech podejściach nadal nam nie podchodzi to lepiej go puścić w świat niż zamęczać się zużywaniem. Zyskały na tym kobiety z mojego otoczenia, z którymi z chęcią dzielę się zawartością mojej toaletki.
Jak uporządkować swoją toaletkę?
1. Wyciągnąć wszystko z toaletki, ułożyć w jednym miejscu i podliczyć ile ma się kosmetyków z każdej kategorii. W kilku przypadkach zapewne tak jak ja zdziwicie się jakie liczby osiągnęłyście. Jeszcze bardziej skuteczne jest podliczenie sumy jaką na te kosmetyki wydałyśmy.
2. Wyrzucić kosmetyki stare, przeterminowane i te które zmieniły swoje konsystencje.
3. Wybrać te produkty, które nam nie do końca pasują i dać im ostatnią szansę. Ważne żeby je jeszcze raz przetestować pod różnymi kątami starając się znaleźć ich nowe zastosowanie, jeśli to podane przez producenta nie działa. W razie bubli lepiej je komuś oddać lub sprzedać.
4. Nie warto oszczędzać drogich kosmetyków tylko na specjalne okazje. Zanim się obejrzycie będą już za stare żeby je używać, a się okaże że wyglądają jak nowe.
Przez rok stosowałam się do tych zasad i wreszcie jestem zadowolona z tego jak wygląda moja toaletka. Racjonalnie myślę podczas zakupów i mimo, że posiadam bloga nie podążam ślepo za nowościami. W przeciwnym wypadku pływałabym w plastiku :P.
A jak tam u Was? Jesteście zadowolone z tego jak wyglądają Wasze toaletki?
Ja chyba mam z połowę aktualnej liczby Twoich kosmetyków kolorowych :D Pomadek mam chyba 11 - tyle na szybkości naliczyłam. Ogólnie u mnie projekt pan nie miałby sensu, bo cały czas staram się kończyć co mam, zanim otworzę coś nowego. Fajnie, że udało Ci się ograniczyć liczbę kosmetyków do makijażu, gratulacje! :) A w poście brakuje mi takiego zdjęcia kosmetyków przed projektem i po - to najbardziej działałoby na wyobraźnie :D
OdpowiedzUsuńNa to nie wpadłam :D
UsuńJa mam tak samo jak Zaczarowanaa :D Moja kolorówka w całości mieści się w małym kuferku :D
UsuńAle za to w liczbie produktów pielęgnacyjnych oby dwie mnie bijecie na głowę :D
UsuńTu masz rację w 1000% :D
UsuńHahah pewnie tak ♥
UsuńTak jestem:)Bo mam dość mało produktów do makijażu i sporo oddałam:)
OdpowiedzUsuńTo świetnie :)
UsuńWow nigdy nie widziałem tak zużytej palety :D
OdpowiedzUsuńHaha :)
UsuńJa mam tak mało kosmetyków kolorowych, że i toaletka mi nie jest potrzebna :D
OdpowiedzUsuńJa tam marzyłam o toaletce zanim zaczęłam się jeszcze dobrze malować :D
UsuńO, super, że jesteś zadowolona z efektów i z tego, co osiągnęłaś :D Ja staram się już nie kupować nowości, ostatnio jedynie produkty do brwi testuję, bo zaczęłam o nie bardziej dbać, zmieniam też kolor włosów, więc i kolor brwi też trzeba dopasować. Zazwyczaj kupuję to, czego używam, sprawdzone rzeczy i tak samo robię z zapasami. Staram się, by po prostu starczyło od jednej promocji do drugiej :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.pl
Teraz też tak postępuję. Nawet z cieniami wyhamowałam :D
UsuńJa się boję policzyć ;) Czasami robię porządki, ale nigdy dokładnie nie liczyłam ile czego mam. Używam najczęściej to co ostatnio kupiłam, a stare leżą ;)
OdpowiedzUsuńLiczyłam z ciekawości. Nigdy tego nie robiłam, a nic tak nie motywuje do działania jak liczby :D
UsuńJa od jakiegoś czasu też staram się uporządkować swoje kosmetyki, kilka razy je przejrzałam i sporo wyrzuciłam i oddałam. Jest lepiej niż było, chociaż jeszcze chciałabym się ograniczyć, bo na logikę nie potrzebuję np 5 czerwonych prawie identycznych szminek, a i tak kuszą mnie nowe.
OdpowiedzUsuńTo już coś, dobry początek :)
UsuńToaletki nie mam, a kosmetyków trochę jest w łazience, trochę w pokoju w kosmetyczce bo tam zawsze się maluje. Część można byłoby schować, inne do końca wykorzystać. Często słyszę od męża: Ty tego wszystkiego używasz? :D
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam i też się da tak mieć porządek. Kwestia dobrej organizacji :)
UsuńPodziwiam cię, że zamordowałaś tę paletę wibo, a nie ona ciebie :D jest okropna! Ja po kilku podejściach oddałam ją siostrze, siostra mamie, a mama ją wyrzuciła... Nikomu nie chciało się męczyć z tym dziadostwem. Także podziwiam za upór i cierpliwość.
OdpowiedzUsuńJa akurat porządki w toaletce robię bardzo systematycznie, prawie nic nieużywanego u mnie nie zalega - jest jeden wyjątek, a konkretnie Naked 3 z UD. Jest już przeterminowana, ale ze względu na ładne opakowanie trzymam ją, bo może się kiedyś przyda do zdjęć. I ulegam jedynie zachciankom paletowym, inne kosmetyki, takie jak podkłady, róże, tusze do rzęs, kredki do brwi czy bronzery, mam w normalnej ilości (np. bronzery mam obecnie dwa - jeden solo ijedna paletę z czterema bronzerami, ale ma to swoje uzasadnienie - pojedynczy bronzer jest dla mnie za jasny, kiedy się opalę, zlewa mi się ze skórą, za to te w palecie są wtedy jak znalazł, bo mają różne odcienie i mocniejszy pigment :D).
Z przyjemnością ją wywalam. A tak długo próbowałam jej bronić, bo jej kolorystyka była wymarzona dla mnie. Jakość jest poniżej poziomu podłogi, totalne dno. Odkąd zeszłam z 7 podkładów na 2 w "stałej" kolekcji to też już mogę powiedzieć że mam wszystko w normie :D
UsuńOj to to- zero sentymentów- jak coś nie działa tak jak powinno, to idzie w odstawkę kategorycznie i zdecydowanie. Stosując tą zasadę mam naprawdę mało kolorówki;) A paletę zoeva matte uwielbiam:D jedna z trzech które mam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Zoevy za nic bym nie wyrzuciła. Najlepsza! Pozdrawiam :)
UsuńJeszcze nigdy nie zdenkowałam całej paletki cieni :D To prawda, że nie warto zużywać bubli na siłę ;)
OdpowiedzUsuńWystarczy odrobina motywacji ;)
Usuń