Czerwiec był dość owocny w nowości. Rzadko kupuję kosmetyki ot tak, bo coś mi wpadło w oko. Raczej jestem racjonalna i kupuję dopiero jak skończę produkt z danej kategorii. Zapasów też za bardzo nie robię. Taka jestem dziwna blogerka :D. 

Głównie tyczy się to pielęgnacji, choć obecnie, między innymi dzięki projektowi pan, moja toaletka jest bardzo minimalistyczna i zawiera same perełki. Choć muszę Wam przyznać, że duża zasługa także dla mojej kilkuletniej siostrzenicy - przyjmuje wszystko, co mi się nie sprawdza. Największa radość, jak jest "róziowe", ale jak nie jest to też może być. Na konsystencję i działanie też nie zwraca uwagi. Nie jest wymagającą kosmetykomaniaczką :P. 


Moje zakupowe mini "szaleństwo" zaczęło się pod koniec maja. Z okazji urodzin zawsze staram się spełnić jakąś swoją makijażową zachciankę. Tym razem była to paleta cieni. 

Przeglądając kategorię cieni w różnych sklepach internetowych, żadna paleta nie spełniała w całości moich oczekiwań. Zawsze kilka cieni mi nie pasowało i wiedziałam, że bym ich nie używała. Najrozsądniejszym wyjściem było stworzenie własnej, idealnej paletki. Padło na Glam Shop.

Komponując paletkę skupiłam się na kolorach. Mam dużą paletę morphe 35R, która daje mi każdy możliwy odcień brązu jaki potrzebuję, więc nie widziałam potrzeby kupowania następnych basic'ów. Oczami wyobraźni widziałam ciepłą paletę w odcieniach żółci, pomarańczy i różu. Patrząc na prawie gotową paletę - zrealizowałam swój plan w 100%.

Moje pierwsze zamówienie zawierało paletę magnetyczną Glam Shop'u wraz z 6 matowymi cieniami i turbopigmentem. Przy okazji wrzuciłam do koszyka jedyną dostępną wtedy próbkę podkładu "Klasyk" w odcieniu Wanilia 0 oraz korektor nr 3. 

Pierwszy kontakt z matami był ciekawy. Pracowałam już na cieniach Zoevy, Morphe, czy Inglota, ale Glam Shop to zupełnie inna bajka. Maty to jakby sprasowane pigmenty. Przy najlżejszym kontakcie z pędzlem, dość mocno się sypią, a to dlatego że są bajecznie napigmentowane. Co więcej, świetnie się łączą i mieszają. Dawno aż tak przyjemnie mi się nie blendowało.

Moim pierwszym turbopigmentem był globalny glam. Nie dziwię się, czemu jest aż tak popularny w internecie. To piękny róż o płatkowym wykończeniu. Nieważne jak zbudujemy makijaż matami, i tak wszyscy będą się zachwycać błyskiem ;). Wcześniej nawet jeśli uwielbiałam bawić się cieniami, wolałam maty. Błysków zdecydowanie unikałam, a jak już to w zupełności wystarczały mi perły. Teraz na pierwsze lepsze wyjście pakuję turbota. Zakochałam się w tym wykończeniu!

W połowie czerwca jak zawsze odbyła się urodzinowa promocja Glam Shopu, podczas której ceny były bardzo atrakcyjne. Skusiłam się na 14 cieni matowych, 2 turbopigmenty i gąbeczkę do makijażu. Przy takiej ilości cieni i kolorystyce, możliwości są nieskończone. Jak już się nimi nabawię, na pewno pojawi się recenzja.

Z okazji urodzin dostałam też kosmetyczny prezent od przyjaciółki. Otrzymałam trzy kosmetyki, których nie miałam jeszcze okazji testować. Pierwszy z nich to sypki rozświetlacz Pina ze współpracy Ingrid x Fagata. Niedość, że nigdy nie testowałam marki Ingrid, to także nie mam doświadczenia z sypkimi rozświetlaczami. Najlepszy możliwy prezent ;). Drugą rzeczą jest odżywka do włosów z oliwą z oliwek marki Vegetable beauty. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nawet nie słyszałam o tej marce, więc jestem jej bardzo ciekawa. Ostatni produkt to balsam olejowy w świecy marki AA. Kiedyś miałam tego typu produkt z Nacomi, ale był dość słaby. Mam nadzieję, że drugie podejście i z inną marką okaże się dużo lepsze ;). 


Ostatnio wykończyłam wszystkie pudry jakie miałam, nawet te w paletkach, więc musiałam kupić coś nowego. Jest to ta część makijażu w której znam wiele perełek, a każdy kolejny albo okazuje się czymś podobnym do tego co już miałam, albo totalnym niewypałem. Dlatego długo myślałam na co by się zdecydować. Odpuściłam Rossmanna i pudry lovely, wibo czy eveline, bo ich rodzaj formulacji znam już bardzo dobrze. Poszperałam w internecie i bardzo mocno zainteresował mnie transparentny puder rozświetlający marki Ibra. Ibrę znam z instagrama, ale nigdy nie miałam okazji używać ich kosmetyków. Tak samo nie testowałam jeszcze typowo rozświetlających formuł, więc będzie to bardzo ciekawy dla mnie eksperyment. 

Jako posiadaczka mieszanej skóry, świetlistą skórę uwielbiam pod oczami i na bokach twarzy. Tak, jestem typem kosmetykomaniaczki, która nakłada trzy różne pudry pod oczy, na boki twarzy i na strefę T. Po co się ograniczać :D. Na strefę T potrzebuję czegoś matującego i w tym przypadku wybór padł na paese i ich puder ryżowy. Ma podobne opakowanie do mojego ukochanego puff cloud, więc mam nadzieję, że będzie równie dobry.

Przy okazji wpadły mi w oko nowe pędzle Ibry z pomarańczowymi skuwkami. Na próbę wzięłam numer 08, ponieważ potrzebowałam nowego pędzla do pudru pod oczy. Jest tak milusi i dobrze wykonany, że zapragnęłam więcej pędzli tej marki. Napewno prędzej czy później kupię jeszcze kilka kszałtów, bo jestem zachwycona.

W czerwcu zajrzałam także do Rossmanna, ponieważ tylko tam stacjonarnie byłam w stanie znaleźć wszystkie interesujące mnie produkty. Nawet nie wiem co było wyżej na chciejliście :D. 

Odkąd zobaczyłam serię Bielendy Eco Sorbet, po prostu wiedziałam, że muszę sobie coś z niej kupić. Wahałam się między kostką peelingującą, a płynem micelarnym. Ostatecznie szłam do rossmanna zdecydowana na malinowy micel, ponieważ mam mydło do mycia twarzy z drobinkami peelingującymi od 4szpaki i kolejne opakowanie nie jest mi narazie potrzebne. Ale jak to często bywa, akurat ta wersja była wyprzedana, więc sięgnęłam po brzoskwiniową. Obecnie jestem w połowie opakowania. Dajcie znać czy wolicie recenzję tutaj czy na instagramie, bo warto o niej napisać, tyle, że nie wiem gdzie :P.

Kolejną zachcianką był balsam do demakijażu od Nacomi. Słyszałam o nim wiele dobrych opinii i tylko jedną złą, więc tym bardziej chciałam przekonać się na własnej skórze jak mi się sprawdzi. Powoli zaczynam testy i jak tylko wyrobię sobie opinię, pojawi się recenzja.

Ostatnio, po długiej przerwie wróciłam do oglądania beauty youtuba. Z jednej strony cieszę się, bo jest to inspirujące do próbowania nowych technik, z drugiej możliwe, że puści mnie z torbami :P. I tak u Ady Grotkowskiej wypatrzyłam bazę pod cienie Wibo we współpracy ze Stysiem. Ada porównywała ją do sławnej bazy p louise, którą planuję przetestować, ale póki co próbuję polski odpowiednik. 

Nie mogłam też przejść obojętnie obok kolekcji Magdy Wołosiewicz, którą od dawna obserwuję na insta, a teraz także oglądam na yt. Najbardziej zainteresowały mnie kredki do oczu i sprawiłam sobie brzoskwiniową. Z pewnością pójdę jeszcze po fioletową, bo jakość tej którą mam zachwyciła mnie. Miałam różne kredki do oczu, ale żadna nie była tak miękka, napigmentowana i przyjemna w używaniu jak ta z kolekcji Magdy. Życzę sobie, żeby Lovely wypuściło czarną i beżową wersję o dokładnie tej samej formule.

Koszyk uzupełniła czerwona pomadka Pioneer z mojej ulubionej serii - Maybelline Super Stay Matte Ink. Dzięki super trwałej pomadce Avon polubiłam się z czerwieniami na ustach i obecnie dość często goszczą na moich ustach. Jednak kolor i to taki w którym dobrze się czujemy robi robotę. Dopracowany makijaż twarzy, podkreślone usta i mamy gotowy efektowny makijaż na co dzień. 

W ostatnim denku pisałam Wam, że znajoma poleciła mi skuteczny szampon przeciwłupieżowy, ale nie zdradziłam co to jest, a mianowicie biedronkowy Classic Care od Care & Go. W połączeniu z head & shoulders szybko rozprawił się z problemami skóry głowy. Możliwe, że poświęcę mu osobny post. Chcecie?

Przy okazji zakupów w tym dyskoncie sięgnęłam po żel aloesowy. Już przy pierwszym kontakcie ze słońcem opaliłam się tak bardzo, że finalnie zeszła mi skóra. Przez pierwsze kilka dni po przypadkowym opalaniu (spacerowałam, nawet nie zdałam sobie sprawy, że aż tak złapie mnie słońce), ramiona piekły mnie tak bardzo, że aloes był jedynym ukojeniem. Nie miałam w domu żadnego, więc na szybko kupiłam z bebeauty i jak najbardziej spełnił swoje zadanie.

Nie mogłam się też oprzeć nowościom Flosleka, które pojawiły się w biedronkach. Kupiłam sobie nawilżającą mgiełkę, z myślą używania jej w celu zdejmowania pudrowości z makijażu. Żałuję, że nie wzięłam także peelingu typu gommage, który wszedł na rynek razem z mgiełką.

Ostatnim zastrzykiem nowych kosmetyków w czerwcu, było wygrane rozdanie u Bogusi. W środku znalazłam sporo kosmetyków marki Avon, więc szykujcie się na zbiorowy post z recenzją tej marki.

Jestem ciekawa, które kosmetyki już testowałyście, a co Was najbardziej ciekawi?

31 komentarzy:

  1. Te cienie prezentuja sie wyhatkowo super ♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam ani jednego produktu. Zaciekawiły mnie te cienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie recenzja, więc będziesz mogła je bliżej poznać ;)

      Usuń
  3. Cienie są prześliczne 😍 Sama myślę o skomponowaniu palety Glamshop, ale muszę się dobrze zastanowić nad kolorami 🙈 Z opalaniem miałam podobną przygodę w maju, pierwsze przyjemne słońce majówka i tak dalej. Wydawało mi się, że nic się nie stanie i bach też się opaliłam mocno i musiałam się ratować na szybko. I od tego czasu już mocno uważam na słońce i stosuje spf na twarz i ciało, bo nie chce się więcej tak spalić🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle nie miałam problemu z kolorystyką. W miarę używania wiem, że potrzebuję kilku ciemniejszych odcieni. Jednak brakuje mi do zewnętrznego kącika. Ja też nie chcę się więcej tak spalić. Osłaniam ciało jak mogę i smaruję się jak często się da ;)

      Usuń
  4. Ibra - gdzieś, kiedyś słyszałam tę nazwę. Ciekawią mnie puder i pędzle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś było o niej głośno, teraz trochę ucichło. A szkoda bo jakość produktów zapowiada się bardzo obiecująco.

      Usuń
  5. Kolorystyka wybranych cieni z Glamshopu to coś między paletami Bohema i Kwitnącą Wiśnią :D Nadal kiepsko wspominam terminy wysyłek z GS (za każdym razem czekałam koło 2-3 tygodni), ale nie da się zaprzeczyć, że cienie mają ekstra. Turbopigmenty też - mam kilka. Problematyczne jest to, że kupiłam sobie różne kolorki, a tak naprawdę siedzę w samych nudziakach i różach, więc pigmenty leżą i czekają nie wiadomo na co... Maska do włosów Vegetable Beauty...Jak ja ją kocham! Zapach, działanie - no cudo. Ale cena mnie skutecznie od niej zniechęca - mam za długie włosy i wystarcza mi na jakieś pięć, sześć użyć. Żel aloesowy mi się sprawdza do olejowania włosów jako podkład. Jest całkiem niezły, mimo, że biedronkowy. O tym pudrze z Ibry też już kiedyś myślałam, ale mam od długiego czasu zasadę nie kupować nic nowego, póki nie wykończę tego, co mam. Patrząc na ilość pudrów w szafce to pewnie jeszcze ze dwa lata minie....Bielenda jest chyba jedną z Twoich ulubionych firm, co? :D Ten pędzel jest bardzo fajny. Przypomina mi mojego ulubieńca z japońskiej Feliceli - najlepszy pędzel jaki mam. Btw - GlamShopowe też są niezłe - mam jeden do pudru i bardzo go sobie chwalę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwitnącą wiśnię miałam w koszyku dziesiątki razy, ale parę kolorów mi nie leżało i wolałam sama stworzyć swoją idealną różową paletę. O zakupie bohemy w ogóle nie myślałam. W trakcie promocji termin wysyłki rzeczywiście był dość długi, ale w "normalnym" okresie wszystko przychodziło bardzo sprawnie. Bodajże w ciągu trzech dni. Co do turbotów to chyba nie wyjdę z różów i złota. Inne odcienie błysków po prostu mi nie leżą. Fajnie, że maska Ci się sprawdza. Chętniej po nią sięgnę, bo do tej pory nic o niej nie czytałam i nie wiedziałam czego się spodziewać. Pudry u mnie idą jak woda. A od dłuższego czasu używam co najmniej dwóch w codziennym makijażu. Teraz już trzech :D. Bielenda zdecydowanie jest jedną z moich ulubionych marek pielęgnacyjnych, choć coraz częściej sprawdzam inne szeroko dostępne marki. Miałam pędzel Glamu w koszyku i to podobny kształt do tego z Ibry, ale ostatecznie wygrały cienie. I tak zrobiłam spore zakupy podczas czerwcowej promocji. Coś musiało wylecieć z koszyka :D

      Usuń
    2. No jak nie? W swoim czasie na blogu nawet ja recenzowalam 😉

      Usuń
    3. https://www.blogger.com/u/2/blog/post/edit/211102566574541553/4476729292543256833
      Sory, zapomniałam się przelogować na telefonie 😅 ale masz link, jak chcesz poczytać recenzję

      Usuń
    4. O rzeczywiście, w takim razie mi umknęła ;)

      Usuń
  6. Żel BeBeauty jest bardzo fajny i skuteczny, kończę kolejne opakowanie. Lubię też balsam do demakijażu Fluff :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żel jest fajny, chętnie po niego sięgam choćby w ciągu dnia by schłodzić skórę. Balsam do demakijażu dopiero zaczęłam testować. Póki co muszę docenić jego zapach. Bardzo apetyczny!

      Usuń
  7. Muszę w końcu zamówić cienie z GlamShopu, bo chyba jeszcze tylko ja ich nie miałam :P Na pewno skusiłabym się na cienie w łososiowo-różowej kolorystyce ze szczyptą błysku w wydaniu rose gold ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz w ich asortymencie coś co Ci się spodoba. Z jakości cieni myślę, że też będziesz zadowolona :)

      Usuń
  8. Rzeczywiście sporo nowości, dużo makijażowych, ale mnie oczywiście najbardziej zaciekawiła pielęgnacja! :) Chociaż.. też mam puder paese, ale bambusowy! Kończę powoli wibo i biorę się za testy jego i chmurkowego pod oczy :D Chociaż ja z kolei nie jestem jak dotąd przekonana do stosowania 'specjalnego' pudru pod oczy. Może mi się to zmieni?
    Zaciekawi mnie balsam w świecy, jeszcze nie miałam takiej formy - może być super na jesień, pomyślę. Balsam fluff jest na mojej liście, ale myślę, że skuszę się bliżej jesieni. Widzę, że w końcu skusiłaś się na płyn bielenda :D Mam nadzieję, że będziesz zakochana jak ja! Co prawda u mnie seria eco nature jeszcze przede mną. Planuję kupić właśnie brzoskwinię, ale faktycznie Ty mogłabyś być zachwycona maliną. Ma genialny zapach, a przynajmniej maseczka, którą wczoraj używałam :D
    Co do szamponu z biedry, pamiętam, że kiedyś chyba przy okazji denka Ci o nim pisałam, że to taki zamiennik H&S. Mój brat go bardzo lubi, a ja często podkradam :D Kiedyś były mam wrażenie jeszcze fajniejsze bardziej mentolowe :)
    Czekam na recenzję i micela i szamponu. No i innych produktów też :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na recenzję tego pudru paese. Jestem bardzo ciekawa co o nim powiesz :D. Na całą twarz też się nadaje, choć w połączeniu z korektorem loreala pod okiem wygląda jak czysty photoshop i to moje ulubione zastosowanie. Właśnie ja póki co balsam w świecy też odstawiłam na półkę i chyba poczeka na jesień. Zobaczymy czy wytrzymam w postanowieniu :D. Recenzja płynu pojawi się w następnym poście. Także "stay tunned" :P. Oo serio? Totalnie mi wyszło z głowy, że polecałaś mi ten szampon. Możliwe, że z powodu tego że h&s sprawdzał się na tyle skutecznie, że nie szukałam zamiennika... Teraz było tak źle że chwytałam się wszystkiego ;P

      Usuń
    2. Napiszę na pewno obu recenzję :) Ostatnio skłaniam się do takich zbiorczych postów, tzn. zawsze je lubiłam, ale nie zawsze mam kilka produktów do jednej recenzji. Ale ostatnio nawet mi się nazbierało takich 'komplecików' czekających na recenzję :D Noo ja na jesień też mam kilka balsamów odłożonych, tzn. na pewno jeden :D
      Tak wydaje mi się, że go polecałam, albo.. miałam polecać haha :D

      Usuń
    3. Ja też wolę większe recenzje, ale czasami mam ochotę tylko na jeden produkt z serii, więc i pojedyncze recenzje zdarza mi się wrzucać :D

      Usuń
  9. Jaki piękny ten pędzel :) Ale pięknie skomponowana paletka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo mi się podoba wizualnie. Mam ochotę dokupić sobie inne kształty. Co do paletki to bardzo dziękuję :*

      Usuń
  10. Mnie bardzo ciekawi AVON, bo dawno nic nie miałam. Może powinnam coś zamówić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie testów, na pewno poświęcę tej marce osobny post :)

      Usuń
  11. ciekawy haul, bardzo podoba mi się kolorówka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ile dobroci! Ładne zdjęcia robisz :) Teraz kosmetyki mają tak piękne, kolorowe opakowania, że większość już na samo oko mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.