Zapomniałam o denku 🙈. Oczywiście zbierałam puste produkty do siatki, ale zaplanowałam sobie tyle priorytetowych recenzji, że od kwietnia nie znalazłam miejsca na tę jakże ważną dla mnie serię. Także dzisiejsza odsłona nie dość, że będzie obfita w liczbę zużytych kosmetyków, to także w recenzje, ponieważ jest tu sporo produktów, które nie pojawiły się na blogu, a ewentualnie tylko wspomniałam o nich na insta. Wszelkie recenzje, czy to te z bloga czy z instagrama podlinkuję pod nazwą kosmetyku ;).

Nature Box, żel pod prysznic, olej marakuja

Żel pod prysznic z olejem z marakui to moje pierwsze spotkanie z marką Nature box. Kupiłam go w naturze, szukając czegoś nowego do kąpieli. Marka Nature box zdecydowanie wyróżniała się na sklepowych półkach spośród innych, głównie ze względu na swoje kolorowe opakowania. Z bodajże siedmiu dostępnych wersji, wybrałam marakuję, czyli jeden z moich ulubionych tropikalnych owoców. Zapach przeszedł moje oczekiwania - nie spodziewałam się, że będzie aż tak realistyczny. Co więcej był tak intensywny, że wypełniał całą łazienkę - idealny klimat do relaksu. Jeśli chodzi o żel miał bardzo gęstą konsystencję i intensywnie się pienił. Dla mnie bomba!

Oceania, żel pod prysznic, kojący relaks

Idąc biedronkową alejką, mignął mi na etykiecie kosmetyk z rysunkiem bzu. Uwielbiam bez, więc niewiele myśląc wrzuciłam butelkę do koszyka, a konkretnie był to żel pod prysznic. Później przypomniałam sobie, że w przypadku biedronkowych żeli, grafiki bywają mylące, ponieważ czasami ukazują zupełnie inne owoce, bądź kwiaty niż te, które rzeczywiście tworzą zapach żelu. W tym przypadku żel pachnie ziołowo, głównie daje się wyczuć lawendę. Jest to ten typ zapachu, który producenci określają jako relaksujący. Jako, że wolę owocowe zapachy to ta wersja Oceani mnie nie zachwyciła. Konsystencja była żelowa i rzadsza od nature box, trochę się kleiła... Nie był to produkt dla mnie, choć z pewnością znajdzie swoich fanów.

Laq, pasta szlifierska dzikus z lasu

Uwielbiam zapach Dzikusa! Pachnie jak dobre, męskie perfumy. Sama jakość peelingu też jest bardzo fajna. Jak to w przypadku marki laq, konsystencja jest absolutnie wyjątkowa i ciężka do jednoznacznego opisania, dodatkowo posiada pełno drobinek peelingujących w postaci cukru. Co ciekawe pasta w kontakcie z wodą dość intensywnie się pieni i może być stosowana także jako żel pod prysznic (drobinek jest sporo i są dość ostre, ale są zrównoważone nawilżającymi właściwościami pianki - przy codziennym używaniu pasty absolutnie nie czułam żadnego dyskomfortu). Bardzo się polubiłam z pastami szlifierskimi Laq i obecnie zużywam kolejną wersję zapachową.

Biały jeleń, aloesowy żel do higieny intymnej

Stosuję od lat, uwielbiam! Jest delikatny i bardzo skuteczny, przy czym kosztuje grosze, a taka butla wystarcza mi na kilka miesięcy codziennego użytkowania. 

Nivea, antyperspirant black&white invisible, fresh

Kolejny wieloletni ulubieniec i stały bywalec denka. Bardzo lubię kulki nivea, szczególnie w wersji black&white invisible, ponieważ skutecznie chronią przed przykrym zapachem i nie brudzą ubrań. 

Garnier, regenerujący krem do rąk

Nie cierpię kremować dłoni, a niestety często wyskakują mi suche plamy na zewnętrznej części. Wtedy ratuję się ulubionym basiclabem, bądź właśnie Garnierem. Jest to bardzo mocno nawilżający i szybko wchłaniający się krem. Stosuję go od lat zarówno ja, jak i połowa mojej rodziny ;). 

Head&shoulders, szampon smooth&silky 

Przez cały maj zmagałam się z problemami skóry głowy. Przez to nie mogłam testować nowości, oraz zostałam zmuszona do skupienia się na porządnym oczyszczaniu i nawilżaniu. Jeśli chodzi o oczyszczanie to zaczęłam od regularnego używania starego dobrego head&shoulders. Liczyłam że uspokoi łupież i ogólnie mój skalp. Jak zawsze okazał się niezawodny, dał radę i trochę załagodził sytuację, ale i tak wspomogłam go innym szamponem przeciwłupieżowym, który mi poleciła znajoma. Co to była za polecajka pokażę Wam w haul'u, zaś tymczasem mogę polecić head&shoulders. Na drobne problemy z łupieżem 👌👌👌.

Only bio, szampon balansujący

Pisałam o nim w przedostatnim poście. Mnie nie zachwycił, ponieważ okazał się za słaby, a testowałam go na długo zanim pojawiły się problemy skórne o których wspomniałam wcześniej. Szukam dalej czegoś delikatnego, co jednocześnie poradzi sobie z moimi jakby nie było dość wymagającymi włosami.

Lirene, płyn micelarny z minerałami z Morza Martwego

Po długoletnim używaniu Garniera dla skóry wrażliwej, wreszcie przerzuciłam się  na coś innego. Gdy pierwszy raz otworzyłam płyn lirene, byłam w szoku, że micel może pachnieć :D. Już zapomniałam jak to jest ;). Lirene pachnie dość słodko i pudrowo. Jest bardzo skuteczny w zmywaniu makijażu, a dodatkowo nie szczypał mnie w oczy. Ogólnie działanie oceniam na duży plus, ale zapach na dłuższą metę mnie męczył.

Laq, odprężający mus do mycia twarzy, pralinka

Do tej pory wspominam jego piękny, kinderkowy zapach i puszystą konsystencję. Świetnie oczyszczał skórę i ją nawilżał. Mam nadzieję, że jednak nie będzie to limitowana edycja i będę ją mogła jeszcze kupić.

Laq, nawilżający mus do mycia twarzy

W zasadzie działaniem i konsystencją to dość podobny mus. Różni się zapachem, w tym przypadku czuję wiśnie. Równie mocno polubiłam wersję nawilżającą co odprężającą i obie polecam ;).

Botanic skinfood, malinowy peeling do twarzy 

Wreszcie udało mi się zużyć malinowy peeling Botanic skinfood. Był pięknie zapakowany i wyglądał dosłownie jak dżem, ale nie był zbytnio skuteczny w ścieraniu martwego naskórka. To bardzo delikatny typ peelingu raczej do codziennego masażu niż porządnego złuszczania.

Niuqi, let's glow, rozświetlająca maska peel-off

Kupiłam ją w biedronce, ale nie zauważyłam, że w środku jest brokat - gdybym zobaczyła to w sklepie, na pewno nie zabrałabym jej ze sobą do domu (nie jestem zwolennikiem brokatu w kosmetykach do pielęgnacji). Ale skoro już ją kupiłam, to postanowiłam przetestować. Maseczka okazała się niewypałem. Intensywnie pachniała alkoholem, bardzo długo zastygała i w sumie to na szczęście nic nie robiła dla skóry (na szczęście bo w trakcie noszenia czułam pieczenie i bałam się co zastanę po zmyciu maski). Nawet nie próbowałam jej zużyć do końca. Nie chciałam fundować tego mojej skórze.

Oriflame, love nature, Kojąca maska z owsem oraz  oczyszczająca maseczka z łopianem

Bardzo fajne maseczki o przyjemnych zapachach i działaniu dla skóry. Z przyjemnością bym do nich wróciła.

Uzdrovisco, fitodozująca ampułka booster, wzmacniająca i odbudowująca

Ogromny ulubieniec! Odkąd przestałam używać tej ampułki, bo zwyczajnie mi się skończyła, zauważyłam znaczną różnicę w stanie skóry twarzy. Oczywiście na minus. Podczas używania tego produktu, skóra była promienna i bez najmniejszych niedoskonałości, a jak tylko zaprzestałam używania boostera, drobne niedoskonałości wróciły. Z pewnością kupię kolejne opakowanie!

Lancome, advanced genifique

To moja druga miniaturka tego serum. Za pierwszym razem byłam zadowolona zwłaszcza z jego właściwości jako bazy pod makijaż. Tym razem też lubiłam używać go w ten sposób. Jako etap pielęgnacji nie byłam już tak zadowolona. Teraz gdy mam porównanie z uzdroviskiem, wolałabym kupić kilkukrotnie tańszą i skuteczniejszą ampułkę naszej rodzimej marki. 

Veet, easy-gel wax strips, plastry z woskiem, skóra wrażliwa

Kolejne zużyte opakowanie plastrów z woskiem marki veet. Używam ich regularnie, ponieważ są skuteczne i delikatne dla skóry. Polecam!

Bebeauty, płatki kosmetyczne

Dwa zużyte opakowania, kilka kolejnych w zapasie. Bardzo je lubię.

Soda, #laslover, babydoll mascara

Teoretycznie nie powinnam umieszczać tej maskary w denku. Dlaczego? Bo jej nie zużyłam. Właściwie to nie użyłam jej nawet raz. Przez ostatnie miesiące, soda była wyprzedawana ze sklepów sieci Rossmann i dzięki temu produkty tej marki można było nabyć w bardzo atrakcyjnych cenach. Maskarę babydoll kupiłam za 10 zł, podczas gdy w regularnej cenie kosztowała ok. 60 zł. Byłam zachwycona, że w tak niskiej cenie kupiłam bądź co bądź kosmetyk z nieco wyższej półki cenowej. Zachwyt minął w domu gdy chciałam pomalować nią rzęsy, a okazało się że maskara jest całkowicie zaschnięta. Muszę dodać, że kartonowe opakowanie było nienaruszone oraz że z taką samą sytuacją spotkała się Kornelia. Nie wiem, czy była to felerna seria, czy co się stało, ale jestem bardzo zawiedziona, bo zarówno opakowanie, jak i szczoteczki były obiecujące, nie wspominając, że tak naprawdę wydałam pieniądze na darmo.

Oriflame, The one, Wonder lash xxl mascara

Całkiem fajny tusz do rzęs, który podkreśla rzęsy i lekko je zagęszcza. Jest to taki zwykły, codzienny efekt. Znacznie bardziej zachwyciła mnie inna wersja maskary z serii the one - Eyes Wide Open.

Rimmel, brow pro micro, pisak do brwi

Świetny pisak do dorysowywania pojedynczych włosków. Posiadałam odcień 002 honey brown i jak dla mnie trochę za mocno wpadał w rudość. Następnym razem wezmę chłodniejszą i ciemniejszą wersję kolorystyczną.

Na instastory zapoczątkowałam serię, w ramach której co jakiś czas testuję jedną z wielu próbek zalegających w mojej pielęgnacyjnej szufladzie. Łączę przyjemne z pożytecznym - sprzątam i poznaję nowe produkty. Największe wrażenie zrobiły na mnie kosmetyki do nawilżania ciała marki bielenda - nawilżające masło do ciała z serii coconut oil oraz odżywczy balsam do ciała z serii vegan muesli. Dodatkowo przetestowałam kilka kremów to twarz (Bielenda,vegan muesli, nawilżający krem do twarzy; Bielenda, eco sorbet, nawilżająco-kojący krem do twarzy; Aloesove, odżywczy krem do twarzy na noc) oraz krem pod oczy (Vianek, nawilżający krem pod oczy z ekstraktem z lnu). Wszystkie mini recenzje znajdziecie w zapisanej relacji na moim instagramowym profilu, gdzie serdecznie Was zapraszam.

Do użycia próbek nowych perfum Hugo boss alive oraz Giorgio armani si intense nie trzeba było mnie długo namawiać. Oba zapachy były przyjemne, podobały mi się i poszerzyły moją znajomość oraz wiedzę na temat perfum, lecz nie przekonały mnie by kupić sobie pełnowymiarowe opakowanie.

Dwadzieścia jeden zużytych produktów to jak na mnie całkiem niezły wynik. Znacznie zmniejszyło to moje zapasy, więc w najbliższym czasie spodziewajcie się post z haul'em kosmetycznym.

Testowałyście któryś z produktów, który dzisiaj zaprezentowałam?

22 komentarze:

  1. Aż sama nabrałam ochoty na tę "pralinkę" od LaQ :P Oby jeszcze była dostępna ;) Kusisz też żelem o zapachu marakui, ale miałam kiedyś kosmetyk Nature Box i denerwowała mnie jego "tępa" konsystencja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widzę jeszcze w niektórych drogeriach internetowych da się ją kupić, więc nic straconego ;). Może przez gęstość konsystencja wydawała Ci się tępa, bo jednak tak gęsty żel to rzadkość ;)

      Usuń
  2. Rzeczywiście ładna ilość produktów!
    Ostatnio wąchałam ten zapach nature box i fakt intensywny!
    Co do łagodnych szamponów to polecam Ci Vis Plantis! Ewentualnie Gift of Nature, ale tam konsystencja nie jest za fajna - mega rzadka. Oba jednak w działaniu świetne, właściwie są określane jakoś średnie w mocy, ale dla mnie idealne. Te typowo łagodne się u mnie nie sprawdzają, a te są super i bez SLS.
    Osobiście znam musy laq i luuuubię. Miałam też próbki balsamu kokosowego bielenda i masła z owsem. W obu zapach jednak nie 'mój'.
    Czekam na haul, a sama niedługo zabieram się za publikację denka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie muszę obejrzeć asortyment szamponowy i Vis Plantis i Gift of nature, może coś wybiorę. Ale priorytetowe jest skończenie testów kostki od Ciebie, skoro skóra głowy się uspokoiła. Ja się mega zdziwiłam że takie kokosowe zapachy mi się spodobały. Wcześniej nie lubiłam tego aromatu ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja zaczynam lubić, muszę potestować inne produkty ;)

      Usuń
  4. spore zużycia :) znam krem z garniera i maseczki z Oriflame. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie duże denko, super! Z wielką chęcią przetestowałabym z tego zestawiania te musy do oczyszczania twarzy, bardzo mnie ciekawią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są świetne, nie znam nikogo kto nie byłby z nich zadowolony ;)

      Usuń
  6. Kilka produktów z denka miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam za zbieranie pustych opakowań do denka kosmetycznego :)) Ja nie mam za grosz cierpliwości i już jedno puste opakowanie doprowadza mnie do szaleństwa, od razu muszę je wyrzucić :)) Lubię krem do rąk Garnier, to już taka klasyka, balsam do ciała z tej serii również :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chowam je głęboko w szafie :D. Uwielbiam moment wyrzucania siaty pustych opakowań :D

      Usuń
  8. Ciekawe denko :) z Twoich zużyć miałam tylko tę ampułkę z uzdrovisco i przyznam że jakoś nie widziałam po niej spektakularnych efektów na swojej skórze :P być może muszę dać jej jeszcze jedną szansę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może spróbuj używać ją jednocześnie z tonikiem z tej samej serii ;)

      Usuń
  9. Kilka produktów znam, jednak głównie z blogów. Kusi mnie wypróbowanie jakiś żel od Nature Box.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też zauważyłam, że grafiki żeli Oceania bywają mylące, bo zapach najczęściej jest trochę inny niż przypuszczamy,
    ale zaletą tego produktu jest przynajmniej jego wydajność :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, są dość spore i wystarczają mi osobiście na miesiąc używania :). Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Pokazna ilość zużyć 😉 zaciekawiłaś mnie tym żelem z marakują i jak tylko będę miała okazję to sobie kupię :) przyznam szczerze, że mało kosmetyków znam z twojego denka. U mnei szampon HS wywołuje łupież więc po niego nie sięgamz resztą tak samo jak po krme do rak Garnier, który jest zbyt glicerynowy i moim zdanie to nawilżenie jest takie złudne. Jeśli polubiłaś kosmetyki z Bielendy z tej serii to polecam Ci krem do rąk i peeling do ciała - GENIALNE SĄ! 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żel pod prysznic mega polecam. Sama przymierzam się do kolejnych wersji, jak tylko zużyję to co mam :). No czasami tak jest, że dość popularne i kultowe produkty nam nie pasują ;). Kremów do rąk na prawdę nie lubię testować, więc pasuje, ale na peeling chętnie się skuszę :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.