Po ostatnich lekko lifestylowych wpisach, czas wrócić na recenzenckie tory. A dzisiejszy temat jest zacny, ponieważ chciałam Wam przedstawić nowy płyn micelarny marki Bielenda. Abstrahując od tego, że sam produkt jest ciekawy, tak temat wpisu dla osób regularnie mnie odwiedzających może być wręcz szokujący 😂. Dlaczego? Od 4 lat prowadzenia bloga, na moim blogu nie pojawiła się żadna (!) recenzja micela, a przez znaczną część tego okresu używałam jednego i tego samego płynu micelarnego - Garniera dla skóry wrażliwej. Jeśli dobrze pamiętam, zdradziłam go zaledwie trzy razy 😜 - raz na rzecz wersji dla skóry normalnej, drugi na nivea dla skóry suchej i trzeci na dwufazówkę clinique pod genialną nazwą "take the day off". Biorąc pod uwagę jak bardzo lubię testować nowości to zaskakujące, że nigdy nie poczułam potrzeby zmiany w dziedzinie demakijażu. Po części było to spowodowane noszeniem okularów i większą wrażliwością moich oczu. Z drugiej strony, chyba było mi wygodnie kupować cały czas to samo... Tak czy siak, nastał dzień, gdy skończyłam Garniera i stwierdziłam, że czas wypłynąć na nieznane wody pod tytułem odkrywania drogeryjnych płynów micelarnych. Zaczęło się od lirene i płynu z minerałami z morza martwego. Używałam go w czasie, gdy byłam nieco mniej aktywna i przez to nie doczekał się osobnej recenzji. Za to możecie o nim poczytać w denku z ostatnich trzech miesięcy.

Następny wybór padł na Bielendę. Owszem, to jedna z moich ulubionych marek pielęgnacyjnych i prędzej czy później planowałam przetestować jakiś płyn spod ich pióra, ale początkowo miałam testować inne marki, takie, które rzadziej przewijają się na blogu. Plany pokrzyżowało mi wypuszczenie serii Eco Sorbet w wersjach malinowej i brzoskwiniowej. Bardzo zależało mi przetestować coś w którymś z tych zapachów, jednak żaden z produktów tworzących kolekcję nie skusił mnie szczególnie. Musiało więc paść na płyn micelarny. W drogerii, której robiłam zakupy nie było maliny, która była moim faworytem, więc sięgnęłam po brzoskwinię. Baaardzo cieszę się, że tak się stało, bo... czytajcie dalej 😉.

ECO SORBET Brzoskwinia - woda micelarna - nawilżająco-odświeżająca

Pół litrowa butla pod wględem technicznym jest zwyczajna - plastikowa i ma tradycyjne zamykanie na klik. Zaś wizualnie - dla mnie petarda, od razu przywodzi na myśl wakacyjny klimat. Magia trwa po otwarciu zatyczki. Testowałam wiele produktów o owocowych zapachach - sporo mi się podobało, ale zaledwie kilka miało autentyczny zapach owoców. Ten zdecydowanie należy do tej kategorii. Dosłownie zamykasz oczy i masz wrażenie jakby przed Tobą stał kompocik z brzoskwiń. U-WIEL-BIAM! Zdecydowanie uprzyjemnia to wieczorny rytuał. Co do właściwości płynu, to skutecznie zmywa makijaż i co najważniejsze nie podrażnia oczu. Będę musiała się z całych siło powstrzymywać, by teraz na kolejne cztery lata nie utknąć przy tym produkcie 😜.

Jaki jest Wasz ulubiony płyn micelarny? Który powinnam testować w dalszej kolejności? Kusi Was coś z serii Eco Sorbet?

27 komentarzy:

  1. Powiem Ci szczerze, że ta bielenda mocno mnie kusi. Dawno nie mialam ich produktów ale chyba czas powrócić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bielenda raczej nie zawodzi. Bardzo lubię tę markę ;)

      Usuń
  2. Ja mam wersję malinową i też jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bielenda ma ostatnio fajne nowości. Tym zapachem mnie zaciekawiłaś, ale wersję malinową też sprawdzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. eeeeee kusisz :D kocham brzoskwiniowy zapach w kosmetykach, powiem Ci szczerze że wiedziałam o wersji malinowej, ale brzoskwiniowej nie, na pewno kupię jak zobaczę w sklepie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że i Ciebie zachwycił :D Tzn. ja ogólnie uwielbiam płyny tej marki, chociaż są wyjątki. Botanic spa rituals mi nie podszedł do końca, bo potrzebował więcej czasu (chyba przez naturalny skład), a teraz z eco nature był jak zawsze zachwyt skutecznością, ale coś ostatnio mnie piecze w oczy... Raczej 4 lat z nim nie pociągniesz, bo znając bielenda za rok go wycofają xD Aczkolwiek jest taki wybór wśród różnych serii, że jest w czym wybierać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczenie w oczy przy płynach micelarnych dla mnie jest dyskwalifikujące... Głównie potrzebuję miceli do oczu. Właśnie szkoda że Bielenda tak szybko wycofuje dobre produkty. Po moich ulubionych olejkach do demakijażu ani śladu :(

      Usuń
  6. Najbardziej lubiłam płyn micelarny Bielendy z serii Expert czystej skóry w wersji różowej :)
    Ty nie wrzucałaś recenzji płynów micelarnych, bo miałaś swojego faworyta, a ja nie robię oddzielnych recenzji żeli pod prysznic (no bo po co?) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie robię osobnych recenzji żeli pod prysznic. Zawsze wrzucam ich recenzję do denka ;)

      Usuń
  7. Jak polecasz to chętnie wypróbuję, uwielbiam micelki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Płyn muszę koniecznie wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy płyn micelarny :) Bielenda ma bardzo fajne kosmetyki, ale tego jeszcze nie miałam okazji próbować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda,bielenda ma bardzo ciekawe kosmetyki ;)

      Usuń
  10. Znam ten płyn micelarny ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie używam pierwsze opakowanie. Sprawdza się, ale może będę testować inny. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Malinka kusi mnie najmocniej i na nią będę polować :) fajnie, że ten zapach jest taki ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz kupiłam ingrid i też miała być malinka, a totalnie to inny aromat 🙈

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.