Nigdy nie byłam fanką wishlist. Wydawało mi się, że przez mnogość nowości, ciężko stworzyć listę, która byłaby aktualna przez dłuższy czas. W tym roku zaczęłam prowadzić bujo, co pomogło mi w organizacji czasu. Robiąc kolejne rozkładówki, spróbowałam też zrobić wishlistę kosmetyczną - zapisać wszystko to co chciałabym w bliższej lub dalszej przyszłości przetestować. Zmusiło mnie to do refleksji nad moimi zakupami. Stwierdziłam, że takie listy mogą okazać się przydatne, by dokonywać przemyślane zakupy, a tym samym oszczędzać na tych totalnie przypadkowych. Niestety wcześniej często zdarzało mi się sięgać po jakieś produkty, bez zastanowienia, tylko dlatego, że akurat skończył mi się ten kosmetyk i w pierwszym lepszym sklepie po prostu musiałam coś kupić. Jak łatwo się domyślić, częściej okazywały się porażką niż hitem. Dlatego postawiłam weto. Moja aktualna rozkładówka z wishlistą jest świeżutka, bo z końcówki listopada. Na bieżąco też dopisuję szczególnie interesujące nowości. O dziwo, nie ma ich aż tak dużo.

List do mikołaja z tamtego roku...

Zanim przejdziemy do tego co zawarłam w swojej liście marzeń, chciałabym powrócić do listy z tamtego roku, jedynej jaką do tej pory stworzyłam. Szczerze mówiąc, nie pamiętam co tam zapisałam, a jestem bardzo ciekawa, między innymi tego jaki procent kupiłam i które rzeczy z tych nie odhaczonych, wciąż chciałabym mieć. 

O dziwo, moja lista była mega krótka i zawierała osiem produktów, z których kupiłam tylko dwa. Był to korektor loreala i puder pod oczy paese, czyli dwa duże hity. Poza tym umieściłam tam zestaw pędzli Beili, którego obecnie nie potrzebuję, bo kupiłam kilka pojedynczych sztuk i aktualnie mam czym się malować. Na pewno zrezygnowałabym też z palet miyo, vav i morphe, bo zamiast nich kupilam równie kolorową paletę glam shopu. To co przepiszę na swoją aktualną listę, to krem pod oczy nacomi oraz rozświetlacz Vav beauty, choć przy tym drugim postawię znak zapytania, bo opinia, którą czytałam, nie była zadowalająca. 

Teraz szykujcie się na porządną listę, którą myślę, że spokojnie będę realizować przez co najmniej następne pół roku :D. 



Włosy

W dziedzinie włosów na pewno planuję kilka powrotów, na przykład do octowej serii L'biotica, szamponu do włosów kręconych syoss oraz szamponu z łopianem marki herbal care. Powoli czuję się zmęczona testowaniem kolejnych słabych szamponów, a chętnie wróciłabym do tego co kiedyś lubiłam. Z nowości, z pewnością skuszę się na produkty do włosów kręconych z only bio, bardzo cieszy mnie przyrost w drogeriach przystępnych cenowo produktów dedykowanych falom i kręciołkom. Pod pielęgnację włosów podciągnęłam też szczotkę, a konkretnie wyrób Olivii Garden. Jest często polecana, a moja stara szczotka kończy żywota, więc chętnie przetestuję coś nowego.

Ciało

Jedyną zachciankę związaną z pielęgnacją ciała, spełniłam jeszcze przed napisaniem posta, a był to peeling do ciała z czarną porzeczką marki Soraya z serii plante, który polecała Ania

Twarz

Po zachwycie w jaki wprowadziła mnie 3 minutowa maseczka miya, mam ochotę przetestować inne produkty do pielęgnacji twarzy tej marki. Szczególnie intensywnie myślę nad esencją do twarzy i serum nawilżającym z kwasem hialuronowym. 

Zachwyciły mnie nowości laq, a szczególnie mus do mycia twarzy niezapominajka i różowy żel pod prysznic. Choć pewnie w ramach zamówienia ze strony marki coś jeszcze wyląduje w koszyku.

Ostatnio w drogerii, popularnym składnikiem stał się niacynamid. Sama chciałabym coś przetestować z nim w roli głównej. Upatrzyłam sobie AA i ich serię my beauty power. Nawet już miałam w rękach serum, ale nie spodobała mi się jego forma i mała pojemność. Także najpewniej zdecyduję się na krem i mgiełkę. 

U Chocolade, w jej cyklu z nowościami, wypatrzyłam sera Sorayi z serii I love serum. Nie mogę się zdecydować na jedno, bo wszystkie trzy wydają się być ciekawe. Jako, że mają różne składniki to wielce prawdopodobne, że przetestuję wszystkie.

Makijaż

Najwięcej pozycji na mojej wishliście zawiera kategoria makijażu. Wysoko umieściłam kilka rzeczy z glam shopu. Przede wszystkim chcę skończyć moją paletę magnetyczną, zwłaszcza jej matową część przy pomocy ciemnych brązów (myślałam o kasztanowcu i brunecie, ale może Hania wypuści jeszcze coś nowego co mnie bardziej zainteresuje). Na turboty jeszcze nie mam pomysłu, poza wektorem, który kupił mnie na jakiejś instagramowej inspiracji. Z nowości tej marki, bardzo chciałabym przetestować pomadki i brozner w kremie. 

Priorytetowymi zakupami kolorówkowymi zaś, są puder pod oczy paese i pomadka maybelline w odcieniu seductress. Skończyły mi się, a już nie wyobrażam sobie bez nich codziennego makijażu.

Zapachy

Na mojej liście nie może też zabraknąć perfum. Obecnie na oku mam Calvin Klein Obsessed i Chanel Allure. 

Kończą mi się też inne zapachy,a mianowicie te do wnętrz. Ostatnio często posiłkuję się świecami i kominkiem, więc przydałoby się kupić coś nowego. Myślałam o Kringle Candle Warm cotton albo yankee candle a calm & quiet place. W każdym razie coś ciepłego i przytulnego.

Jak mówiłam lista jest spora, ale też zapewne sporo zajmie mi jej realizowanie. Myślę, że za jakiś czas zrobimy aktualizację, bo bardzo podobało mi się sporządzanie kosmetycznej listy marzeń.

Robicie sobie takie listy, czy spontanicznie podchodzicie do zakupów? Może doradzicie mi, czy produkty, które planuję kupić są okej, czy może testowałyście je i nie ma sensu po nie sięgać?

10 komentarzy:

  1. Ja nie tworzyłam takich list. Moze dlatego, że nie ma jakiegoś kosmetyku, którego bardzo chciałabym dostać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie taki był zamysł posta. Podsumowałam kosmetyki, które chciałabym przetestować w najbliższym czasie i planuję je kupić. Sama ;)

      Usuń
  2. Ja mega lubię takie listy, w sumie ogólnie jestem mega fanką list. Pamiętam, że na studiac uwielbiałam je robić i ta satysfakcja z wykreślania :D W sumie w pracy też tak robię teraz, a podobnie mam z kosmetykami. Ale tu oprócz satysfakcji z wykreślenia unikamy nie przemyślanych zakupów to największy plus! Chociaż ja czasami też tak miałam, że dany produkt przestał mnie kusić :D
    Cieszę się, że skusiłaś się na peeling Soraya i mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona co ja! Co do serum tej marki to ja do pielęgnacji twarzy od nich podchodzę z dystansem, dlatego jakoś nowa linia serum mnie nie przekonuje. Ale w sumie.. od niedawna produkuje je Bielenda, więc może być fajnie!
    Z Miya esencja faktycznie jest ciekawym produktem (różana), co prawda u mnie jest na 3 miejscu hitów marki, ale to wciąż dobra pozycja :D Ze wspomnianych produktów kusi mnie także mus laq - w sumie chcę wypróbować wszystkie xD A żel to mówisz o 'różowym w ch..'? Mnie ta seria totalnie nie przekonuje, ale jeśli chodzi o żel to idealnie mi do Ciebie pasuje!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem fanką list. Dlatego prowadzę bujo :D. Serum weszło w fazę testów, zobaczymy co z tego będzie. Narazie dziwię się ile ma drobinek. Tak, mówię dokładnie o tym żelu. A mnie jakoś bawi i właśnie ta różowa wersja wydaje się dobrze do mnie pasować :D

      Usuń
    2. Serum różane od nich które miałam też miało mnóstwo drobinek! W końcu oddałam je siostrze :)

      Usuń
    3. Na razie przez to, że dopiero wprowadzam niacynamid to łączę to serum z kremem. Za kilka dni nałożę go solo pod krem. Zobaczymy jak to wyjdzie ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.