Od początku istnienia bloga, regularnie zbieram sobie zużyte tusze do rzęs, żeby gdy uzbiera się ich większa ilość, zrobić zbiorczą recenzję. Tak samo mam z podkładami, jednak do tej pory zużywanie ich zajmowało mi o wiele dłużej niż tuszów, więc tego typu porównań pojawiło się znacznie mniej. W zasadzie to dopiero jedno, ale bardzo bardzo obszerne, ponieważ obejmowało aż 17 różnych podkładów.
⏩ Porównanie 17 drogeryjnych podkładów - moja podkładowa przygoda
Tym razem będzie skromniej, ponieważ zebrałam "jedynie" sześć podkładów. Poniżej po krótce Wam je opiszę, oraz zamieszczę porównawcze swatche.
1. Eveline, better than perfect, 01 - aktualnie mój ulubiony podkład ever! Opakowanie to plastikowa tubka o bardzo ładnej szacie graficznej. Przez to, że tubka jest ładna i bardzo odpowiada mi jej zawartość to przymykam oko na niezbyt lubianą przeze mnie formę opakowania.
Podkład ma dość gęstą i stabilną konsystencję, która przyjemnie rozprowadza się po twarzy. Już przy cienkiej warstwie, można uzyskać nim bardzo satysfakcjonujące krycie, które dodatkowo da się jeszcze zbudować. Mimo dobrego krycia, podkład nie wygląda ciężko, lecz ma satynowe wykończenie i rzeczywiście nadaje skórze promienny wygląd.
To co bardzo doceniam to fakt, że wygląda perfekcyjnie przez cały dzień (12 godzin i więcej). Przy nim nie muszę się martwić o ewentualne poprawki.
Jednak najwieksze wrażenie zrobił na mnie tym, że nie zbiera się w załamaniach typu bruzdy nosowo-wargowe. Niestety większość podkładów, przy mojej mimice, dość szybko małoestetycznie wchodzi w te załamania i w ciągu dnia muszę poprawiać podkład. W tym przypadku nie mam takiego problemu, przez co bardzo chętnie noszę go na co dzień.
2. Catrice, true skin, 010 cool cashmiere - Podkład ma bardzo ładne opakowanie. Podoba mi się zarówno kolorystyka, jak i przyjęta prostota w grafikach. Ponadto jest szklane oraz wyposażono je w pompkę. W przeciwieństwie do tubki eveline, to jest moja ulubiona forma opakowań w podkładach.
Produkt ma lejącą konsystencję, która mi przeszkadza tylko pod tym względem, że lubi niekontrolowanie wydobywać się z pompki. Nie raz nie dwa o mało nie zachlapałabym sobie jakiejś jasnej koszulki, więc tutaj mały minus.
Przyzwyczajona bardzo kremowymi i raczej satynowymi formułami (dawno nie testowałam matującego podkładu) zostałam zaskoczona pewną formą oporu ze strony kosmetyku catrice, a mianowicie dość tępo się rozprowadza. Trzeba być bardzo dokładnym i precyzyjnym, bo lubi zostawiać większe skupiska podkładu, coś na kształt smug. Nie mogę to nazwać wadą, raczej cechą, pod którą trzeba się podporządkować i przyłożyć większą wagę do aplikacji.
Krycie określiłabym jako średnie. Podkład ujednolici koloryt, zakryje co trzeba, ale nie daje efektu maski. Pod tym względem jestem zadowolona.
Tak jak pisałam, dawno nie testowałam matowego podkładu, a w tym przypadku mat jest dość konkretny, nie czuję suchości, ale blasku w nim nie widzę wcale.
W zależności od użytego pudru utrzymuje się lepiej bądź gorzej. W idealnym stanie wygląda przez ok. 8 godzin, później zaczyna się wyświecać i odrobinę ścierać.
Ogólnie to nie jest zły podkład. Wręcz przeciwnie, jest całkiem fajny, ale mi osobiście czegoś w nim brakuje, a raczej to nie jest to czego ja szukam w podkładach. Nie to rozprowadzanie, wykończenie, czy zachowywanie się na skórze w ciągu dnia. Mnie nie urzekł, mimo iż ma wielu fanów.
3. Make up for ever, HD skin, 1N10 - Pierwszy droższy podkład jaki sobie kupiłam. Zobaczyłam go w filmie Maxineczki i stwierdziłam że to coś co muszę mieć. Nowa wersja podkładu HD skin MUFE ma wodnistą konsystencję, średnie krycie które da się budować i ultra naturalne wykończenie. Praktycznie nie widać go na skórze, mimo że jest ona ujednolicona i wygląda jak po Photoshopie. A no i podkład oczywiście zastyga więc jest nie do ruszenia przez cały dzień. Numer dwa jeśli chodzi o podkłady z tego posta 😉.
4. Affect, ideal blur, 01 - Kolekcja Ideal Blur ma już dwa lata, a mimo to podkład, który wchodzi w jej skład, wciąż jest uznawany za jeden z najlepszych na polskim rynku. Po prostu musiałam sprawdzić o co tyle zachodu.
Podkład otrzymujemy w plastikowym opakowaniu z czarną pompką i przezroczystą zakrętką. Z tego co widziałam, marka powoli zmienia design tej serii, zmieniając czarne dodatki na złote.
Podkład ma bardzo lejącą konsystencję i bardzo dobrze kryje. Bez problemu zakrywa wszelkie niedoskonałości, skutecznie wyrównując koloryt. Poza tym mimo tego dobrego krycia, wcale nie jest zbyt ciężki i obciążający skóry, wręcz ładnie i świeżo leży na skórze. Nie mogę narzekać także na trwałość. Podkład wygląda dobrze nawet przez 12 h.
Podsumowując, jest fajny, ale eveline nie przebił, a kosztuje kilka razy więcej.
5. Claresa, doll up, 04 - to podkład, który towarzyszył mi całe ubiegłe wakacje. Producent opisuje go jako rozświetlający podkład z średnim kryciem i naturalnym wykończeniem. W mojej opinii krycie jest niskie. W przeciwieństwie do innych podkładów, w tym przypadku potrzebuję nałożyć znacznie więcej produktu na twarz, a i tak w strategicznych miejscach typu broda i czoło posiłkuję się korektorem.
Wykończenie owszem jest bardzo naturalne i rozświetlające. Jeśli chodzi o trwałość to kosmetyk w trakcie noszenia się ściera. Nie ma szans, że wytrzyma pełen dwunastogodzinny dzień pracy, nauki itd.
Wszystkie te cechy sprawiają, że Doll up! bardziej podchodzi mi pod krem bb niż podkład i dzięki temu był okej latem i to raczej na co dzień, niż na bardziej wymagające dni.
6. Bourjois, healthy mix, 50,5 - Po latach wróciłam do healthy mixa. W między czasie formulacja zmieniła się co najmniej trzy razy, dlatego byłam ciekawa co zostało z healthy mixa, który kiedyś kochałam. Opakowanie jest podobne, ale ciut unowocześnione. Jednak środek, powiedziałabym, że znacznie inny... Konsystencja jest mocno lejąca. Jak normalnie potrzebuję jednej, góra dwie pompki tak tutaj aplikowałam co najmniej trzy, ponieważ ta wersja podkładu jest bardzo lekka i mniej niż typowo średnio kryjąca. O ile latem to byłoby spoko, tak w zimne miesiące wolę mieć coś więcej na twarzy - bardziej treściwy i kryjący podkład. I właśnie ten stary healthy mix wydaje mi się, że miał trochę więcej krycia, mimo że na skórze wciąż wyglądał bardzo naturalnie i świetliście.
Podziwiam za zbieranie podkładów, mi w takiej ilości zeszłoby chyba z 2 lata :D Z posta znam of kors eveline i potwierdzam jest super - mam 3 opakowanie i z pewnością nie ostatnie :D Z Reszty ciekawił mnie bourjois i catrice, ale teraz raczej odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPewnie gdzieś tyle czasu je zbierałam 😅. Teraz już mi trochę zawadzały, więc chciałam o nich jak najszybciej napisać. Z opakowaniami eveline Cię gonię. Póki co dwa otwarte, bo tak go lubię, że mam go w obydwu domach 😅
UsuńDoll up u mnie potwornie się wyświeca w cieplejszych porach roku ;) Better than Perfect niestety wygląda dość sucho na mojej skórze, więc z Twojego zestawienia u mnie wygrywa akurat Ideal Blur :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, doll up przy ultra upałach świecił się niemiłosiernie 🙈
UsuńJa mam tylko jeden moi ulubiony i to w sumie nie podkłam tylko krem CC :D
OdpowiedzUsuńJa to nie lubię się z kremami CC 🙈
UsuńChętnie przetestowałabym podkład z Maybaline :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Maybelline? Chyba pomyliłaś nazwy 🙈. Pozdrawiam 😘
UsuńZnam jedynie Healthy Mix od Bourjois :) Kusi mnie za to od dawna Better than perfect od Eveline i już niebawem będzie mój. Pozostałych niestety nie znam :).
OdpowiedzUsuńStrasznie czekam co powiesz o Eveline 😉
UsuńWow, podziwiam za wytrwałość 😅 ja nie znam żadnego, ale super porównanie ♥️
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podoba 💕
UsuńZnam pierwszy tylko, Eveline. Byłam z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńPosiada wiele fanek, jest super 😉
Usuń