W ostatnim haul'u zauważyłam spore zainteresowanie borówkowym musem do mycia twarzy od Bielendy. Jako że okazało się iż jest to całkiem fajny produkt, przygotowałam dla Was krótką recenzję.
Bielenda, blueberry c-tox, nawilżająco - rozświetlający mus od mycia twarzy

Oto wegański mus o puszystej kremowej konsystencji w stylu #foodie, przeznaczony do codziennego mycia i oczyszczania cery odwodnionej, pozbawionej blasku. Nasz mus to prawdziwy koktajl drogocennych składników aktywnych. Zmiksowaliśmy w nim: - olej z nasion borówki amerykańskiej - powstały jako produkt uboczny z produkcji soków (nic się nie marnuje i otrzymujemy pełnowartościowy składnik #super #lesswaste), posiada właściwości antyoksydacyjne, nawilżające i odżywcze, to niekwestionowany #superfood dla Twojej skóry, - witaminę C - tego składnika nie trzeba przedstawiać, o jego słynnych właściwościach rozjaśniających każdy już słyszał, - ekstrakt z malin - idealnie uzupełnia naszą owocową kompozycję, a do tego oczywiście odświeża, tonizuje i koi naskórek. Efekt? Super puszysta formuła musu delikatnie, ale skutecznie oczyszcza naskórek z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Nie wysusza go, nie ściąga i nie powoduje dyskomfortu. Daje efekt czystości, świeżości, satynowej miękkości i gładkiej skóry. Doskonale przygotowuje cerę do dalszej pielęgnacji. Nie będziemy wspominać obłędnym zapachu i przyjemności stosowania, o tym na pewno przekonasz się sama. 
(opis pochodzi ze strony hebe)


Pojemność: 150 ml
Cena: 15.99 zł
Składniki: Aqua (Water), Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Sodium Cocoyl Glycinate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Trehalose, Vaccinium Corymbosum (Blueberry) Seed Oil, Vaccinium Corymbosum (Blueberry) Fruit Extract, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, Citrus Junos (Yuzu) Fruit Extract, 3-O-Ethyl Ascorbic Acid, Helianthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Cocamidopropyl Betaine, Tocopherol, Caprylic/Capric Triglyceride, Diethylhexyl Syringylidene Malonate, Xanthan Gum, Acrylates Beheneth-25 Methacrylate Copolymer, Disodium EDTA, Sosium Chloride, Citric Acid, Potassium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), CI 42090, CI 17200
Opakowanie: Mus zamknięty jest w stojącej na głowie butli zamykanej na klik. Formuła produktu pozwala na całkowite wydobycie kosmetyku z tubki. Absolutnie nie trzeba jej rozcinać żeby nic nie marnować. Także plus dla producenta za odpowiedni dobór opakowania.

Wygląd: Wizualnie - kosmetyk jest utrzymany w borówkowej kolorystyce i taki też motyw pojawia się na grafice. 

Zapach: Owocowy motyw pociągnięto także w zapachu, choć dla mnie to bardziej cukierkowy niż prawdziwie borówkowy aromat. 

Kolor: W imię spójności, kolor nie mógł być inny niż smerfnie niebieski. Przy każdej aplikacji mam ubaw patrząc w lustro i widząc intensywnie niebieską twarz :D.
Konsystencja: Produkt ma konsystencję lejącego musu. To jest taka lżejsza konsystencja bananowej pianki, którą opisywałam tutaj. Przez taką formę dość szybko się zużywa - miesiąc codziennego, wieczornego stosowania i po musie. 
Działanie: Bardzo przyjemnie rozprowadza się po twarzy. Myślę, że fajnie sprawdziłby się do różnego rodzaju szczoteczek i masażerów typu foreo. Zmywa się także bez zarzutu.

Jeśli chodzi o działanie to jest to produkt, który oczyszcza, ale przy okazji nawilża i zostawia skórę pełną blasku. O dziwo nie pozostawia po sobie filmu. O dziwo, bo to bardzo bogato nawilżająca formuła. Zgadzam się z producentem, jest idealny dla skóry odwodnionej. 
Podsumowując, muszę Wam powiedzieć, że to bardzo fajny produkt. Jestem pod wrażeniem Bielendy, bo to kolejny produkt jaki testuję, który daje dokładnie takie efekty, jakie są opisane na etykietce.

Dodatkowo, pragnę zaznaczyć, że firma stosuje politykę zero-waste i wykorzystuje olej z pestek borówek - produkt uboczny z produkcji soków! Takie rzeczy robią na mnie wrażenie.

Także jak najbardziej borówkowy mus jest Femperially approved ;). Jestem ciekawa jaki rodzaj produktów używacie do oczyszczania? Wolicie te które pozostawiają skrzypiąco czystą skórę czy nawilżoną?

26 komentarzy:

  1. Bardzo lubię bielendę i zawsze chętnie stosuje jej nowe serię :) Z tej miałam maseczkę i była super! ♥ Sam zapach, czy nawet kolor budzi we mnie chciejstwo. Chociaż od musu bardziej ciekawi mnie krem - pianka chyba na niego skuszę się wcześniej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardzo polubiłem nową linię z tej marki szczególnie eliksir barierowy :) Tego kosmetyku nie znam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie znam eliksiru barierowego, poczytam o nim ;)

      Usuń
  3. Ja na początek chcę maseczkę z tej serii 😉 A do oczyszczania twarzy najlepiej sprawdzają mi się żele. Obecnie używam Vianka z Zielonej serii u uwielbiam ten produkt🤩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy oczyszczaniu lubimy totalnie inne formuły, z tego co zauważyłam :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. U lirene jest lepsza borówka, tak mi się wydaje, bardziej naturalna :)

      Usuń
  5. Bielenda chyba w ogóle zmieniła ostatnio nieco politykę tworzenia kosmetyków, bo coraz więcej widzę takich, które mają całkiem dobre składy bez zbytniej ilości zapychaczy. Sama testuję toner i krem ze stabilną wit. C i jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona. Na ten mus z chęcią się skuszę i tak niedługo miałam robić zamówienie z roska. Jedyne co mnie drażni, to ten kwiecisty opis. szczerze, mam ich serdecznie dość. Znacznie bardziej przemawiają do mnie te opisy z kosmetyków dla mężczyzn od LaQ, które ostatnio udostępniłam. Ale podzielę się tu z Wami kolejną perełką:
    BLA bla bla, Bla bla bla
    Piwo piękny zapach ma
    Wcale nie brak nam polotu
    Po prostu zrobiliśmy peeling
    Bez marketingowego polotu.
    Sposób uzycia: Szuru-buru, szuru-buru (to opis przy peelingu dla facetów).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisy laq są super, ale tylko u mężczyzn. Z tego co pamiętam w kobiecych kosmetykach są już te "kwieciste". Wydaje mi się że taka forma marketingu kupuje facetów, którzy się nie znają na kosmetykach. U kobiet by to nie zadziałało gdyby na każdym kosmetyku pisało coś typu "To jest podkład - pomaziaj nim po twarzy i bedziesz miała ładniejszą skórę..." ;)

      Usuń
  6. Oj! jaki on jest apetyczny, czuję się skuszona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A Ty znowu kusisz kusisz :) Na pewno ten mus będzie mój bo podobała mi się maseczka smoothie z tej borówkowej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam go, ale jest dość popularny ostatnio..

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę przyznać ze mnie zaciekawiłaś, nie pomyślałam że ten mus jest taki fajny. Zapach musi mieć obłędny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam mus do twarzy z tej serii i jest przedziwny :D Jego konsystencja jest wyjątkowa i śmiesznie się jej używa - to taka stała pianka z pęcherzykami powietrza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dla mnie nie pianka, bo to jest bardziej rozpuszczone - mus się wydaje najlepszą nazwą :). Z resztą się zgadzam ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.