Nareszcie uzbierałam wystarczającą ilość tuszów do rzęs by zrobić zbiorczą recenzję. Średnio zajmuje mi to rok (pojawiły się już trzy wpisy z tej serii, publikowałam je dokładnie co rok od 2017), a to dlatego że staram się mieć jednocześnie otwarty jeden, a maksymalnie dwa tusze. Dzięki temu jestem w stanie je porządnie przetestować i żaden nie zaschnie praktycznie nie używany.


ZOBACZCIE POPRZEDNIE PRZEGLĄDY TUSZÓW DO RZĘS:

W dzisiejszym poście zobaczycie sporo tuszy wibo i lovely, ale trafi się także rimmel oraz inveo. Zapraszam na recenzje. 

Lovely, best ever mascara

Uwodzicielska, maskara do rzęs o niebanalnej szczoteczce zainspirowanej kształtem kobiecego ciała. Formuła zawiera czarny pigment, zwiększa objętość,  wydłuża i podkręca rzęsy tworząc wielowymiarowy efekt.*

Z maskarami lovely mam... ciężką relację. Przetestowałam już większość ich kultowych maskar i nie robiły na mnie wrażenia, niektóre były wręcz tragiczne. Po dłuższej przerwie od testowania lovely, na ostatniej fieście, skusiłam się na maskarę inspirowaną better than sex mascara od too faced. Wizualnie jest bardzo w stylu marki, trochę też nawiązuje do wspomnianej przeze mnie inspiracji, ale wszystko jest w granicy dobrego stylu. W środku otrzymujemy ogromną szczotę, z tradycyjnym włosiem. Tak jak to widać na zdjęciu, przy każdym wyciągnięciu aplikatora, jest on wręcz oblepiony produktem. Muszę spędzić kilka minut żeby dobrze go ściągnąć o brzegi, w przeciwnym razie rzęsy są niemiłosiernie sklejone. Ogólnie jestem fanką większych szczoteczek, a zwłaszcza tych o kształcie klepsydry, ale tą pracuje się ciężko. Rzadko kiedy brudzę sobie powiekę tuszem, ale tu zdarza się to nagminnie. Ciężko też dotrzeć do mniejszych rzęs w kąciku, czy do dolnych. Efekt jaki otrzymuję dzięki best ever to dość ładnie wydłużone i zagęszczone rzęsy, lecz tylko jeśli się napracuję. Na szczęście się nie osypuje, a zdażało mi się to już w maskarach tej marki. Mam nadzieję, że jak tusz zaschnie bardziej (używam jej jakiś miesiąc) to będzie mi się ją lepiej stosowało.
lovely best ever mascara

Lovely, vampire lashes

Niezwykła formuła opracowana, aby zwiększyć OBJĘTOŚĆ Twoich rzęs! Specjalnie wyprofilowana szczoteczka podkręca i rozdziela każdą z rzęs, aby na końcu stworzyć spektakularny efekt.*

Pozostając w temacie lovely, spory czas temu testowałam Vampire Lashes. Tu także nie mogę pochwalić szczoteczki. Kupiłam ją w ciemno w drogerii (nie sprawdziłam w internecie, a nigdy nie otwieram kosmetyków na miejscu) i niedość że ma kształt którym nie lubię pracować, to w dodatku, tak samo jak w powyższym przypadku, aplikator jest oblepiony tuszem... Może to wina tego plasticzku w środku opakowania, że jest za szeroki i nie zbiera odpowiednio nadmiaru... Sama nie wiem. Jeśli chodzi o efekt to otrzymujemy wydłużone rzęsy, ale także osyp pod okiem w ciągu dnia. Bardzo zawiodła mnie ta maskara.
lovely vampire lashes


Rimmel. Wonder'luxe volume mascara, extra black

Wzbogacony w pielęgnujące olejki, nie tylko dodaje rzęsom niesamowitej objętości, ale też pielęgnuje, wygładza i pogrubia.*

Dziwne szczoteczki to moja specjalność ;). Rimmel w maskarze wonder'luxe uraczył nas silikonowym aplikatorem z krótkimi włoskami, ułożonymi w lekki łuk. Przyznam Wam, że to świetne rozwiązanie, ponieważ spokojnie możemy dotrzeć do wszystkich rzęs i co ważne są one idealnie rozdzielone (na szczoteczce jest minimalna ilość tuszu). Poza tym, otrzymujemy trwały efekt wydłużenia, zagęszczenia i podkręcenia, bez osypywania oraz odbijania. IDEAŁ! Dostałam ją w ramach kampanii wizażu. Bardzo się z tego cieszę, bo w przeciwnym razie pewnie nie miałabym okazji jej przetestować. Według mnie rimmel bardziej słynie z podkładów i lakierów do paznokci, to właśnie na te nowości bardziej zwracam uwagę. 
rimmel wonder'lux volume mascara


Wibo, Upper & lowwer lash definition

Maskara do zadań specjalnych 2in1 z duetem dwóch szczoteczek do górnych i dolnych rzęs. Większa szczotka idealnie pokrywa rzęsy tuszem już od pierwszej aplikacji, nadaje im objętość i podkręcenie. Szczotka o mniejszym rozmiarze i profilu przystosowanym do dolnych rzęs perfekcyjnie je podkreśli i rozdzieli. Kremowa konsystencja tuszu sprawia, że dokładnie pokrywa każdą rzęsę, szybko wysycha i nie osypuje się. Kilkukrotna aplikacja pozwala budować mocniejszy efekt dramatic look. Jej głęboka czerń optycznie zagęszcza rzęsy i wzmacnia oprawę oka.*

Jedno z moich ostatnich odkryć, o którym pisałam w ostatnich ulubieńcach. Tusz dzieli się na dwie części - na jednym końcu mamy mascarę do górnych rzęs, a na drugim do dolnym. Oba aplikatory, jak widać na zdjęciu, mają spiralny układ klasycznych włosków, są precyzyjne oraz pokryte minimalną ilością tuszu. Rzęsy są idealnie rozdzielone, wydłużone i lekko zagęszczone. Bardzo fajna maskara, do której na pewno jeszcze nie raz powrócę.
wibo upper & lowwer


Wibo, Panoramic lashes

Formuła wzbogacona w otręby ryżu i pantenol oraz składniki stymulujące wzrost rzęs i zapobiegające ich wypadaniu.
– mega objętość z mega szczoteczką;
– rzęsy wolne od sklejania;
– elegancki, czarny i spektakularny efekt.
Kremowa formuła maskary nadaje rzęsom wyjątkową objętość, bez sklejania. Nie obciąża rzęs, pozostawiając je miłymi w dotyku. Nadająca mega objętość szczoteczka pozwala cieszyć się spektakularnym, panoramicznym wyglądem twoich rzęs, kiedy tylko zapragniesz!*

Szczota w stylu lovely best ever. Dosłownie jest identyczna, tyle że nie ma wcięcia w środku. Włosy też na początku były dość mocno obklejone kosmetykiem, dopiero jak tusz się trochę zasechł, to poznałam jego prawdziwą moc. I byłam jednym słowem zachwycona. Owszem większość maskar przyzwoicie wydłuża moje rzęsy, ale tu był efekt jak u lalki. Byłam i jestem pod wrażeniem. Na pewno jeszcze raz u mnie zagości.
wibo panoramic lashes


Wibo, lash extravaganza

Maskara o wyjątkowo bogatej formule gwarantująca efekt uwodzicielskiego spojrzenia. Zaledwie jedno muśnięcie szczoteczki nadaje rzęsom zmysłową objętość. W wyraźny sposób pogrubia, wydłuża i zalotnie unosi rzęsy. Szczoteczka precyzyjnie chwyta i dokładnie rozprowadza tusz na każdej rzęsie, rozdziela i unosi rzęsy. Spektakularny efekt, bez zbytniego obciążania, bez grudek i sklejania.*

Extravaganza jest bardzo podobny efektem do panoramic lashes. Rzęsy są równie mocno wydłużone i zagęszczone. Różni je za to szczoteczka - w tym przypadku mamy aplikator, który jest precyzyjniejszy oraz wygodniejszy w użyciu. Za to pod koniec używania, jakoś po dwóch miesiącach, tusz zaczął się grudkować, co przenosiło się na rzęsy i bardzo nieestetycznie wyglądało. Do tej pory byłam nim zachwycona.
wibo extravaganza


Inveo, tusz do rzęs z czynnikiem stymulującym wzrost włosów

Formuła wydłużająca, nadająca objętości rzęsom o intensywnie czarnym, lśniącym kolorze. Powłoka tuszu na rzęsach jest lśniąca, nie kruszy się, nie obsypuje i nie pozostawia śladów pod dolną powieką. Utrwala podkręcony, nadany podczas aplikacji kształt rzęs.

Klasyczna, wygięta w kształt powieki szczoteczka, nie jest moim ulubionym rodzajem aplikatora. Ta była dodatkowo trudna w pracy, ponieważ posiadała dość twarde, kłujące w oko włosie. Efekt jaki dawał ten tusz był bardzo naturalny, powiedziałabym codzienny. Rzęsy były przyciemnione, lekko wydłużone, a co najciekawsze totalnie miękkie w dotyku, jakby nic na nich nie było. Na co dzień bomba. 
inveo tusz do rzęs
To wszystko na dziś. W miarę zbierania tych tuszów, nawet nie zauważyłam jak często zwracam się do Wibo. Chyba po prostu pasuje mi ich formulacja i większość szczoteczek. Do następnego razu postaram się zajrzeć do szaf innych marek.

Doskonałych maskar nigdy dość, także w komentarzach proszę Was o podzielenie się Waszym ulubionym tuszem ever.

20 komentarzy:

  1. Duże tego xD Śmieszna ta druga szczoteczka hehe
    Ja nie miałam żadnych z tych, aktualnie mam Rocket z Maybeline i bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok zbierane to i sporo :D. Dawno nie miałam maybelline, a pamiętam że kiedyś lubiłam ;)

      Usuń
  2. Z tych tuszy, które pokazujesz, miałam Vampire Lashes z Lovely, niestety nie sprawdził się u mnie. Ja ostatnio najchętniej sięgam po tusze z Maybelline. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy podobnie ;). Trochę przypomniałyście mi o maybelline, już wrzuciłam do koszyka online i przy najbliższych zakupach będzie moja :)

      Usuń
  3. Nie miałam żadnych z tych tuszy. Mój ulubieniec to loreal i gosh jeśli chodzi o tusze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loreala uwielbiam, gosha nie miałam okazji testować ;)

      Usuń
  4. Też staram się mieć otwartą tylko 1 maskarę, chociaż ostatnio zdarzało mi się 3, przez to, że dostałam kilka maskar z wizażu. Ale już na szczęście wyszłam z tej ilości i mam 2 :D Z Twoich nic nie miałam najbardziej mnie ciekawi ta podwójna - w końcu to coś innego :) Ale te z wibo - Panoramic lashes i ta złoto czarna też wydają się fajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo łamię tę zasadę tylko przez wizaż :D. Podwójna jest mega, kiedyś sobie odkupię :)

      Usuń
  5. Miałam tę wszystkie z Wibo oraz Best Ever z Lovely, fajnie wspominam, aczkolwiek to tusze Eveline są moimi ulubionymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie mogę przekonać do eveline. Miałam bodajże trzy i bez szału...

      Usuń
  6. Ja stosuję jedną z Golden Rose (oczywiście nie pamiętam nazwy), wiem, że jest fioletowa (wow, to takie szczegółowe) i jestem z niej zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Golden rose też ma fajne maskary. Jeny, kiedy ja coś testowałam z tej marki :O

      Usuń
  7. uwielbiam better than sex i faktycznie ta pierwsza mi ją przypomina na pewno sobie wypróbuję mimo tej szocteczki - z too faced miałam to samo:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra, coraz bardziej irytuje mnie jej używanie. Mega problematyczne jest dla mnie za każdym razem wycierać tonę produktu o rant :(

      Usuń
  8. JA pamiętam tę obsesję na punkcie żółtego lovely :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja na zmianę używałam z Lovely żółtą, różową i niebieską xD Ostatnio przekonałam się też do Eveline :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam podobne odczucia co do mascary Best Ever, natomiast Upper & Lower Lashes i Extravaganzy nie polubiłam ;) Mój faworyt to niezmiennie Wibo Burlesque ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.