Dwa pierwsze miesiące 2024 roku za nami, więc czas na małe podsumowanie w postaci denka. Jak na moje możliwości to zużywanie poszło mi bardzo dobrze i dziś chciałabym się z Wami podzielić garścią mini recenzji na temat tego co wykończyłam w minionych miesiącach.

1. Schauma, fresh it up!, szampon do włosów szybko przetłuszczających się - Dawniej Shauma (seria Schwarzkopfa) była dość popularna i pamiętam, że dość często przewijała się u moich znajomych. Nawet, jeśli się nie mylę, moja mama często kupowała sobie tę serię. Ja nie używałam jej nigdy, a skusiłam się na fresh it up! po pierwsze ze względu na to, że jest to szampon przeznaczony do włosów szybko przetłuszczających się (takich jak moje) oraz ze względu na ekstrakt z marakui. Bardzo lubię zapach egzotycznych owoców i miałam nadzieję, że szampon ten będzie zarówno skuteczny w działaniu, jak i przyjemny w użytkowaniu. Zapach jest ładny, może rzeczywiście trochę egzotyczny, ale nie powalający. Konsystencja szamponu jest mega gęsta i zbita. Po wydobciu trochę wygląda jak żelek. Szampon na włosach pieni się bardzo dobrze i równie dobrze się spłukuje. Jednak jeśli chodzi o efekt, czuję się rozczarowana. Włosy zamiast odświeżone to mam wrażenie jakby były obciążone i bardziej nawilżone niż oczyszczone. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Zużyłam, ale bardziej do mycia pędzli niż włosów na głowie.

2. Vitanativ, szampon do częstego stosowania - Szampon ma delikatny zapach i żelową, dobrze pieniącą się konsystencję. Produkt dobrze oczyszcza włosy bez uczucia przeciążania, czy niedomycia. Zdecydowanie nadaje się do codziennej pielęgnacji!

3. Vitanativ, krem do stylizacji włosów - bardzo polubiłam się z tym stylizatorem, ponieważ mogłam go nakładać od samej skóry głowy i nigdy nie przeciążył mi włosów, o ile oczywiście nie przesadziłam z dozowaną ilością 🤭. Bardzo ładnie podkreśla skręt, wygładza włosy i je dociąża.

4., 5., 6., Seyo, żele pod prysznic apple pie, merry cookie, winter magic - już nie raz wspominałam, że limitki seyo na jesień i święta zachwyciły mnie. Spodobały mi się na tyle, że trafiły do ulubieńców, więc lepszej rekomendacji chyba nie może być 😉. Poza dobrą ceną i fajną konsystencją, cenię je za piękne, wyjątkowe zapachy. Oby więcej takich limitek.

7. AA, yoummy skin, nawilżająco-łagodzący krem do ciała - kolejny ulubieniec roku. Pięknie pachniał malinową mambą, miał fajną, niesmużącą się konsystencję i jak dla mnie wystarczająco nawilżał. Jedyne co, to można się lekko przyczepić do jego opakowania. Gdy została mi jakaś 1/3 produktu to pompka przestała zbierać balsam i musiałam rozciąć opakowanie.

8. Nivea, black & white clear, antyperspirant - używam go od lat i nie myślę o zmianie. Świetnie sobie radzi z ochroną przed nieprzyjemnym zapachem, przy czym nie brudzi ubrań.

9. Eveline, odżywka do paznokci, paznokcie twarde i lśniące jak diament - dawała na prawdę fajne efekty na paznokciach i była przyjemna w użytkowaniu. Pozbywam jej się, ponieważ jest już ze mną zdecydowanie za długo.

10. Seyo, peeling do ciała, sweet melon - Peeling ma kremową konsystencję, z zatopionymi w niej pestkami owoców i cukrem. Drobinek jest raczej niewiele i to bardziej takie masowanie, niż porządne zdzieranie. Zgodnie z nazwą, produkt pachnie melonem, który zdominował nuty zapachowe. Na opakowaniu była też mowa o arbuzie, ale jego nie czuję wcale. Zużyć zużyłam, ale preferuję peelingi o ciut większej mocy złuszczania.

11. Carolina Herrera, 212 Heroes - Próbka miała ciekawą formę, bo był to papierek z którego wyciągało się atomizer. Trochę mało było w środku perfum, ale starczyło na jednorazowe użycie. Perfumy pachną cytrusowo, przy czym owoce uzupełnione są kwiatami i czymś zdecydowanym, może trochę drzewnym. Dodatkowo mają bardzo dobrą trwałość. Czuję się skuszona.

12. Chanel, chance eau fraiche - cóż to był za piękny zapach. Z bólem serca pozbywam się zużytego opakowania. Gdyby nie ich cena to już dawno zdobiłyby moją półkę z perfumami.

13. AA, balsam do demakijażu, emolientowy - Produkt ma biały kolor, specyficzny zapach i lejącą, ale tępą w odczuciu konsystencję. Podczas rozprowadzania konsystencja się nie zmienia, lecz super łatwo się wypłukuje zabierając resztki makijażu. Spoko produkt, nie mam wobec niego żadnych zastrzeżeń, ale jakimś hitem też się nie okazał.

14. Eveline, luksusowy przeciwzmarszczkowy płyn micelarny - kiedyś już go miałam i sprawdził mi się bardzo dobrze, więc sięgnęłam po niego ponownie przy okazji jakiejś promocji w biedronce. 

15. Lirene, łagodzący płyn micelarny - w przeciwieństwie do tego z eveline, lirene niezbyt przypadło mi do gustu. Przede wszystkim średnio radził sobie z tuszami do rzęs. Jeśli chodzi o resztę makijażu i aspekt nie szczypania w oczy było okej, no ale znam lepsze micele, więc do tego nie planuję wracać.

16. Bielenda, beauty molecules, niacynamidowy żel do mycia twarzy - pisałam o nim w poprzednim poście. Bardzo fajny, lekki żel, dobrze radzący sobie z resztkami pielęgnacji czy makijażu. Dodatkowo umilał używanie go swoim pięknym zapachem melona. 

17. Tanita, plastry do depilacji twarzy - kupiłam je bo w naturze, którą wtedy odwiedziłam nie było veet, a te wpadły mi w oko i zainteresowały niską jak na tego typu produkt ceną.Ogólnie plastry fajnie radziły sobie z krótszymi włoskami, trochę gorzej z dłuższymi. Najbardziej byłam zawiedziona dołączonymi do nich chusteczkami, które były praktycznie suche i w ogóle nie radziły sobie z usuwaniem wosku z twarzy. Cena fajna, plastry spoko, ale chusteczki to ich duży minus.

18., 19., Bebeauty, hydrożelowe płatki pod oczy - kupione w biedronce w wersjach kiwi i marakuja. Pachniały bosko, dokładnie tymi owocami, które były na opakowaniu, lecz na tym kończą się ich zalety. Płatki jak na mój gust były za grube, a poza tym zjeżdżały z twarzy, co utrudniało mi swobodne używanie ich.

20., 21., Isana, hydrożelowe płatki pod oczy - w przeciwieństwie do bebeauty, te były idealne - dobrze wycięte, o właściwej grubości i nie zsuwające się z twarzy. 

22. Bielenda, beauty molecules, molekularna maseczka elektrolitowa - Maseczka ma żelową konsystencję, w której zatopiono kolorowe drobinki, dokładnie tak jak w przypadku żelu do mycia twarzy. Produkt przyjemnie i bez problemowo rozprowadza się po twarzy. Ponadto bardzo ładnie pachnie, powiedziałabym, że kwiatowo. Zgodnie z zaleceniami producenta, maseczkę trzymałam na twarzy dziesięć minut, a następnie zmyłam ją letnią wodą. I o rany. Zapomniałam już jak świetnie są maseczki nawilżające. Miałam po niej taką mega miękką i super przyjemną w dotyku skórę.

23. Bebeauty, płatki kosmetyczne - regularny uczestnik denka. W zasadzie bez nich ten wpis nie byłby możliwy 😂.

24. Hean, Photo hd powder, blurring - Na puder Hean skusiłam się z polecenie Kitulca. Co prawda Kasia chyba nie polecała tego konkretnego, ale mówiła ogólnie, że pudry heanu są fajne, więc ja wybrałam z nich taki, który najbardziej odpowiadałby moim oczekiwaniom. Oczywiście padło na efekt blurujący. Jak możecie zobaczyć na zdjęciu obok, jest to ten rodzaj pudru, który się bryli. Musiałam ściągnąć z opakowania tę plastikową siateczkę, ponieważ bardzo ciężko wydobywał się przez to puder. Kosmetyk dość mocno wybiela twarz, nawet przy nałożeniu cienkiej warstwy. Początkowo jest matowy i rzeczywiście wygładza, ale nie aż tak dobrze jak Claresa. W miarę noszenia i naprodukowania się sebum, puder wygląda coraz to lepiej. 

25. Claresa, super blur pow(d)er, beige - Różowy puder blurujący od claresy jest moim ogromnym ulubieńcem. Dlatego też skusiłam się na wersję beżowa, żeby sprawdzić jak bardzo różni się od "oryginału". W zasadzie opakowanie jest identyczne, ale to domena wszystkich pudrów claresy, że różnią się tylko kartonikami i naklejkami z tyłu. Poza tym, sam puder ma beżowy kolor, a zapach róży zamieniono na równie intensywny, ale bardziej perfumowy, kosmetyczny zapach. Poza tym na twarzy zachowuje się dokładnie jak jego różowa wersja. Jest super wygładzający i dający efekt idealnej skóry.

26. Glam shop, róż do twarzy, Panna Młoda - ależ to był fajny róż! Mega intensywny odcień, ale bardzo twarzowy. Mimo, że sam produkt był dość lotny to wystarczył mi na bardzo długi czas i to praktycznie codziennej aplikacji.

Dwadzieścia sześć produktów to zadowalająca mnie liczba. Na tyle by stwierdzić, że to była owocna edycja denka. Oby tak dalej!

Znacie coś z dzisiejszego zestawienia?

14 komentarzy:

  1. A już myślałam, że ten szampon Shauma okaże się fajny :( Moja mama do tej pory kupuje wersję do włosów farbowanych. Zaciekawiłaś mnie tymi żelami Seyo ii znam żel do mycia twarzy Bielenda i też u mnie fajnie wypadł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schauma może nie wszystkie szampony ma niewypały 🙈

      Usuń
  2. Bardzo ładna ilość produktów! Bez czytania denka pomyślałam, że będziesz nie zadowolona z Shaumy i się nie pomyliłam :D Ja nawet nie przymierzam się do drogeryjnych szamponów, bo wiem, że będzie klapa. Znam płatki pod czy Isana - kojarzę, że były spoko, ale bez jakiegoś wow. Efektima ma chyba lepsze dla mnie. Żele bielenda uwielbiam, chętnie wrócę, choć.. pewnie zaraz go wycofają :D Maski też fajne z tej serii. Puder claresy znam ten różowy i jak wiesz nie do końca się z nimi dogadują, nie zapewniają takiego efektu jakiego oczekuje chyba po prostu :( Cieszę się, że balsam AA był tak fajny! Teraz na pewno go kupię, jak pojawi się w tej kategorii u mnie luka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drogerii to chyba lubisz tołpę jedynie. Jeśli tak na szybko dobrze rozkminiłam. Płatki z isany i efektimy są dla mnie identyczne 🙈.

      Usuń
    2. U mnie drogeryjne szampony to takie typu Schamua, Syoss, Nivea, Dove, Garnier takie typowo drogeryjne popularne, nie przeźroczyste. Zazwyczaj są na bazie silikonów, więc mi nie pasują. Tołpa dla mnie inna kategoria, bo przeźroczysta, też ma ziołowe szampony jak ten na wypadanie np który lubiłam i który kupiłaś też. Ona ma naturalne składy, więc nie jest drogeryjna dla mnie - okej, wiem, że nie ma to zbytnio sensu :D haha To określenie u mnie nie jest takie dosłowne :D

      Usuń
    3. No trochę zawiłe, nie da się tego ukryć 🙈

      Usuń
  3. wow sporo się tego nazbierało, znam kosmetyki od Vitanativ bardzo je polubiłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało się fajnie potestować wiele rzeczy 💕. Vitanativ jest super 😉

      Usuń
  4. SEYO Apple Pie pachnie bosko :) Do schrupania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Twojego denka znam jedynie żel pod prysznic Apple Pie z Seyo :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.