Ten post miał się pojawić wczoraj, ale pozwoliłam sobie na sobotnie, błogie "lenistwo" i na ten jeden dzień odpuszczenie sobie tworzenia czegokolwiek na profil. Lenistwo było oczywiście związane tylko z blogiem i działaniem w internecie, bo grzechem byłoby niewykorzystanie tak pięknej pogody. Cały dzień spędziłam w ogrodzie na porządkach. Pracy jest jeszcze sporo, ale całkiem miło spędza się czas na zewnątrz gdy pogoda tak dopisuje. Tym bardziej, że jeszcze chwila i śnieg oraz mróz nie będą zachęcać do wychylania nosa zza koca.
W każdym razie nie o tym, nie o tym. Zasiadłam do napisania recenzji, a nie rozprawiania o pogodzie. Konkretnie chciałabym się pochylić nad podkładem Catrice true skin. Jeśli chodzi o podkłady to przed wakacjami i nabyciem opalenizny zużyłam rozświetlającą wersję fit me, a przez wakacje do denka trafiły L.A Girl Pro matt oraz Lancome teint idole. Tym sposobem zostałam bez żadnego podkładu i bez pomysłu na to co bym chciała testować. Przejrzałam niezliczoną ilość filmików na youtube i jak zawsze zaufałam Zmalowanej i wybrałam jej ulubieńca.
CATRICE TRUE SKIN, nawilżający podkład do twarzy, 010
Podkład nawilżający True Skin to urodowy sekret do uzyskania naturalnej, ujednoliconej i pięknej cery. Długotrwały, pielęgnacyjny kosmetyk o średnim do wysokiego kryciu, które można stopniowo budować, w zależności od potrzeb, tuszuje drobne niedoskonałości i zaczerwienienia. Cera zyskuje aksamitne, naturalnie matowe wykończenie z efektem „drugiej skóry”. Wegańska formuła podkładu została wzbogacona o kwas hialuronowy i olejek z nasion arbuza, co zapewnia jej intensywne nawilżenie. Nie testowano na zwierzętach! Nie zawiera oleju palmowego, alkoholu i glutenu!*
Podkład ma bardzo ładne opakowanie. Podoba mi się zarówno kolorystyka, jak i przyjęta prostota w grafikach. Ponadto jest szklane, czyli ekologiczne, oraz wyposażono je w pompkę.
Produkt ma lejącą konsystencję, która mi przeszkadza tylko pod tym względem, że lubi niekontrolowanie wydobywać się z pompki. Nie raz nie dwa o mało nie zachlapałabym sobie jakiejś jasnej rzeczy (tak, fascynacja na jasne beże trwa), więc tutaj mały minus.
Przyzwyczajona bardzo kremowymi i raczej satynowymi formułami (dawno nie testowałam matującego podkładu) zostałam zaskoczona pewną formą oporu ze strony kosmetyku catrice, a mianowicie dość tępo się rozprowadza. Trzeba być bardzo dokładnym i precyzyjnym, bo lubi zostawiać większe skupiska podkładu, coś na kształt smug. Nie mogę to nazwać wadą, raczej cechą, pod którą trzeba się podporządkować i przyłożyć większą wagę do aplikacji.
Krycie określiłabym jako średnie. Podkład ujednolici koloryt, zakryje co trzeba, ale nie daje efektu maski. Pod tym względem jestem zadowolona.
Tak jak pisałam, dawno nie testowałam matowego podkładu, a w tym przypadku mat jest dość konkretny, nie czuję suchości, ale blasku w nim nie widzę wcale.
W zależności od użytego pudru utrzymuje się lepiej bądź gorzej. W idealnym stanie wygląda przez ok. 8 godzin, później zaczyna się wyświecać i odrobinę ścierać.
Tak się przedstawiają cechy catrice true skin, które wychwyciłam podczas kilku tygodniowego testowania. Ogólnie to nie jest zły podkład. Wręcz przeciwnie, jest całkiem fajny, ale mi osobiście czegoś w nim brakuje, a raczej to nie jest to czego ja szukam w podkładach. Nie to rozprowadzanie, wykończenie, czy zachowywanie się na skórze w ciągu dnia. Zapewne zużyję do końca, ale powoli będę się rozglądać za czymś innym.
A Wy testowałyście serię true skin?
Hmm no chyba jednak to nie dla mnie. Nie lubię takiej tempości przy rozprowadzaniu. Chętniej kupię nową wersję all matt plus - ciekawe czy zachwyci mnie tak jak stara wersja! :D
OdpowiedzUsuńMi też nie odpowiada ta tępota w aplikacji, ale nie wiem czy trafiłam na felerny egzemplarz czy o co chodzi, bo dostaję same wiadomości, że u innych nie ma nic takiego miejsca i że to ich wielki ulubieniec... O, nie myślałam przetestować nowej wersjii all matt, za bardzo była smutna że wycofali stara. Ale w sumie to dobry pomysł. Może tak wiele się nie zmieniło :)
Usuń