Na pomysł, żeby robić porównania różnych tuszów do rzęs, wpadłam na samym początku mojej przygody z blogowaniem. Do tej pory zrealizowałam cztery edycje podczas których porównałam dwadzieścia pięć tuszów. Z założenia chciałam nie tylko opisać efekty jakie jestem w stanie nimi uzyskać, ale przede wszystkim pokazać jakie mają kształty szczoteczek. Rzadko kiedy na drogeryjnych standach pokazane są choćby grafiki kształtów szczoteczek tuszów. Już nawet nie mówię o namacalnych szczoteczkach, które można dotknąć i sprawdzić jaką mają strukturę. Dzisiaj dorzucam kolejne siedem. Poniżej znajdziecie wcześniejsze edycje:


Uprzedzam, że zdjęcia przedstawiające poszczególne tusze mogą mieć specyficzną ziarnistość, ze względu na to, że wykonałam je telefonem w trybie makro, by jak najdokładniej oddać szczegóły szczoteczek.
porównanie tuszów do rzęs

Golden rose, volume & define miracle ultra black mascara

To mój najświeższy nabytek. W zasadzie jej żywot się kończy, ale chodziło mi, że z wszystkich prezentowanych, ta jest najnowsza. Kiedyś bardzo lubiłam mascary, jak i ogólnie asortyment Golden rose. Naprawdę sporo tego testowałam, bo regularnie zaopatrywałam się w drogerii gdzie był stand GR. Teraz już mi tam nie po drodze, częściej zaglądam do rossmanna czy kontigo i to właśnie stamtąd najwięcej testuję. Mascarę Golden rose zamówiłam jako część uzupełnienia kosmetyczki w którejś z drogerii internetowych. Nawet nie pamiętam już której konkretnie. W każdym razie tusz ma opakowanie mega w stylu Golden Rose - na przestrzeni lat ich stylistyka nie zmieniła się zbyt wiele. Tusze mają krzykliwe kolory i  kanciasto pozakańczane kształt. Szczoteczka tuszu jest silikonowa - ma prosty kształt i jednakowej długości włoski. Bardzo dobrze mi się z nią pracuje oraz jestem bardzo zadowolona z efektów jakie nim otrzymuję. Tusz ładnie rozdziela, wydłuża, lekko pogrubia, a przy tym nie kruszy się, nie rozmazuje, ani nie spływa. 

Golden rose, volume & define miracle ultra black mascara

Oriflame, 5in1wonder lash xxl mascara, black

Tusz ma smukłe i okrągło zakończone opakowanie w odcieniach granatu i złota. W środku znajdujemy szczoteczkę w kształcie bardzo delikatnego łuku z średniej długości igiełkami. Na plus fakt, że szczoteczka nie zbiera nadmiernej ilości produktu, wręcz wydobywa idealną dawkę. Nie można narzekać także na to jak się z nią pracuje. Nie mniej efekty tej pracy nie są spektakularne. Owszem rzęsy są podkreślone i wydłużone, ale to taki zwykły, dzienny efekt. 

Avon, 5w1 lash genius mascara

Tusz ma złote i dość grube opakowanie, a w środku równie grubą i wielką szczotę. Dawniej uwielbiałam tego typu szczoteczki, ale chyba się od nich odzwyczaiłam, bo aktualnie wolę  pracować z prostszymi szczoteczkami, które pozwalają uzyskać precyzję i przede wszystkim są też mniej oblepione tuszem. Mimo wszystko produkt mocno pogrubia, wydłuża i nadaje głęboko czarny odcień rzęsom. Nie są one aż tak mocno rozdzielone jak w przypadku poprzednich tuszów, ale wynika to z kształtu szczotki i formulacji maskary. Muszę także zaznaczyć, że tusz świetnie trzyma się na rzęsach, bez rozmazywania, kruszenia i tym podobnym nieprzyjemnym efektom.

Avon, 5w1 lash genius mascara

My secret, waterproof mascara 

Tusz ma zwykłe, niebieskie opakowanie o klasycznej szczotecze, która zwęża się ku końcu. Włoski są gęsto rozłożone i takie dość rozczapierzone, do tego dość sporo na nich tuszu. Mimo to można nią sprawnie i dobrze rozczesać rzęsy bez wrażenia oblepienia. Efekt jaki otrzymujemy jest dość dzienny, rzęsy są lekko pogrubione i wydłużone, ale nie jest to spektakulary efekt. Na pochwałę zasługuje fakt, że maskara rzeczywiście nie spływa pod wpływem wody, a jednocześnie nie ma problemu z usunięciem jej micelem, czy innym produktem do demakijażu.

Avon, legendary lenghts

Legendary Lenghts ma piękne opakowanie - białe, eleganckie, uzupełnione złotymi elementami. W przypadku tej maskary szczoteczka jest silikonowa, prosta i bardzo wygodna w pracy, ponieważ dociera nawet do najmniejszych rzęs. Legendary lenghts sprawia, że rzęsy są wydłużone i maksymalnie rozdzielone, taki dzienny efekt. W tym przypadku, jak i w pozostałych, nie miałam problemu z trwałością, osypywaniem itd.

Eveline, Extension Volume 4D False Definition, Long & Curl Mascara, Tusz do rzęs, Wydłużająco - podkręcający
Eveline, Extension Volume 4D,Tusz do rzęs, Ekstremalna objętość i rozdzielenie

Bardzo lubię tusze do rzęs Eveline z serii Volume 4D, choć w zasadzie nie widzę w nich różnicy, poza szczoteczkami. Właśnie dlatego wrzuciłam je do jednej recenzji. W obu przypadkach szczoteczki są silikonowe, o dość krótkim włosiu i co najważniejsze nie są nadmiernie oblepione tuszem. Obie super rozdzielają rzęsy, mocno wydłużają i pogrubiają - efekt dosłownie jak u sztucznych. Będę do nich wracać na pewno.



Podsumowując w dzisiejszej serii to golden rose i eveline uzyskały najlepsze noty. Ogólnie te dwie marki, poza wibo robią wg mnie najlepsze maskary. Jednak z chęcią przetestowałabym czegoś nowego, jakąś nową markę, może hit o którym nie słyszałam... Tu liczę na Waszą pomoc i polecajki.

16 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji używać żadnego z nich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wspominałam na ig ostatnio myślałam o tym, że dawno nie było u Ciebie tej serii, więc chyba telepatycznie przywołałam :D Ogólnie podziwiam Cię, ja miałam kiedyś myśl, żeby recenzować po 3 tusze, ale szybko mi się odwidziało haha. A przy Twojej ilości to wgl wow! Ja ogólnie mało tuszy rocznie zużywam tak mi się wydaje, co 3 miesiące mniej więcej zmieniam maskarę.
    Z Twoich nic nie mam, a sama kupuję głównie Eveline, bo też uważam, że mi się najlepiej sprawdzają i są tanie :D Ale tych Twoich nie miałam, zawsze jakoś coś wydaje mi się ciekawsze. Ale moja siostra miała np taki etap, że non stop kupowała ten z fioletowym elementem. One ogólnie wydają się podobne oprócz Twoich z tej linii jest chyba jeszcze z niebieskim i pomarańczowym kolorem. Widzę, że muszę kupić w końcu, bo lubię właśnie taki efekt wydłużenia, rozdzielenia i przede wszystkim braku sklejenia. Co do pozostałych marek to jakoś nigdy nawet na nie nie zerkam. Ale widzę, że na GR powinnam, Legendary lenghts też by mogło mi się sprawdzić.
    Co do polecanych tuszy to mój nr 1 to Bambi o którym pisałam, super jest Eveline z wygiętą specyficzną szczoteczką w kolorze różowego złota - miałam ochotę do niego wrócić ostatnio! Super rozdziela i wydłuża, więc jak nie miałaś to warto, nawet dla nieco innej szczoty :D Na 3 miejscu dałabym Variete w złotym opakowaniu Eveline (taka karnawałowa seria) ostatnio pokazywałam go w denku - faaajny, dzienny efekt daje i zyskuje z czasem :) Mam ochotę sprawdzić nowy fioletowy i różowy z tej serii ponoć też fajne, zwłaszcza fioletowy polecają.
    Ostatnio z kolei kupiłam Hean z odżywką, więc trochę wyszłam ze swojej strefy komfortu haha :D Ale fajny, nie za mokry. Póki co jestem zadowolona, choć szczotka ma dziwny kształt i zawsze brudzę sobie powiekę, bo na końcówce zbiera dużo tuszu :D
    Ale się spisałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nawet nie wiem ile je zbierałam, chyba z rok, a i tak zauważyłam przy pisaniu, że kilka chyba wyrzuciłam po zrealizowaniu denka, zamiast odłożyć do specjalnego pudełeczka. Ogólnie też staram się używać jednej maskary maksymalnie 3 miesiące, głównie z przyczyn higienicznych, dla dobra moich oczu.
      Tak, widziałam pozostałe kolory, bo te tusze są tak jak napisałaś tanie, ale i łatwo dostępne, więc jakoś najłatwiej mi po nie sięgnąć. Polecam i mam nadzieję, że sprawdzą Ci się tak dobrze jak i mi.
      Muszę sobie spisać gdzieś wszystkie polecajki, bo od Ciebie mam ich kilka, za co bardzo dziękuję ❤, jak i kilka pojawiło się na insta. Będę po kolei testować 😉. Zdecydowanie znudziłam się swoimi wyborami, bo automatycznie sięgam po marki, które znam i lubię. Też chcę wyjść ze strefy komfortu. Prawie za każdym razem przynosi to dobre efekty 😁.
      Jedyne co mogę poradzić na końcówkę zbierającą dużo tuszu to odciskanie jej w chusteczkę. Bo wiem, że obcieranie jej o brzegi za wiele nie daje.
      Bardzo dobrze, że się spisałaś! Wartościowy komentarz ❤❤❤

      Usuń
  3. Miałam oba tusze do rzęs z Eveline i oba świetnie się u mnie sprawdziły. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie mascary z Eveline zazwyczaj się nie sprawdzały, ale może trafiałam na niewłaściwe "modele" ;) Brakuje mi tu jeszcze efektu na rzęsach, żeby móc porównać faktyczną "moc" poszczególnych tuszów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała dodać taki element do posta, ale narazie nie mam odpowiedniego sprzętu do tego typu zdjęć 😉

      Usuń
  5. Z Twojego zestawienia miałam jedynie tusz do rzęs z Oriflame i tusz do rzęs Genius z Avonu :) Legendary Lenghts mam w zapasach :) W planach chciałabym wypróbować Eyegasm z Paese :) Ja bardzo lubię tusze do rzęs z Avonu i Eveline a i Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo też bym przetestowała ten z paese. Poza pudrami nic od nich nie miałam ;)

      Usuń
  6. Dziękuję za polecenie tych firm. Do tej pory nie miało dla mnie znaczenia, ważne aby bylo ciemne :) Nie lubię tuszów które sklejają i robią grudy na rzęsach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zależy Ci na rozdzieleniu rzęs, dlatego myślę, że najlepiej sprawdzają Ci się te wydłużające?

      Usuń
  7. want to try it
    great post!Like your blog, thank you for sharing.
    Shop fashion wig for Christmas party on luxhairshop.com
    These contents have greatly helped me.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.