Kolorówka
1. tusz do rzęs oriflame The ONE Eyes Wide Open - szczoteczka w tym tuszu jest dość dziwna, ale bardzo skuteczna. Idealnie podkreśla rzęsy, dając efekt sztucznych rzęs! I to nie są puste slogany, dawno żadna maskara aż tak mnie nie zachwyciła.
2. morphe, paleta do konturowania twarzy 06PC - wykończyłam dwa żółte pudry, jaśniejszy bronzer i róż. Pudry wspominam okej, choć nie jest to coś do czego koniecznie chciałabym wrócić. Bronzer i róż okazały się bardzo fajne - dobrze napigmentowane, łatwe w pracy i przede wszystkim w ładnych odcieniach. Nie ruszyłam ciemniejszego bronzera (był zdecydowanie za ciepły) i białego pudru (nie widziałam w nim zastosowania), ale spokojnie nic się nie zmarnuje, moja trzyletnia siostrzenica chętnie je wykończy.
3. Glam Shop, podkład kryjący klasyk - zachwycałam się nim w poście poświęconym Glam Shopowi i nadal nie wypadł mi z głowy. Wręcz wskoczył na pierwsze miejsce wśród podkładów do kupienia.
Pielęgnacja twarzy
4. Lancome, Multi-Lift Ultra, Krem do twarzy - lubiłam jego masełkowatą konsystencję i dobry poziom nawilżania.
5. Fluff Makeup Removing Melting Balm, Balsam do demakijażu Maliny z migdałami - cudny produkt, o pięknym zapachu i skutecznym działaniu. Doceniłam go jeszcze bardziej, gdy zaczęłam testować kolejne masło i okazało się dużo bardziej problematyczne, ale o tym kiedy indziej 😉.
6. Sylveco, odżywcza pomadka z peelingiem - oj ciężko było się z nią rozstać. Pod koniec bardzo ją oszczędzałam, bo znika ekspresowo. Śmiem twierdzić, że to jedna z najbardziej skutecznych pomadek ochronnych dostępnych w drogerii, tuż obok carmexa i blistexa. Na pewno ją kupię, przy kolejnej wizycie w naturze.
7. Be beauty, płatki kosmetyczne - moje ulubione ❤
Pielęgnacja ciała
8. Avon senses, mango bay, żel pod prysznic - jakościowo super żel, pod względem zapachu - nie dla mnie.
9. Lactacyd, płyn do higieny intymnej - po latach używania białego jelenia, z różnych względów powróciłam do lactacydu. Niespodziewałam się, ale zdecydowanie to zmiana na lepsze.
10.Oriflame, Rewitalizujący żel pod prysznic z serii Beautanicals - podobna sytuacja jak w avonie - podobała mi się jego konsystencja, stopień pienienia, ale nie mogłam się przyzwyczaić do naturalnego zapachu
11. Laq, peeling myjący, kozioł - piankowy peeling z dużą ilością drobinek o pięknym zapachu męskich perfum. Zarówno kozioł, jak i dzikus z lasu z każdym użyciem coraz bardziej podbijały moje serce.
12. Oriflame, elvie - piękne, świeże perfumy, które towarzyszyły mi wiosną i latem. Niesamowicie rześki i trwały zapach.
13. My laq, lakier hybrydowy my sweet marmolade - kupiłam go w lipcu tamtego roku i po raz pierwszy w życiu lakier zastygł mi na pędzelku, a w opakowaniu nadal jest płynny. Nie wiem czy świadczy to o tym, że minął jego czas użytkowalności, czy to przypadek i jakimś trafem naświetliłam lampą pędzelek podczas suszenia paznokci. Szczerze mówiąc, patrząc na stan pędzelka i konsystencję lakieru, druga opcja jest dużo bardziej prawdopodobna. W każdym razie, w czasie gdy mogłam go używać, robiłam to z przyjemnością. Lakier ma piękny kolor, bez problemu zastyga i się utrzymuje na płytce.
Włosy
14. Garnier fructis, szampon wzmacniający i długotrwale oczyszczający włosy z ekstraktem z ogórka - taki zwyklaczek - fajnie się pienił, dobrze oczyszczał skórę głowy z produktów stylizacyjnych i pielęgnacyjnych, ale nie widziałam by tę świeżość utrzymywał specjalnie długo.
Znam pomadkę peelingującą, ale w miętowej wersji akurat. Dosyć ją lubiłam, bo świetnie nawilża, ale niestety potrafi rysować usta przez zawartość peelingu. Żeli Avonu kiedyś używałam, ale dla mnie są zbyt mocne niestety i wysuszają mi skórę. Miałam też okazję używać lakierów my laq, ale nie przypadły mi do gustu. Szamponu garnier swego czasu używałam regularnie i sprawdzał się naprawdę bardzo dobrze 👍
OdpowiedzUsuńW tej żółtej wersji nie odczuwałam rysowania ust 🤷♀️. Może drobinki są delikatniejsze, czy mniejsze. Sama nie wiem..
UsuńSą zdecydowanie mniejsze! :) Ale ja i tak kocham obie! Miętowa ma lepszy zapach dla mnie, a działanie ciut żółta. Chociaż ponoć teraz zapach w żółtej wersji się zmienił - muszę sprawdzić jak zużyję co mam :)
UsuńPodobnie nie mogę doczekać się użycia balsamu Fluff. Teraz jednak otworzyłam żel olejek Tołpa :)
Znam jeszcze peeling ale melon, który też masz i był średniakiem.
Moje denko wakacyjne było całkiem bogate, muszę foty na weekendzie porobić :)
Ja chyba miałam już tą nowszą wersję zapachową i była całkiem całkiem, choć no nie mam porównania ze starą :D. Jestem ciekawa jak Ci się sprawdzi Tołpa. Czekam na recencję :). Melon powędrował w świat, nie mój zapach. Widziałam, że już wrzuciłaś swoje denko, będę czytać ;)
UsuńLubię te żele Avon :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się sprawdzają :)
UsuńMiałam pomadkę do ust z peelingiem z Sylveco w sumie w obu wersjach :) i obie wersję lubię, chociaż ta żółta ma skuteczniejsze działanie :) Żel pod prysznic mango z Avonu również zdenkowałam, ale to na pewno nie było mango :( Ten tusz do rzęs z Oriflame lubię, ale ostatnio to testuje te z Avonu :) No i szampon z Garniera tez lubię :)
OdpowiedzUsuńTo już druga opinia tutaj, że żółta ma fajniejsze działanie ;). Ja i tak nie zdecydowałabym się na miętę, bo nie lubię ani zapachu ani efektu mrowienia w miętowych produktach do ust. No właśnie, ja też tam nie czułam mango, bardziej ananas z ewentualnie delikatną nutą mango. Tuszu z avonu jeszcze nie miałam :D
UsuńTen balsam do demakijażu od dawna mnie interesuje, więc miło czytać taką recenzję. Jestem ciekawa jak u mnie sprawdzi się taka forma. :)
OdpowiedzUsuńWarto przetestować!
UsuńAkurat tych ostrych pomadek Sylveco nie polubiłam, za to olejowe Vianka kocham :D Suną po ustach niczym masełko! A jeśli już o masłach mowa, to nawet nie mów, że to "problematyczne" do twarzy jest z FaceBoom, bo mam w zapasie :P
OdpowiedzUsuńNiee, nie faceboom. To zostawiłam sobie na koniec testów najnowszych balsamów z drogerii :D
UsuńTe szampony z Garniera zawsze uwielbiałam :)
OdpowiedzUsuńMój drugi zdenkowany, ale narazie nie planuję kolejnych sztuk :D
UsuńO, nawet znam kilka kosmetyków :D Tusze Ori z serii The One w ogóle uważam za bardzo dobre - tylko jeden mi jakoś średnio przypadł do gustu, ale to ze względu na podwójną szczoteczkę. Jak się je rozdzieliło, było naprawdę ok. Elvie kiedyś miałam, ale to raczej nie mój typ zapachu - strasznie je męczyłam. Ten kosmetyk Fluff to taki balsam myjący, zamieniający się w olejek? Ciekawe, ciekawe.... Lactacyd zrobił mi kiedyś małą krzywdę i od tego czasu uważnie wybieram płyny do higieny intymnej. Zwykle takie bez żadnych mocniejszych detergentów typu SLS i SLeS. LaQ, co prawda miałam inne nieco kosmetyki od nich, ale również bardzo miło wspominam.
OdpowiedzUsuńTak, fluff zmienia się w olejek, jest super. Już za nim tęsknię :D
UsuńO zapachu "Mango Bay" jest również pachnąca mgiełka. Lubię wypróbowywać nowości również żele Senses, a niemal w każdym nowym katalogu Avon jest coś nowego. W katalogu na luty 2022 będzie płyn do kąpieli o nowym zapachu Juice Burst. Osobiście uwielbiam zapachy z wanilią i jeśli chodzi o Avon Senses, to wybieram kremowy płyn o zapachu brzoskwiń i wanilii.
OdpowiedzUsuńWłaśnie od dawna planuję skusić się na jakiś płyn do kąpieli avon. Juice Burst brzmi świetnie :)
Usuń