Miałam napisany, gotowy post i niechcący w trakcie sprawdzania go przed publikacją, usunęłam całość 🤦. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, a tym razem nie zrobiłam kopii. Także zaczynam jeszcze raz 😖.

Na denko z ostatnich dwóch miesięcy nie mogę narzekać. Torba z zużyciami zapełniła się w znacznej części. Wróciłam do bardziej rozbudowanej pielęgnacji i regularnie się maluje, więc miejsca na nowości coraz więcej.

Co udało mi się zużyć we wrześniu i październiku?

Ciało:

  1. Original source vanila & raspberry - bardzo lubię formulację żeli OS i ich ciekawe zapachy. Tym razem wersja z wanilią i maliną nie do końca przypadła mi do gustu. Wszystko przez to że zapach zdominowała wanilia, a malinę czuć znikomo. W mojej opinii to mdły i męczący zapach.
  2. Manufaktura piękna,strzelaki, smoczy owoc - Manufaktura piękna odkąd tylko weszła do rossmannów kusiła mnie swoimi prostymi opakowaniami i wyjątkowymi formułami. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z formą strzelaków o kąpieli, a nawet z smoczym owocem, jako motywem przewodnim. Zapach nie jest zbyt intensywny czy to w opakowaniu, a tym bardziej po wrzuceniu do wody. Kryształki w kontakcie z wodą imitują strzelanie, które kojarzy mi się z cukrem strzelającym. Po rozpuszczeniu się wszystkich drobinek nie dzieje się już nic. Nie zmienia się kolor, nie ma piany, może woda jest ciut treściwsza, ale nie wiele. Dzieciaki na pewno będą zachwycone strzelaniem, ale dla mnie zdecydowanie meh.
  3. Manufaktura piękna, pudrowy pianorób, malinowa pralina  - Pianorób zrobił na mnie dużo większe wrażenie niż strzelaki. Po pierwsze jest tam więcej proszku i zapach jest dużo intensywniejszy. Malinowa pralina pachnie jak malinowa guma balonowa. Wystrzałowo! Proszek ma amarantowy kolor i dokładnie na taki sam kolor barwi wodę. Myślałam, że wytworzy się dużo więcej piany, ale i tak nie było źle. Do tego woda stała się bardziej treściwa. Fajny produkt!
  4. Lactacyd, emulsja do higieny intymnej - znam i używam od lat. Mój sprawdzony produkt.
  5. Nivea,  Black & white invisible - kolejny stały bywalec denka. Mój ulubiony antyperspirant, który jest bardzo skuteczny i nie zostawia plam na ubraniach.
  6. Ambra, no 228 - z przyjemnością używałam go na codzień. Jest bardzo świeży dzięki zrównoważeniu nut wodnych i słodkich.
  7. Ambra, no 064 - to już dużo bardziej słodki zapach, ale nie jest mdły. Kolejny świetny zapach umilający szarą rzeczywistość.
  8. Próbki prada ocean luna rosa i mugler Alien goddess - o muglerze przygotowałam osobny wpis, także w tym przypadku znacie moją opinię, jeśli nie to odsyłam Was do linku kryjącego się pod nazwą. Jeśli chodzi o pradę ocean luna rose to bardzo ładny męski zapach. Jest mocny i świeży, ale ma też w sobie lekko kwiatowe nuty. Ciekawe połączenie.

Włosy:

  1.  Only bio, peeling do skóry głowy - fajny peeling do rozpoczęcia przygody z tego typu produktami. Ma w miarę wygodny aplikator, piękny zapach oraz sporo drobinek, które bez problemu się wypłukują. Jeśli chodzi o efekty, to skóra głowy jest oczyszczona, a włosy uniesione u nasady. 
  2. Anwen, proteinowa magnolia, odżywka do włosów o średniej porowatości - pierwsze co przychodzi mi na myśl wspominając tę odżywkę, to mocny kwiatowy zapach i wyjątkowo gęsta konsystencja. Magnolia super skutecznie dociążała włosy i dodawała im blasku oraz nawilżenia. 
  3. Vegetable beauty, odżywka z oliwą z oliwek - kolejna fajna odżywka do włosów. Ta była trochę mniej treściwa i dlatego lepiej spisywała się w codziennej pielęgnacji. Anwen stosowałam sobie rzadziej, raz na tydzień, żeby nie przeciążać włosów. 
  4. Nivea, pianka do włosów flexible curles & care - mój must have w pielęgnacji włosów. Obecnie używam wersję volume i zdecydowanie widzę między nimi różnice. Flexible curles dużo lepiej podkreślała i utrwalała skręt. Muszę do niej wrócić. 
Twarz:
  1. Bebeauty, płatki kosmetyczne - przydają się zarówno przy zmywaniu makijażu, jak i podczas jego robienia, więc idą mi w dużej ilości. Testuję alternatywę, więc o tym niebawem 😉.
  2. Bielenda, eco-sorbet, płyn micelarny, brzoskwinia -  chyba najlepszy płyn z tych które ostatnio testowałam. Bardzo skuteczny, delikatny dla oczu o wyjątkowym zapachu, przywodzącym mi na myśl brzoskwiniowy kompot babci. Uwielbiam ❤️
  3. 8 próbek kremów - na Instagramie raz na jakiś czas testuję różne próbki kremów, co ma na celu znalezienie wreszcie jakiegoś kremu, który by mnie zainteresował, ale też pozbycia się wszechbędących małych saszetek. Najwięcej przetestowałam próbek malinowego kremu Bielendy z serii eco-sorbet. Poza zapachem przypominającym malinową mambę, dobrze nawilżał i nie zapchał mnie. Całkiem spoko, ale to jeszcze nie to. Zaś bardzo zainteresował mnie inny krem Bielendy - z glinką. Miał żelową, coś jakby silikonową konsystencję, bardzo treściwą, ale też szybko wchłaniającą się. Bardzo prawdopodobne, że go sobie kupię.
Kolorówka:
  1. Sensique, nude perfect, podkład kryjący - kiepsko go wspominam. Dość słabo krył, nie radził sobie z maskowaniem niedoskonałości, a co najgorsze wyglądał dobrze zaledwie przez kilka godzin, później się ścierał i wyglądał bardzo nieestetycznie.
  2. Maybelline, fit me 115 - mój letni odcień. Fit me to super podkład - średnio kryjący, o ładnym wykończeniu i dobrej trwałości. Dzisiaj kupiłam sobie jego rozświetlającą wersję, bo powoli kończę jasny odcień podkładu always fabulous, który został mi po wiośnie.
  3. Bell, bb cream - lekki, o ładnym wykończeniu i trwały. Bardzo lubiłam go stosować w wakacje. Szkoda tylko, że ma tak małą pojemność. Mam nadzieję, że wróci w przyszłym roku. 
  4. Lovely, best mascara  oddałam siostrze i wróciła do mnie do denka. Jedna z gorszych maskar jakie ostatnio testowałam. Ogromna, tradycyjna szczota była wręcz oblepiona produktem. Musiałam spędzić kilka minut żeby dobrze go ściągnąć o brzegi, w przeciwnym razie rzęsy są niemiłosiernie sklejone. Ogólnie jestem fanką większych szczoteczek, a zwłaszcza tych o kształcie klepsydry, ale tą pracuje się ciężko. Rzadko kiedy brudzę sobie powiekę tuszem, ale tu zdarzało się to nagminnie. Ciężko też dotrzeć do mniejszych rzęs w kąciku, już nie mówiąc o dolnych. Byłam w stanie uzyskać ładnie wydłużone i zagęszczone rzęsy, lecz tylko jeśli się napracowałam. Moim zdaniem nie warto ją kupować.
  5. Maybelline, super stay matt ink, seductress - idealny pod każdym względem nude. Piękny, neautralny kolor pasujący wielu karnacjom, kremowa i mocno zastygającą formuła, odporna na chyba każdy możliwy czynnik. Pomadki super stay są nie do zdarcia i za to je uwielbiam. 
  6. Paese puff cloud, puder po oczy - w ciągu ostatnich miesięcy wychwalam go pod niebiosa. Na pewno kupię kolejne opakowanie.
Dwadziescia dziewięć  zużytych produktów/próbek to satysfakcjonujący mnie wynik. Mam nadzieję, że listopad i grudzień pójdą mi równie dobrze. Jakoś pod koniec roku lubię porządkować swoją przestrzeń i staram się pozbyć produktów, które zalegają mi dłuższy czas. Wszystko by dobrze wejść w nowy rok.

Testowałyście któryś z produktów, które zużyłam? Jak Wam się sprawdziły?

30 komentarzy:

  1. Ładna ilość, podobna do mojej standardowej :D Z Twojego denka znam peeling też go w tym miesiącu zużyłam, podobnie jak paese. Peeling fajny, ale nie wiem czy bym wróciła, chyba nie :P Natomiast puder świetny! Fit me bardzo lubię miałam kilka opakowań, ale dawno :D Nawet miałam ochotę wrócić, ale ostatnio przerzuciłam się na leciutkie podkłady, najlepiej naturalne. Na pewno kiedyś kupię płyn bielenda i po Twojej recenzji odżywka anwen z magnolią wylądowała na moją wish list! Teraz w zapasach mam irysową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po zmianie odżywek nie mogę sie dogadać z własnymi włosami. Obie zasługują na uwagę ;)

      Usuń
  2. Miałam kiedyś produkty Anwen ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś tę kulkę Nivea Black&White, ale niestety była taka sobie, a dodatkowo miałam problem z aplikacją. Kulka ciągle się zacinała. Pudru pod oczy paese aktualnie używam i po prostu go uwielbiam 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kulka była wcześniej otwarta i podeschła? Nie mam innego pomysłu, bo nigdy mi się to nie zdarzyło ;)

      Usuń
  4. Naprawdę ładnie Ci poszło :D U mnie ten bb krem z Bell sprawdza się średnio, więc mieszam go z cięższymi podkładami, żeby je nieco "rozcieńczyć" ;) Nic nie może się zmarnować :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawostki, nic nie miałam okazji testować z tej grupki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, to rzeczywiście spore denko (ja mam zawsze ok.10) :D Płyn Lactacyd i płatki BeBeauty też używam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spore to denko :) ja miałam tylko saszetki i kiedyś deo w kulce. Miałam też kiedyś Lactacyd, ale zmieniłam na inny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sporo tego zużyłaś, ja już całe lata nie robię denka, brakuje mi czasu i zapału do tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo lubię. To fajne podsumowanie miesiąca ;)

      Usuń
  9. Płyn micelarny od Bielendy też lubię i nawet zakupię kolejne opakowanie. Używam peeling Only Bio ale enzymatyczny i również sobie radzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie świetnie sprawdza się odżywka Anwen emolientowy irys. Magnolii jeszcze nie próbowałam, ale na pewno w przyszłości ją przetestuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie aktualnie nie mam emolientów w półce, więc chętnie się skuszę :)

      Usuń
  11. Witam serdecznie ♡
    Jakie duże denko! Super, bardzo inspirujący wpis! Niestety, nie miałam żadnego z omawianych produktów. Chętnie wypróbuję kilka kosmetyków jak tylko będę miała okazję :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam kiedyś deo black % white, ale w okresie letnim mnie zawodził. Z kolei magnolia Anwen to moja ulubiona odżywka tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilka marek jest mi znanych. Manufaktury piękna niestety nie znam

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo przyjemne denko, widzę tutaj sporo ciekawych kosmetyków. :D Najbardziej zainteresowała mnie chyba magnolia od Anwen, słyszałam, że ta odżywka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.