Odkąd założyłam bloga mocno eksperymentowałam z formułą postów i rodzajem recenzji jakie tu zamieszczam. Niezbyt wiele z moich początkowych pomysłów przetrwało upływ czasu, a jednak raz na kilka miesięcy zbieram wszystkie zużyte przeze mnie tusze do rzęs i opisuję je w jednym zbiorczym poście. Ten pomysł nadal uważam za bardzo udany, bo mimo, że bloga zaczęłam pisać prawie 7 lat temu, to wciąż nie wiele tuszów posiada w drogeriach testery i często zmuszone jesteśmy do wybierania szczoteczek w ciemno. Dlatego ten przegląd wciąż ma sens.

Dzisiejszy post to szósta odsłona serii. Oto pozostałe z nich:

Przegląd kosmetyczki - duużo tuszów do rzęs :)



Max factor - tusz do rzęs 200 calorie, dramatic volume, black

Przez pewien czas w telewizji non stop leciała reklama tuszu 2000 calorie z okazji 30 lecia tego produktu. W sumie mnie to zaintrygowało i na tyle zapadło w pamięć, że przy okazji internetowych zakupów, postanowiłam go zamówić. 

Tusz ma klasyczną szczoteczkę, lekko zwężoną ku górze, z dość gęsto ułożonymi włoskami. Bardzo wygodnie się nią pracuje. 

Kosmetyk genialnie wyciąga długość rzęs i lekko je po grubia. Spokojnie można go dokładać, by spotęgować efekt na rzęsach.  Nie osypuje się, nie rozmazuje, nie spływa. Powiedziałabym, że wszystko z nim okej, można nim uzyskać bardzo ładny efekt, więc nie dziwię się dlaczego udało mu się przetrwać na rynku tyle lat.



Essence, all eyes on me, multi-effect mascara, tusz do rzęs, czarny

Ostatnio coś mnie ciągnie do marki essence. Może przez to jak udane i polecane są ich limitowane kolekcje. Szukałam ich matowych pomadek, ale stacjonarnie nie było, więc sięgnęłam po tusz do rzęs.

All eyes on me to produkt z klasyczną, prostą szczoteczką, z gęstym, spiralnie rozłożonym włosiem. Dobrze się nią pracuje, ponieważ łatwo i dokładnie rozczesuje rzęsy. Jednocześnie nadaje im mocno czarnego koloru. 

Efekt jaki idzie uzyskać za pomocą tej maskary jest bardzo dzienny. Nie ma spektularnosci ani w wydłużeniu, ani w pogrubieniu. Na plus, że dobrze się utrzymuje i nie osypuje.



Sensique, sweet pea collection, lash beauty, tusz do rzęs

Oczywiście jak to w naturze, szczoteczka była dla mnie niespodzianką. Okazała się być wielką klepsydrą, bardzo hojnie pokrytą tuszem.

Wiele osób czeka aż tusz troszkę przyschnie, bo wtedy im się najlepiej z niego korzysta. W tym przypadku konsystencja nie chciała zaschnąć i za każdym użyciem musiałam zbierać nadmiar tuszu z szczoteczki. 

Przez to jak bardzo szczoteczka pokryta jest tuszem, produkt dość mocno oblepia rzęsy i jest na nich zdecydowanie widoczny. Nie są to jakieś pajęcze nóżki i efekt, którego nie można zdzierżyć, ale trochę skleja. Ponadto pogrubia na cały dzień. W moim przypadku nie odbija się, ani nie mam problemu z osypywaniem.



Maybelline, sky high cosmic

Tusz do rzęs sky high kupiłam z polecenia Maxineczki. I matko to najlepszy tusz jaki w życiu miałam. Przede wszystkim ma fajną, równą szczotkę, którą da się dotrzeć nawet do najkrótszy rzęs i która nie kłuje mnie w oko. Tusz do rzęs na początku był bardzo mokry, a teraz po trzech miesiącach użytkowania już dość mocno mi przysechł, jednak wciąż działa. Tym tuszem do rzęs idzie wypracować przepiękny efekt sztucznych rzęs - wydłużenie, pogrubienie i rozdzielenie w jednym. Mega polecam!

Chyba nie muszę dodawać, który tusz do rzęs spodobał mi się najbardziej 🙈. Drugie opakowanie maybelline sky high już czeka na swoją kolej. Teraz zapewne minie jeszcze więcej czasu do kolejnej edycji tego typu przeglądu, bo nie wiem kiedy oderwę się od sky high. Chyba, że na rzecz innej wersji...

A Wy jaki tusz aktualnie używacie, a jaki polecacie?

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię te Twoje przeglądy! Sama miałam nawet rozkminę czy nie robić czegoś podobnego, bo w sumie rzadko piszę o tuszach (prawie wcale), bo nie widzę sensu pisania recenzji o jednym tuszu zazwyczaj i nie czuję się w tym dobra :D
    Z tego zestawienia znam Max Factor i miałam go nawet 2 razy. Za 1 był szał i hit, a za 2 miałam już takie meeh :D Teraz wyszła nowa wersja - jestem jej ciekawa, ale dałam Sabince, bo mam teraz tuszy na cały rok 2024 :D haha Ciekawi mnie ostatnia maskara maybelline - słyszałam o niej mnóstwo super opinii. Chociaż nie wiem czy część nie dotyczyła fioletowej wersji? Miałaś? Kiedyś ją kupię, bo brzmi obiecująco. Reszta czyli sensique i essence mnie nie przekonują i po opisie i po szczoteczce i też po te marki za bardzo nie sięgam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło. No właśnie mi zebranie takiego przeglądu zajmuje co najmniej rok, bo mam równocześnie otwarty jeden, maksymalnie dwa tusze. A zanim się uzbiera pełen post to schodzi. Pamiętam właśnie, że też całkiem niedawno wróciłaś do Max factora. Fioletowej jeszcze nie miałam, ale kupię, bo dziewczyny na insta pisały, że też jest fajna.

      Usuń
    2. No i to jest 'mój człowiek' :D Też nie otwieram więcej niż 2, ale raczej 1 staram się używać :)

      Usuń
    3. Ja też, dwa mam otwarte tylko dlatego, że mieszkam aktualnie na dwa domy i żeby nie musieć tego wozić ;)

      Usuń
  2. jeszcze nie używałam żadnego z nich :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię wersję 2000 Calorie od Max Factor :) Od Ani dostałam nową wersję Pro Stylist i będę testować :) Sensique ani Essence mnie kuszą zbytnio :) A z Twojego polecenia niedawno skusiłam się na Sky High Cosmic z Maybelline i będę testować :) Ja głównie do tej pory używałam tuszu do rzęs z Avonu albo z Maybelline :) Nie mam ulubionego tuszu do rzęs jeszcze żaden na tyle mnie nie zachwycił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem tej nowej wersji. Daj znać jak przetestujesz ;). Mam nadzieję, że maybelline sprawdzi Ci się równie dobrze co mi :*

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.