Pierwsze trzy miesiące roku już za nami, a to oznacza koniec pierwszego kwartału – czas więc na podsumowanie i wybór tych produktów, które naprawdę się wyróżniły 😉.

Początek roku okazał się bardzo udany, więc miałam spory wybór, jeśli chodzi o ulubieńców. Na szczęście trafiło się też niewiele naprawdę słabych produktów, co tylko dodaje powodów do radości.



Początek roku od razu przywołuje mi na myśl zachwyt nad różem powstałym we współpracy Stars from the Stars i Wedla. Wybrałam odcień 03 i teraz żałuję, że nie zdecydowałam się od razu na całą trójkę, bo formuła tego produktu jest absolutnie genialna! Świetnie napigmentowany, pięknie się rozciera i daje na skórze świeży, promienny efekt.

Długo szukałam pozostałych kolorów stacjonarnie, ale niestety bez powodzenia. Liczę, że może uda mi się je jeszcze upolować online. Coraz poważniej myślę też o przetestowaniu różu od Seleny Gomez z Rare Beauty — mam wrażenie, że to właśnie on mógł być inspiracją dla Stars.

Kolejnym tegorocznym odkryciem – idąc chronologicznie – okazało się również coś od Stars from the Stars, a konkretnie ich masełko oczyszczające do twarzy. Zasłużyło dziś na wyróżnienie dzięki swojej wyjątkowo przyjemnej, lekkiej konsystencji, łatwości w aplikacji i świetnej skuteczności w usuwaniu makijażu. Mam z nim naprawdę bardzo miłe wspomnienia!

Przełom stycznia i lutego to czas walentynkowych kolekcji, a wśród nich nie sposób pominąć tej od Bell. Konturówki z tej serii są naprawdę świetne, ale moim absolutnym faworytem została pomadka Delight Me w odcieniu Berry Charm. Ma przepiękny kolor, a jej formuła – jak to u Bell – jest niezwykle komfortowa w noszeniu.

Pomadka całkiem nieźle się trzyma, a jeśli już zaczyna się ścierać, to głównie na środku ust – na szczęście bez problemu można ją dołożyć bez efektu „ciężkości”. Jeśli jeszcze uda Wam się ją wypatrzyć w Biedronce, to zdecydowanie warto ją sprawdzić! :)

Nie byłabym sobą, gdybym nie przetestowała kilku nowych pudrów – za każdym razem, gdy kończy mi się któryś z dotychczasowych, chętnie sięgam po coś innego. Choć mam swoje sprawdzone klasyki, do których regularnie wracam, to jednak testowanie nowości sprawia mi sporo frajdy.

Swoją drogą, powinnam w końcu zrobić zbiorczy post o pudrach – szczególnie tych wygładzających, bo w tym temacie mam już całkiem niezłe rozeznanie ;)

W tym kwartale szczególnie przypadły mi do gustu dwa pudry od Eveline – Wonder Match i Better Than Perfect. Oba pięknie wygładzają cerę, utrwalają makijaż i dają efekt nieskazitelnej skóry, a przy tym nie przesuszają – czyli dokładnie to, czego szukam w dobrym pudrze.

Ale wiadomo – sam puder to nie wszystko! Żeby skóra naprawdę wyglądała świetnie, potrzebny jest też dobry podkład. I tutaj bez dwóch zdań muszę wyróżnić Catrice Invisible Cover.

Ma przyjemnie kremową konsystencję, bardzo ładnie kryje, daje satynowe, naturalnie wyglądające wykończenie i świetnie trzyma się przez cały dzień. Mam przeczucie, że zostanie ze mną na dłużej i szybko nie wypadnie z mojej kosmetyczki!

Na dłużej w mojej rutynie zostaną też produkty do konturowania z fioletowej serii Glam Shopu. Ich formuła jest naprawdę wyjątkowa – kremowa, łatwa w aplikacji i bardzo komfortowa w pracy.

Do tego świetna pigmentacja i możliwość budowania efektu sprawiają, że używam ich zarówno solo, jak i jako bazę pod suche konturowanie. To zdecydowanie jedne z tych kosmetyków, po które sięga się z przyjemnością!

Na koniec zostawiłam pielęgnacyjną perełkę – w końcu takich produktów w tym zestawieniu jest zdecydowanie mniej.

Obok masełka od Only Bio, świetnie sprawdziła mi się również esencja oczyszczająca od Garniera. Kupiłam ją z polecenia Ani i okazała się absolutnym hitem! Jak na esencję działa dość nietypowo – delikatnie się pieni, świetnie rozprowadza po skórze i jednocześnie jest bardzo łagodna. Po użyciu skóra jest miękka, gładka i niezwykle przyjemna w dotyku. Zdecydowanie zostaje ze mną na dłużej!

To by było na tyle, jeśli chodzi o moich ulubieńców pierwszego kwartału! 🎉 Ten początek roku naprawdę obfitował w świetne odkrycia – zarówno makijażowe, jak i pielęgnacyjne. Mam nadzieję, że moje podsumowanie okaże się dla Was pomocne i może zainspiruje Was do przetestowania czegoś nowego.

Dajcie znać, czy coś z tej listy już znacie, a może macie swoje hity, które powinnam poznać w kolejnym kwartale? 💬💖

2 komentarze:

  1. Bardzo cieszę się, że się nie pomyliłam i emulsja Garnier przypadła Ci do gustu :) Tylko ją znam z tego zestawienia, ale zdecydowanie najbardziej kuszą mnie pudry Eveline zwłaszcza better then perfect. Swoją drogą dziś w Rossmannie kupiłam puder matowy maxineczki Brush up! Potrzebowałam na już, a był na promocji i kojarzyłam, że polecałaś te pudry, chociaż chyba nie ten matujący. Chyba satynowy? Ale widziałam drobinki przez opakowanie (świeciły się w świetle drogeryjnym) i to mnie zniechęciło :( Bardzo czekam na porównanie pudrów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja używałam satynowego. Też widziałam te drobinki w opakowaniu i może delikatnie przy swatchach, ale na skórze totalnie nie widzę tych drobinek 😊

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.