Styczeń zleciał, więc czas pokazać Wam pierwsze zużycia 2021 roku. Przyznam się, że jestem bardzo zadowolona jak pod tym względem zaczęłam rok. Z mojej toaletki wyszło sporo produktów, próbek i maseczek, dzięki czemu mam trochę miejsca na nowości (swoją drogą haul też by się przydał napisać ;)). Szykujcie się na obszerny post ;).
1. Loreal, Elseve, magiczna moc glinki, szampon pielęgnacyjny - zawsze gdy potrzebuję coś mocno oczyszczającego sięgam po ten szampon, ze względu na to że dobrze oczyszcza włosy, przy czym nie przesusza skóry głowy. Fajny, choć obecnie już mi się znudził 🙈

2. Isana sensitiv shampoo -  jest bardzo delikatny dla skóry głowy, ale mimo to dobrze się pieni i zadziwiająco radzi sobie z zanieczyszczeniami i utrzymywaniem świeżości. Ulubieniec bez dwóch zdań!

3. Oceania, żel pod prysznic, słodkie uniesienie - po dłuższym czasie wróciłam do żeli pod prysznic biedronkowej marki Oceania, a wszystko ze względu na smoczy owoc na grafice. W domu, gdy lepiej wczytałam się w etykietki, okazało się, że tak na prawdę to żel o zapachu wiśni - z tym bym się zgodziła. Konsystencja tego żelu jest bardzo dziwna - tak jakby na w pół zsiadła galaretka (nawet między palcami się ciągnie jak typowa galaretka). Poza tym dobrze myje i radzi sobie jako produkt do depilacji nóg. Teoretycznie wszystko okej, ale ta konsystencja mnie męczyła (w innych wersjach zapachowych to normalny żel, więc nie wiem co tu się zadziało) .

4. Fa, Żel pod prysznic, Ipanema Nights - Po Fiji dream myślałam że już nie skuszę się na żel pod prysznic Fa. Ale miłość do żeli z tropikalnymi owocami zmusiła mnie do zakupu ipanema nights. Jak zwykle dałam się zrobić na szaro, bo żel jest identyczny co wspomniana przeze mnie wcześniej wersja tylko ma trochę lepszy zapach (nie tropikalny, ale chociaż przyjemny). Konsystencja żelu jest płynna, lekko gęsta i dość słabo się pieni. Na szczęście nie był totalnie tragiczny przy depilacji nóg (maszynka swobodnie po nim sunęła), więc dało się go zużyć. Tym razem to mój ostatni fa.

5. The body shop, żel pod prysznic, kwiaty moringa - Serię kwiaty moringa z the body shopu znam od dłuższego czasu dzięki genialnemu balsamowi. Testowałam go już dłuższy czas temu i gdy przypomniałam sobie ten zapach, spodobał mi się dużo bardziej niż wtedy. Żel występuje w dość małej, plastikowej butelce z zamykaniem na klik. Kosmetyk ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję, dzięki czemu starcza na długo i ta butla wcale nie wydaje się taka mała. Fajnie myje, nawet trochę się pieni. Dzięki swojej konsystencji dobrze się sprawdza przy goleniu nóg. Szczerze mówiąc myślałam że nie opłaca się kupować tych żeli (ze względu na stosunek pojemności do ceny), ale bardzo się pomyliłam.

6. Instituto espanol. Urea, Ultra nawilżający balsam do ciała z mocznikiem - ostatni balsam tej marki, jaki miałam w zapasie. Tak jak pozostałe dwa sprawdził mi się genialnie. Fajnie się rozprowadza (bez smug), a przy tym mocno nawilża. Hit!

7. Biały jeleń - płyn do higieny intymnej - regularnie kupuję jak tylko mi się skończy. 

8. Rexona, Antyperspirant w sprayu MotionSense, Invisible Black & White - Jako że to areozol, zdaję sobie sprawę że to nie najbardziej ekologiczny kosmetyk ever, więc już jakiś czas temu przerzuciłam się na kulki, a to jakiś egzemplarz który zapodział się w szufladach. Nie planuję póki co go kupować, nawet jeśli sprawdzał się bardzo dobrze. Rexona jest kultowa i dobrze chroni przed nieprzyjemnym zapachem przez długie godziny, oraz nie zostawia śladów na ubraniach (czy to białych czy czarnych). Na mały minus oceniam męczący zapach.

9. Versace versence - mam ogromny sentyment do tego zapachu, a jego trwałość szła w parze z pięknym zapachem. Uwielbiam!

10. Faceboom, Oczyszczająca pianka do twarzy, Puszysta kumpelka - bardziej niż oczyszczającą, nazwałabym ją odświeżającą. Nadaje się do porannej pielęgnacji lub jako drugi etap demakijażu... Nie mniej to nie jest produkt, który przypadł mi do gustu.

11. Veet, plastry do depilacji twarzy - z plastrów dostępnych w stacjonarnych drogeriach, veet ma najlepszy wybór. Czy te do skóry wrażliwej czy normalnej super się sprawdzają. Polecam.

12. Benton, Krem do twarzy, Snail Bee High Content Steam Cream - fajny, mocno nawilżający krem. Utrzymał w ryzach moją skórę podczas największych mrozów, tak skutecznie, że w tym roku nie zmagałam się jeszcze z suchymi skórkami. 

13. Tołpa, green red fruits, witalizacja, regenerująca całonocna maska - krem - fajna maseczka na noc - bardzo mocno nawilżająca, zostawiająca lekki film na skórze. Nawet nie wiem kiedy ją zużyłam.

14. Faceboom, gumowa maska algowa peel off, Giętka idealistka - ale to była fajna maska. Dawno aż tak się nie zachwycałam, ale jest czym. Oprócz genialnego zapachu, konsystencji i formy odrywania - efekty były zadziwiające. Maska sprawiła, że skóra była miękka, gładka i świetlista. Moja skóra kocha algi, a to dowód. 

15. Skin79, maseczki z serii Seoul Girl's - fajnie wykonane płachty o dobrej jakości. Nie jestem ogromną fanką płacht, ale te doceniam i pewnie nie raz do nich wrócę.

16. 2 x Bebeauty, płatki kosmetyczne

17. BIOVAX Botanic ocet jabłkowy, rozmaryn - maska intensywnie regenerująca - maska, która genialnie uzupełnia szampon z tej serii. Sprawdza że włosy są mięciutkie, błyszczące i jeszcze lepiej się falują niż normalnie. Super!

18. Tołpa, Dermo Face, Sebio+, Żel do mycia twarzy, 2 kwasy - Powoli biorę się za testowanie dziesiątek próbek które ostatnio wpadły w mój wazon (najlepsza forma przechowywania małych próbek ). Na pierwszy ogień poszedł żel do mycia twarzy z 2 kwasami od tołpy. Już po rozcięciu opakowania poczułam bardzo ładny perfumowany zapach, tak charakterystyczny dla tołpy. Żel okazał się mieć bardzo gęstą, tępą konsystencję. Próbka spokojnie wystarczyła mi na pokrycie całej buzi. Mimo tępego rozprowadzania, żel bez problemu się zmył. A jak zachwycił mnie działaniem na  skórze! Była matowa, ale jakże przyjemna w dotyku. Czuję się zachęcona do kupienia pełnowymiarowego opakowania.

19. Tołpa, Botanic, Green, Nawilżający krem łagodzący - Krem ma lekko żółty kolor i gęstą konsystencję. Jak to w kosmetykach tołpy, zapach jest bardzo intensywny - świeży, kwiatowo-ogórkowy. Mimo gęstej konsystencji, bardzo fajnie i gładko rozprowadza się po buzi, bez smug. Tuż po nałożeniu czułam lekkie uczucie chłodzenia. Było to bardzo przyjemne. Kremik fajnie nawilża - rano nie czuć zadnej tłustej warstwy jedynie przyjemnie miękką i zadbaną skórę.

20. Rimmel lasting matte, korektor pod oczy - był to najlepszy produkt z całej serii (baza i podkład dawno wylądowały w koszu, a ich zużycie nie było zbyt duże). Oceniłabym go jako średniokryjący, o matowym wykończeniu, ale nie wyglądający tak bardzo sucho pod okiem.

21. Miyo, I feel mint, mineral powder - bardzo mocno matujący puder, idealny na przetłuszczającą się strefę T, jak w moim przypadku. Przypomina mi trochę ecocerę. 

Około dwadzieścia pięć rzeczy w jednym miesiącu to jak na mnie bardzo dobry wynik. A jak Wy weszłyście w nowy rok pod względem malowania się i zużywania pielęgnacji? Znacie któryś z produktów, który opisałam?

34 komentarze:

  1. Super denko, ja też sie zabieram za zużywanie nadmiaru kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat nie ma nadmiaru, raczej chcę regularnie wszystkiego używać, żeby nic mi nie zalegało :)

      Usuń
  2. Gratuluję denka! Duże wyszło! nie znam niczego!

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile lubię żele Isany tak szampony nie do końca mi się sprawdzają. Za to byłam zadowolona z żelu z Biedronki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie mydła i maski schodzą jak woda ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydła tak, maski średnio lubię, ale jak mam to regularnie używam. Problem w tym że zapominam kupować :D

      Usuń
  5. Spore denko :) Nic nie miałam z tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zwiezle i na temat ;) czekam na houl zakupowy ;) a co do produktow z denka to tez niedawno kupilam sobie zel pod prysznic fa, bo po prostu byl na promocji i tez sie rozczarowalam. moim zdaniem on sie w ogole nie pieni... nie tylko slabo :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba już taka jestem, lubię zwięźle i na temat :D. No fa to nie wypał. Może i masz rację, że się wcale nie pieni ;)

      Usuń
  7. Bardzo lubię ten szampon Isana :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja weszłam w Nowy Rok z podobną ilością zużytych produktów, co mnie bardzo cieszy. Nie znam niestety żadnego kosmetyku, ale przyznam, że zaciekawiła mnie ta algowa maska Faceboom :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuu spore denko! U mnie taka ilość to standard w 2 miesiące :D Okazuje się, że sporo tego znam!
    Puder miya - ciekawy, korektor - nie zły, ale bez szału. Mam nadzieję, że lutym go zdenkuje. Maska tołpa to takie mieszane uczucia niby dobre działanie, ale u mnie zapach trochę ją dyskwalifikuje. Nie lubię tych całonocnych za bardzo. Face boom za to na prawdę udana! Rexony nie lubię właśnie ze względu na intensywny zapach, dla mnie to spory minus. Żele Bebeauty wydaje mi się, że są fajniejsze właśnie w tej kremowej wersji. Ale z tej też miałam kilka, ten z pitają mnie kusił. Chyba nawet go wąchałam i wydawał mi się taki zmysłowy. Ogólnie biedronka lubi 'mylić' w zapachach w tych kremowych warto patrzyć na tył opakowania nie przód. Bo np. w teoretycznie truskawce mamy wiśnię i wanilię jak pisze z tyłu.. :D Szampon loreala też miałam, ale nie zachwycił mnie - nie lubię takich typowo drogeryjnych. Ten isana natomiast mnie ciekawi, kojarzę go właśnie z Twojego bloga :)
    Miałam też próbkę żelu Tołpa - świetny był! Też mam na niego mega ochotę, chyba kupię jak tylko zdenkuje co mam :) Swoją drogą uwielbiam w tej marce to, że dodają próbki w środek opakowań (tak poznałam ten żel) niby pierdoła a cieszy!
    Czekam na haul!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie w następnym miesiącu bedzie dużo słabiej, więc może też zlepię dwa kolejne w jedno denko.. zobaczymy jak będzie mi szło używanie kosmetyków :). Puder i korektor z tego co pamiętam testowałyśmy w podobnym czasie. Tołpa rzeczywiście ma charakterystyczny zapach i rozumiem, że nie każdemu odpowiada. Widziałam w Twoim haulu że masz dużo faceboom do testu, czekam na recenzje. Co do biedronkowych żeli to przerobiłam ich tak dużo że na razie pasuje... Kupiłam original source i ta jakość odpowiada mi dużo bardziej. Isanę zdecydowanie polecam :). W ogóle świetnie się robi zakupy na stronie tołpy, właśnie tak dostałam te próbki, mam jeszcze dwie do testów, a zamawiałam tylko jeden produkt. W takim razie sprężam się z haulem :)

      Usuń
  10. Coś jest z tym styczniem, że denka są "na bogato" bo u mnie również był wysyp zużyć (wciąż nie mogę się zebrać, by je opisać na blogu...).
    Też skusiłam się na żel Fa Ipanema, ale jeszcze nie "wąchałam" nawet ;) Uwielbiam zapach kosmetyków z linii Moringa TBS! A jeśli chodzi o szampony L'Oreal, to najbardziej pokochałam Fibralogy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rok motywuje, przynajmniej mnie, do porządków i kończenia resztek. Sensu w tym za dużo nie ma, ale niech będzie :D. Widziałam fibralogy w Twoich ostatnich ulubieńcach :)

      Usuń
  11. Z tego wszystkiego miałam tylko płatki kosmetyczne Be Beauty;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Używam właśnie żelu moringa TBS i fajnie się sprawdza. Reszty nie miałam okazji poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z Twojego denka znam szampon do włosów z Loreal Elseve, żel pod prysznic Fa (w sumie to też był mój ostatni Fa i narazie nie planuję kupić nowego :P), gumową maseczkę do twarzy z Body Boom (do której chętniej bym wróciła w innym opakowaniu, bo obecne jest mało eko :D), maska do włosów z L'biotica (chętnie skuszę się na większe opakowanie) :) A puder do twarzy z Miyo leży w moich zapasach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też rozważałam kupno maski, ale póki co odkupię sobie szampon. Z nawilżaczy mam dwie odżywki i maskę, co jak na razie na moje potrzeby mi wystarczy ;)

      Usuń
  14. Mega denko. W sumie to nic nie miałam z Twoich zużyć, poza żelem z Biedrony. Zainteresował mnie ten szampon z Isany.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ulala naprawdę duże denko! Znam z niego antyperspirant i żel pod prysznic- sama właśnie mam jeden pod prysznicem tylko w wersji z jaśminem :) często się zastanawiam nad tym szamponem Elseve ale jakoś mi ta glinka zawsze nie do końca grała, może jednak się skusze po Twojej recenzji na niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, poszalałam :D. Spróbować nie zaszkodzi ;)

      Usuń
  16. Szampon z mocą glinki koniecznie muszę kupić!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pokaźne denko :) Z tych produktów mam akurat tą piankę z FaceBoom, której używam razem z wielorazowymi wacikami od GLOV. https://glov.co/pl/produkt/demakijaz/reusable-pads/waciki-wielorazowe-glov-heart-pads/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o nich wcześniej, dzięki za info :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.