Witaj w nowym roku! Początek stycznia to jeden z tych momentów w roku, które uwielbiam najbardziej. Przywodzi na myśl nowy początek i wyjątkową okazję do rozpoczęcia czegoś od nowa. Oczywiście każda chwila jest dobra, jeśli chcemy coś zmienić w swoim życiu, ale nowy rok ma w sobie coś szczególnego. To czas, który dodaje energii i motywuje do działania.

Ten okres sprzyja również refleksji nad tym, co minęło. W dzisiejszym wpisie chciałabym podzielić się podsumowaniem produktów, które w 2024 roku wywarły na mnie największe wrażenie.

Podczas gdy denko publikuję dość regularnie, z ulubieńcami miewam już większe trudności. W ubiegłym roku udało mi się opublikować tylko dwa zestawienia z moimi faworytami. Niektóre produkty się powtórzą, ale pojawi się także kilka nowości. Część z nich zyskała moje uznanie od pierwszego użycia, a w przypadku innych zdążyłam zmienić zdanie. Zaciekawieni?





Jak zwykle, w podsumowaniu przeważać będzie makijaż, dlatego na początek zajmijmy się pielęgnacją – z nią uporam się błyskawicznie.

Lubię dobre peelingi do ciała – takie, które są w wygodnym opakowaniu, pięknie pachną, skutecznie złuszczają i pozostawiają skórę bez tłustego filmu lub z jego minimalną ilością. Wszystkie te wymagania spełnił cukrowy peeling do ciała Soraya z serii body ceremony. Poleciła mi go Ania, za co bardzo dziękuję!

W ubiegłym roku trafiłam na wiele świetnych szamponów do włosów, zwłaszcza tych skutecznie oczyszczających. W tej kategorii chciałabym wyróżnić oczyszczający szampon DEEP CLEAN Tołpy z serii dermo hair. To klasyczny szampon-zdzierak, idealny do dokładnego oczyszczania skóry głowy lub usuwania uporczywych produktów do stylizacji. Oprócz skutecznego działania cenię go za piękny zapach i przyjemną - lejącą i dość dobrze pieniącą się konsystencję.

Równocześnie z testowaniem Tołpy sprawdzałam także szampon no 2 do włosów tłustych marki Polny Warkocz z rumiankiem i wierzbą białą. Ten szampon również dobrze oczyszcza, ale ma lżejszą i bardziej delikatną konsystencję, a do tego świetnie się pieni. W ulubieńcach z maja i czerwca pisałam, że jeśli chodzi o Tołpę i Polny Warkocz, wolę Polny Warkocz, i nadal się tego trzymam, bo dzięki lżejszej konsystencji mogłam go stosować częściej. Niemniej jednak, nie mogę dziś pominąć Tołpy, która jest równie świetna, ma mocniejsze działanie i po prostu sprawdza się w innych sytuacjach.

Pomimo, że NEBOA Express Effect szampon do włosów i skóry głowy nazwano głęboko oczyszczającym według mnie spokojnie nadaje się do częstego stosowania. Choć nie pieni się zbyt obficie, co nie jest moją ulubioną cechą w szamponach, to z kolei jest łagodny dla skóry głowy i skutecznie oczyszcza.

Przechodząc od szamponów oczyszczających do tych przeznaczonych do codziennego użytku, z czystym sumieniem polecam szampony only bio z serii hair cycling - odżywiający i regenerujący. Nie dość, że wyglądają przepięknie, mają kolorowe opakowania i wspaniały zapach, to jeszcze doskonale działają na włosy. Sprawiają, że są odświeżone, nie potrzebują odżywki, ładnie się błyszczą, ale nie są obciążone. Kiedy zakończę testowanie wszystkich szamponów, które mam teraz na liście, na pewno do nich wrócę.

Zamykając temat włosów, ostatnie produkty, które chciałabym polecić, to te do stylizacji włosów kręconych aktywator skrętu i mocny żel do stylizacji włosów z only bio. W moim przypadku stały się prawdziwą rewolucją i naprawdę ułatwiły mi próbę opanowania moich fal.

Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, moje doświadczenia nie są szczególnie udane. W kwestii oczyszczania żaden produkt nie zrobił na mnie większego wrażenia. Jeśli chodzi o nawilżanie, przez cały czas używałam tych samych produktów – toniku i kremu Bielendy z serii Blue Matcha rano oraz kremu Ziaji z zielonej oliwki na noc. Pozostałe kosmetyki niestety wywoływały u mnie alergie, więc zrezygnowałam z dalszych testów.

Jednym z produktów, które mogę polecić, jest świetna maska nawilżająca o przyjemnym zapachu arbuza, a mianowicie Bielenda arbuzowa maseczka do ust. Lubiłam ją stosować grubszą warstwą na noc.

Drugi produkt to płatki pod oczy skincyclopedia - kolagen i peptydy. Ich działanie jest typowe dla płatków – redukują opuchliznę, dobrze nawilżają i stały się częścią mojego porannego rytuału. Tym, co wyróżnia kosmetyk Skincyclopedia, jest piękny zapach truskawek, różowy kolor oraz brokat zanurzony w hydrożelu, co dodaje mu uroku.

Zapachy znajdują się na styku pielęgnacji i makijażu. W ostatnim roku miałam okazję wypróbować kilka z nich, ale moim zdecydowanym faworytem jest woda toaletowa n.052 a moment of passion ze Stradivariusa. Zachwycający zapach – ciepły, kobiecy i niezwykle trwały. To prawdziwa perełka dostępna w popularnych drogeriach. Jeśli nadarzy się okazja, koniecznie sprawdźcie go podczas wizyty w sklepie.



Przechodzimy teraz do makijażu. Jeśli chodzi o podkłady, początek roku należał do podkładu od Affect ideal blur. Ceniłam go za solidne krycie, satynowe wykończenie i dobrą trwałość. Pisząc ten tekst, zdałam sobie sprawę, że to właśnie podkłady o takich cechach najbardziej do mnie przemawiają. Eveline Better Than Perfect i Stars Reacher od Stars From The Stars, które również stały się moimi ulubieńcami w tym roku, mogę opisać w bardzo podobny sposób. Wszystkie te produkty zapewniają świetne krycie, pięknie prezentują się na skórze, dając efekt nieskazitelności, a do tego są niezwykle trwałe – sprawdzają się nawet w najbardziej wymagających warunkach. Różnią się jednak konsystencją: Eveline jest najgęstszy, natomiast Affect i Stars mają bardziej płynną formułę. Wszystkie aplikują się bardzo wygodnie, a najchętniej nakładam je za pomocą gąbeczki.

Wśród korektorów najczęściej sięgałam po mojego zeszłorocznego ulubieńca – Multitaskera od Rimmela.

Ciekawiej było w przypadku pudrów, gdzie mam dość konkretne wymagania. Lubię, gdy pudry utrwalają makijaż, wygładzają skórę i nadają jej satynowe wykończenie. Nie przepadam jednak za produktami typowo matującymi, bo nawet po użyciu mgiełki potrafią wyglądać na mnie sucho. Toleruję je jedynie w strefach, które się przetłuszczają – na czole, nosie i brodzie. Ogólnie uwielbiam pudry i chętnie używam różnych w zależności od strefy twarzy, dokładnie tak jak Maxineczka. Dlatego, gdy wydała swoją linię pudrów, byłam pewna, że będą rewelacyjne – i rzeczywiście są. Pudry z marmurkowej kolekcji to absolutny hit! Zarówno ten pod oczy, jak i do twarzy, spełniają wszystkie moje oczekiwania: utrwalają makijaż na cały dzień, pięknie wygładzają skórę, dając efekt nieskazitelności, a do tego mają idealne, satynowe wykończenie, bez przesadnego wysuszenia. Na pewno będę po nie sięgać ponownie. Podobnie jak po puder pod oczy Love It! od Dessi, który odkryłam dzięki Sabince. Jego wyjątkowa miałkość i lekkość sprawiły, że skłonił mnie do bliższego poznania tej marki w nadchodzącym roku.

Kiedy moja baza makijażowa jest gotowa, dodaję sobie odrobinę koloru. W konturowaniu zdecydowanie stawiam na satynowe lub rozświetlające wykończenia, które nadają cerze świeżości, naturalności i trójwymiarowości. Tę kombinację idealnie zapewnia mi terakota od Golden Rose. Żaden bronzer od dawna nie zrobił na mnie takiego wrażenia – używam go non stop.

Jeśli chodzi o róż, wpadłam w „blush blindness”. Uwielbiam, gdy na policzkach jest dużo koloru, zwłaszcza w chłodniejsze miesiące. Moim ulubieńcem był płynny róż od Sensique. Jego największym atutem była możliwość budowania intensywności – od delikatnie podkreślonych policzków po bardziej wyrazisty efekt. Świetnie się rozcierał, a jedno opakowanie zużyłam do końca i z pewnością sięgnę po kolejne.

Rozświetlacz to natomiast nieco zaskakujący wybór. W ubiegłoroczną Wigilię skusiłam się na viralowy rozświetlacz od Rare Beauty Seleny Gomez. Na początku miałam z nim pewne trudności – intensywny glow, który obiecywano, nie chciał się pojawić. Jednak po eksperymentach z aplikacją i różnymi pędzlami w końcu się zgraliśmy, a teraz bardzo go lubię i chętnie używam.

Po nałożeniu rozświetlacza przychodzi czas na mgiełkę, która scala makijaż i podkreśla jego blask. Moim ulubieńcem w tej kategorii była nawilżająca mgiełka Brush Up x Maxineczka. Długo szukałam produktu o podobnych właściwościach w drogeriach. Jedyne, co mogłoby zostać ulepszone, to aplikator – mógłby działać bardziej płynnie i aplikować drobniejszą mgiełkę.



Jeśli chodzi o makijaż oczu, najczęściej używałam skomponowanej przez siebie palety pojedynczych cieni z Glam Shop. Jednak w drugiej połowie roku trafiła do mnie paleta Dusk Lover z kolekcji Brush Up x Maxineczka. Produkty do konturowania z tej serii są całkiem dobre, ale to cienie naprawdę się wyróżniają – mają świetną pigmentację i są bardzo łatwe w aplikacji, co sprawia, że praca z nimi to czysta przyjemność.

Mój ulubiony tusz do rzęs raczej Was nie zaskoczy – to Maybelline Sky High. Zużyłam już cztery opakowania tego produktu, a kiedy na chwilę zamieniłam go na tusz Claresy, mocno się rozczarowałam i szybko wróciłam do Maybelline. Ten tusz daje efekt sztucznych rzęs i, moim zdaniem, nie ma sobie równych wśród drogeryjnych produktów.

Na sam koniec makijażu przychodzi czas na usta. W tym roku moim sercem zawładnęła winylowa pomadka od Maybelline w odcieniu cheeky. Zachwyciła mnie swoją trwałością i pięknym, błyszczącym wykończeniem. Z pewnością zaopatrzę się w więcej odcieni!

Pisząc ten post, wydawało mi się, że nie nazbierało się zbyt wiele nowości, bo w intensywnym ubiegłym roku najczęściej sięgałam po sprawdzone produkty. Ostatecznie jednak uzbierała się całkiem pokaźna lista! Mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie jeszcze więcej kosmetycznych odkryć, którymi będę mogła się z Wami podzielić.

Koniecznie dajcie znać, czy mieliście okazję przetestować któryś z tych produktów, i zdradźcie swojego największego ulubieńca 2024 roku. U mnie bezapelacyjnie króluje Maybelline Sky High!

6 komentarzy:

  1. lubie czytać takie posty :D Widze też tu kilka hitów, które i mi przypadły do gustu

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię styczeń za podsumowania całoroczne, ale ogólnie jako miesiąc jest taki nijaki dla mnie. Pod tym względem nie jest moim ulubionym zdecydowanie :D Z ulubieńców znam peeling Soraya i szampon Tołpa - oba były moimi ulubieńcami, ale 2023! Cieszę się, że Tobie też się sprawdziły :) Z kolei szampon Only Bio będzie jednym z moich ulubieńców 2024 i chętnie sprawdzę ten pomarańczowy. Podobnie jak i Neboa, który polecasz. Ogólnie bardzo dużo u Ciebie szamponów! Maski - balsamu Bielenda używam melonowego i właśnie zapomniałam go umieścić w ulubieńcach kwartalnych.. Może w rocznych? Przemyślę :) Podkład Eveline znowu był moim ulubieńcem 2023, ale nadal go lubię. Stars from the stars będę w tym roku testować i na pewno napiszę recenzję :) Tusz Maybelline mam w planach od dawna, ale dostaję w PB dużo tuszy, więc raczej sama nie kupuję nowych. Ale może najdzie się dla niego jakaś 'dziura' w zapasach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię być optymistką. W każdym miesiącu staram się znaleźć coś do lubienia 😊. O rzeczywiście, zapomniałam dodać, że szampon tołpy też był z Twojego polecenia. Tak, rzeczywiście w tym roku ilość szamponów, które przetestowałam jest dość pokaźna 😅. Czekam na Twoje wrażenia odnośnie podkładu stars i mam nadzieję, że skusisz się na tusz Maybelline, jest wyjątkowy 😊

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :). Staram się na wszystkie odpowiadać i odwiedzać blogi komentujących ;)
Zgodnie z rozporządzeniem RODO zostawiając komentarz zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych.